Strona 1 z 1

Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: czwartek, 3 lutego 2011, 00:11
przez czak45
Wiem że:
-trafiły do muzeum
-pewnie też do zakładów badawczych
Ale co stało się z całą resztą?
Zostały pocięte palnikiem i przetopione?
Czy ma ktoś informacje na ten temat?
Chodzi mi szczególnie o front zachodni.
Pozdrawiam Czarek.

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: czwartek, 3 lutego 2011, 00:39
przez Patterson
Francuzi sformowali dywizjon pancerny Panther i je zajeździli aż skończyły się części zamienne.

A tak ogólnie, zajeździło się co się nadawało, a większość poszła w huty.

na forum DWS był kiedyś zdaje się dość ciekawy wątek na ten temat, warto poszukać.

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: czwartek, 3 lutego 2011, 01:30
przez GrzeM
Całkiem niedawno bułgarska armia sprzedawała Panzer IV i Stugi w sporej liczbie (kilkadziesiąt?)
Obrazek

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: czwartek, 3 lutego 2011, 15:43
przez Pan_Cerny
Wiadomo, że po wojnie żaden niemiecki czołg nie poszedł na złom, no bo był ... niemiecki!
Wszystkie sprawne odremontowano i ukryto w podziemiach Gór Sowich. Te mocno zniszczone potopiono w rzekach i bagnach gdzie są od czasu do czasu "przypadkowo" odnajdywane - taki teaser.
Te dobre co jakiś czas są sprzedawana na tajnych aukcjach milionerom-kolekcjonerom.
Pozyskane w ten sposób pieniądze idą przede wszystkim, co jest tajemnicą poliszynela, na utrzymanie tajnej bazy w Neuschwabenland (Nowa Szwabia na Antarktydzie). Cześć wydatków idzie też na promocję Panzerwaffe na forach modelarskich i na wspieranie chińskich wytwórców modeli - stąd dragonowi się opłaca wypuszczać wszystkie mutacje Pz.IV.

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: czwartek, 3 lutego 2011, 15:56
przez :piaskov:
Pan_Cerny napisał(a):na utrzymanie tajnej bazy w Neuschwabenland (Nowa Szwabia na Antarktydzie).


A nie czasem na ciemną stronę Księżyca, gdzie odbudowuje się III Rzesza, jak w scenariuszu filmu "Iron sky"? :D

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: piątek, 4 lutego 2011, 21:03
przez czak45
Dzięki za informacje.
Szukałem na tym forum. ale chyba za słabo. Nic nie znalazłem.
Nic będzie projekt mocno SF.

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: sobota, 5 lutego 2011, 09:20
przez Botan
O bułgarskim sprzęcie pochodzenia niemieckiego jest trochę w Militaria 313 Bułgaria 1945-1955 - głównie zdjęcia i parę profili.
Niezbyt skomplikowane te profile, całe czołgi są zielone.

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: sobota, 5 lutego 2011, 11:28
przez Jaho63
Na, a czwórki używała Syria.

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: poniedziałek, 7 lutego 2011, 20:30
przez bartek72
Na, a czwórki używała Syria.

Syria używała też Jagdpanzerów IV. Francja jakieś Pantery i co najmniej jednego Tygrysa, a Czechosłowacja Hetzery.

Re: Co stało się z niemieckim sprzętem po wojnie?

PostNapisane: niedziela, 13 marca 2011, 15:02
przez Marcin_Matejko
Wszystkie sprawne odremontowano i ukryto w podziemiach Gór Sowich.

A rzeczywiście parę razy widziałem z okna jak jadą Królewskie Tygrysy przedpolami na bocznicę kolejową, gdzie pewnie są wysyłane dalej do odbiorców. Góry Sowie widzę z okna, więc wiem co nieco o wunerwafe, pochowanym to, tu to tam.

A tak przy okazji to mój dziadek Stefan, specjalista mechanik i kowal, po wojnie przez jakieś 6 lat ciął czołgi palnikami na złom na terenie polski sprawne nie sprawne bez znaczenia, głownie niemieckie. Z jego opowiadań wynikało że potrafił rozpruć ze dwa "pancery" (tak mial w zwyczaju określać czołg) tygodniowo czasami trzy jak były mniejsze i cieńsze. Dziadek nie rozróżniał typów bo go to nie interesowało, jedynie przytaczał czasami nazwę Tygrysa bo się źle ciął, i od groma roboty przy nim było. On je palił a jego brat Tadeusz ładował kawałki "ameryanem"(scherman z dźwigiem) na "dżymesa" (ciężarówka GMC) Później to wozili na bocznicę jechało do huty na odbudowę polski.
Na moje pytanie ile mogli takich czołgów przerobić, odparł bez zastanowienia setki. Robota się skończyła bo w Polsce nastał lepszy ludowy dobrobyt, i na prywatę nie było miejsca. a też głupi wypadek o mało go nie zabił. Zawsze sprawdzali czołg do cięcia czy nie ma w nim amunicji, raz nie sprawdził dokładnie było bum! Trafił palnikiem na pociski, trochę go pokiereszowało i przygłuchł ale gruby pancerz uratował go. Dziadek był pracowitym człowiekiem, więc czołgi z ostatniej wojny to dzisiaj rarytas. A takich speców jak mój dziadek pewnie było więcej.