Latający słoń - pierwszy niszczyciel czołgów
Krótka opowieść o konstruowaniu pierwszego w historii niszczyciela czołgu. Która nacja podjęła się tego zadania? Czy była szansa na realizację planów? Czy był to tylko pomysł pokroju niemieckiego K-Wagena i innych dziwnych koncepcji pochodzących już z czasów II wojny światowej takich jak chociażby Ratte 1000?
Już podczas I wojny światowej w krajach konstruujących czołgi myślano o rozwoju koncepcji superciężkiego czołgu. Międzywojenne przedsięwzięcia takie jak choćby sowieckie SMK, T-100 czy późniejsze niemieckie olbrzymy są dość dobrze znane. Lata 1914-18 kojarzą się przede wszystkim z brytyjską serią Mark, czy też niemieckimi pancernymi klocami A7V.
Podczas Wielkiej Wojny prowadzono badania nad projektami zakładającymi masę czołgów nawet powyżej 100 ton. Zanim Brytyjczycy przystąpili do seryjnej produkcji Mark I Tank, rozpoczęli prace koncepcyjne nad maszyną, która byłaby odporna na ogień artyleryjski. Pierwszy czołg miał mieć pancerz dochodzący zaledwie do 12 mm. Wystarczał on do zapewnienia ochrony przed ogniem broni ręcznej niemieckich piechurów. Około gwiazdki 1915 roku Ernest Swinton, jeden z teoretyków nowej broni, zwrócił uwagę na zagrożenie, jakie powstanie w przypadku rozwinięcia przez Niemców taktyki używania szybkostrzelnych dział. Trafienie pojazdu z takiej broni oznaczało pewną śmierć nieszczęsnej załogi.
Swinton przewidując reakcje Niemców na pojawienie się czołgów, zarekomendował poszukiwania lekkiego pancerza zdolnego wytrzymywać uderzenia małych pocisków. W dniu 14 lutego 1916 roku wysłał do sztabu generalnego dokument pt. „Czołgi”. Pisał w nim tak:
Jak widzicie maszyna została zaaprobowana i jest w tej chwili produkowana. Jest w stanie wytrzymać ostrzał piechoty, ale jest bezbronna, jeśli chodzi o ostrzał artyleryjski. Proponujemy zająć się następnym projektem maszyny, która będzie opancerzona w taki sposób, aby być odporną na pociski wystrzeliwane właśnie z niemieckich dział szybkostrzelnych. Można się spodziewać, że wróg wystawi je niebawem przeciw naszym czołgom.

Odpowiedź nadeszła szybko. Zaznaczono w niej, że nowa maszyna musi być odporna na ogień dział polowych. Jej uzbrojenie nie może być większe, niż planowane w zaaprobowanym do produkcji Mark I Tank. Proponowano, aby nowy model był w stanie rozpędzić się do 9,5 km/h. Musiał przekraczać rowy o szerokości 3,6 m, okopy o szerokości 1,8 m. Kolejnym warunkiem, jaki postawiono konstruktorom to wymiary wozu. Nie mógł on być znacząco większy od pierwszego seryjnie produkowanego modelu. Rozmiar był w zasadzie jednym z priorytetów, nawet za cenę innych właściwości.
Wytyczne były już znane, rozwijaniem projektu zajął się Komitet Zaopatrzenia Czołgów (KZC). Przedsięwzięcie dojrzewało długo i przechodziło liczne, także radykalne zmiany. Następne miesiące upływały pod znakiem eksperymentów nad płytami pancernymi. Pracami tymi kierował porucznik Kenneth Symes. Od kwietnia do czerwca 1916 roku przeprowadzono liczne próby: początkowo z niemieckim działem kalibru 77 mm, a następnie z angielskimi działami 75 mm i 84 mm. Testowane płyty miały grubość 50 mm. Rezultaty były obiecujące.
LIDER
Wiosną zaprezentowano pierwszy szkic modelu. Zaproponowano nazwę „Lider flotylli”. Na papierze podstawowe cechy Lidera przedstawiały się następująco masa 45 ton, pancerz grubości 50 mm. Trakcja gąsienicowa miała być zawieszona nisko, zupełnie tak jak w eksperymentalnym pojeździe Little Willy. Z przodu pojazdu, po bokach, miały być zlokalizowane sponsony, w których planowano umieścić działa kalibru 57 mm. Szkice przedstawiały pancerną kopułę zlokalizowaną między sponsonami. Znajdowało się w niej pięć karabinów maszynowych. Kolejne dwa planowano umieścić po bokach czołgu, a jeden z tyłu. W sumie „Lider” miał posiadać dwa działa i dziesięć karabinów maszynowych. Nie wiadomo, kto przygotował plany. Prawdopodobnie był to Walter Wilson, ten sam, który współprojektował Mark I Tank.

CZOŁG FOSTERA
Pierwszy szczegółowy szkic został zaprezentowany w lipcu 1916 roku. Jego autorem był William Tritton, dyrektor firmy William Foster & Company Lincoln, która zbudowała prototyp pierwszego seryjnie produkowanego modelu. Projekt został nazwany „Czołg bitewny Fostera”. Co ciekawe był on uderzająco podobny do wcześniejszego szkicu. Z przodu pod pancerną kopułą, która była wyposażona w karabiny maszynowe wisiała 50 mm płyta pancerna chroniąca przód trakcji gąsienicowej. Pozostałe przednie płyty pancerne również miały grubość 50 mm.
Całe uzbrojenie planowano umieścić z przodu. Z tyłu przymocowana była większa wersja ogona sterującego, który stosowano w Mark I Tank. Nie wiadomo jak ogon miał być zaczepiony do kadłuba. Długość wozu to ponad 9,5 m, a z ogonem ponad 12 m. Jedna z głównych wytycznych została, więc przekroczona. Wagę maszyny ustalono na około 100 ton. Podwójny sześciocylindrowy silnik Daimlera o mocy 210 hp miał napędzać pojazd. Układ napędowy uzupełniały, podobnie jak w Mark I Tank, mechanizm transmisji i skrzynia biegów.
Tylna cześć zawieszenia wyposażona była w dodatkową parę gąsienic. Była to pierwsza przymiarka Trittona do zmodyfikowanego systemu napędowego, który został opatentowany pod koniec 1916 roku. Zadaniem dodatkowej trakcji była pomoc w pokonywaniu przeszkód terenowych. Dodatkowe gąsienice miały rozłożyć masę pojazdu w taki sposób, aby nie zapadał się on w grząskim terenie. Projekt był przygotowany, ale pracowano jedynie nad jednostką napędową oraz wspomnianymi płytami pancernymi.
LATAJĄCY SŁOŃ – PODEJŚCIE PIERWSZE
Czas upływał, KZC dyskutował, a z tych rozmów nie wychodziło nic konstruktywnego oprócz kolejnych zmian. Może było to podyktowane tym, że przedstawione szkice przekraczały przyjęte wcześniej wytyczne. Dotychczasowe projekty odrzucono. Preferowano mniejszy pojazd. W lecie 1916 roku pojawił się kolejny, już trzeci projekt. Model został nazwany dość oryginalnie „Latający Słoń”.

Zaproponowana trakcja gąsienicowa była zbliżona do tej, którą zastosowano w późniejszych, szybkich czołgach Whippet. W porównaniu z poprzednimi szkicami zniknęły dwa sponsony. Zamiast dwóch dział pojazd miał posiadać tylko jedno. Pozbyto się również przednich i bocznych płyt pancernych. W zamian pojawiły się nachylone, zaokrąglone stałe płyty. Czy był to przypadek, czy Anglicy celowo zastosowali pochyły pancerz, który miał rykoszetować pociski? Późniejsze projekty czołgów wskazują, że był to raczej zbieg okoliczności. Znów źródłem zasilania miał być podwójny silnik Daimlera z rurami wydechowymi, skierowanymi na dach.
PODEJŚCIE DRUGIE
Jak wyglądała druga wersja Latającego Słonia? Dlaczego nie doszło do realizacji projektu? Na te oraz inne pytania są odpowiedzi w drugiej części artykułu http://modelstory.pl/latajacy-slon-pierwszy-niszczyciel-czolgow/
Już podczas I wojny światowej w krajach konstruujących czołgi myślano o rozwoju koncepcji superciężkiego czołgu. Międzywojenne przedsięwzięcia takie jak choćby sowieckie SMK, T-100 czy późniejsze niemieckie olbrzymy są dość dobrze znane. Lata 1914-18 kojarzą się przede wszystkim z brytyjską serią Mark, czy też niemieckimi pancernymi klocami A7V.
Podczas Wielkiej Wojny prowadzono badania nad projektami zakładającymi masę czołgów nawet powyżej 100 ton. Zanim Brytyjczycy przystąpili do seryjnej produkcji Mark I Tank, rozpoczęli prace koncepcyjne nad maszyną, która byłaby odporna na ogień artyleryjski. Pierwszy czołg miał mieć pancerz dochodzący zaledwie do 12 mm. Wystarczał on do zapewnienia ochrony przed ogniem broni ręcznej niemieckich piechurów. Około gwiazdki 1915 roku Ernest Swinton, jeden z teoretyków nowej broni, zwrócił uwagę na zagrożenie, jakie powstanie w przypadku rozwinięcia przez Niemców taktyki używania szybkostrzelnych dział. Trafienie pojazdu z takiej broni oznaczało pewną śmierć nieszczęsnej załogi.
Swinton przewidując reakcje Niemców na pojawienie się czołgów, zarekomendował poszukiwania lekkiego pancerza zdolnego wytrzymywać uderzenia małych pocisków. W dniu 14 lutego 1916 roku wysłał do sztabu generalnego dokument pt. „Czołgi”. Pisał w nim tak:
Jak widzicie maszyna została zaaprobowana i jest w tej chwili produkowana. Jest w stanie wytrzymać ostrzał piechoty, ale jest bezbronna, jeśli chodzi o ostrzał artyleryjski. Proponujemy zająć się następnym projektem maszyny, która będzie opancerzona w taki sposób, aby być odporną na pociski wystrzeliwane właśnie z niemieckich dział szybkostrzelnych. Można się spodziewać, że wróg wystawi je niebawem przeciw naszym czołgom.

Odpowiedź nadeszła szybko. Zaznaczono w niej, że nowa maszyna musi być odporna na ogień dział polowych. Jej uzbrojenie nie może być większe, niż planowane w zaaprobowanym do produkcji Mark I Tank. Proponowano, aby nowy model był w stanie rozpędzić się do 9,5 km/h. Musiał przekraczać rowy o szerokości 3,6 m, okopy o szerokości 1,8 m. Kolejnym warunkiem, jaki postawiono konstruktorom to wymiary wozu. Nie mógł on być znacząco większy od pierwszego seryjnie produkowanego modelu. Rozmiar był w zasadzie jednym z priorytetów, nawet za cenę innych właściwości.
Wytyczne były już znane, rozwijaniem projektu zajął się Komitet Zaopatrzenia Czołgów (KZC). Przedsięwzięcie dojrzewało długo i przechodziło liczne, także radykalne zmiany. Następne miesiące upływały pod znakiem eksperymentów nad płytami pancernymi. Pracami tymi kierował porucznik Kenneth Symes. Od kwietnia do czerwca 1916 roku przeprowadzono liczne próby: początkowo z niemieckim działem kalibru 77 mm, a następnie z angielskimi działami 75 mm i 84 mm. Testowane płyty miały grubość 50 mm. Rezultaty były obiecujące.
LIDER
Wiosną zaprezentowano pierwszy szkic modelu. Zaproponowano nazwę „Lider flotylli”. Na papierze podstawowe cechy Lidera przedstawiały się następująco masa 45 ton, pancerz grubości 50 mm. Trakcja gąsienicowa miała być zawieszona nisko, zupełnie tak jak w eksperymentalnym pojeździe Little Willy. Z przodu pojazdu, po bokach, miały być zlokalizowane sponsony, w których planowano umieścić działa kalibru 57 mm. Szkice przedstawiały pancerną kopułę zlokalizowaną między sponsonami. Znajdowało się w niej pięć karabinów maszynowych. Kolejne dwa planowano umieścić po bokach czołgu, a jeden z tyłu. W sumie „Lider” miał posiadać dwa działa i dziesięć karabinów maszynowych. Nie wiadomo, kto przygotował plany. Prawdopodobnie był to Walter Wilson, ten sam, który współprojektował Mark I Tank.

CZOŁG FOSTERA
Pierwszy szczegółowy szkic został zaprezentowany w lipcu 1916 roku. Jego autorem był William Tritton, dyrektor firmy William Foster & Company Lincoln, która zbudowała prototyp pierwszego seryjnie produkowanego modelu. Projekt został nazwany „Czołg bitewny Fostera”. Co ciekawe był on uderzająco podobny do wcześniejszego szkicu. Z przodu pod pancerną kopułą, która była wyposażona w karabiny maszynowe wisiała 50 mm płyta pancerna chroniąca przód trakcji gąsienicowej. Pozostałe przednie płyty pancerne również miały grubość 50 mm.
Całe uzbrojenie planowano umieścić z przodu. Z tyłu przymocowana była większa wersja ogona sterującego, który stosowano w Mark I Tank. Nie wiadomo jak ogon miał być zaczepiony do kadłuba. Długość wozu to ponad 9,5 m, a z ogonem ponad 12 m. Jedna z głównych wytycznych została, więc przekroczona. Wagę maszyny ustalono na około 100 ton. Podwójny sześciocylindrowy silnik Daimlera o mocy 210 hp miał napędzać pojazd. Układ napędowy uzupełniały, podobnie jak w Mark I Tank, mechanizm transmisji i skrzynia biegów.
Tylna cześć zawieszenia wyposażona była w dodatkową parę gąsienic. Była to pierwsza przymiarka Trittona do zmodyfikowanego systemu napędowego, który został opatentowany pod koniec 1916 roku. Zadaniem dodatkowej trakcji była pomoc w pokonywaniu przeszkód terenowych. Dodatkowe gąsienice miały rozłożyć masę pojazdu w taki sposób, aby nie zapadał się on w grząskim terenie. Projekt był przygotowany, ale pracowano jedynie nad jednostką napędową oraz wspomnianymi płytami pancernymi.
LATAJĄCY SŁOŃ – PODEJŚCIE PIERWSZE
Czas upływał, KZC dyskutował, a z tych rozmów nie wychodziło nic konstruktywnego oprócz kolejnych zmian. Może było to podyktowane tym, że przedstawione szkice przekraczały przyjęte wcześniej wytyczne. Dotychczasowe projekty odrzucono. Preferowano mniejszy pojazd. W lecie 1916 roku pojawił się kolejny, już trzeci projekt. Model został nazwany dość oryginalnie „Latający Słoń”.

Zaproponowana trakcja gąsienicowa była zbliżona do tej, którą zastosowano w późniejszych, szybkich czołgach Whippet. W porównaniu z poprzednimi szkicami zniknęły dwa sponsony. Zamiast dwóch dział pojazd miał posiadać tylko jedno. Pozbyto się również przednich i bocznych płyt pancernych. W zamian pojawiły się nachylone, zaokrąglone stałe płyty. Czy był to przypadek, czy Anglicy celowo zastosowali pochyły pancerz, który miał rykoszetować pociski? Późniejsze projekty czołgów wskazują, że był to raczej zbieg okoliczności. Znów źródłem zasilania miał być podwójny silnik Daimlera z rurami wydechowymi, skierowanymi na dach.
PODEJŚCIE DRUGIE
Jak wyglądała druga wersja Latającego Słonia? Dlaczego nie doszło do realizacji projektu? Na te oraz inne pytania są odpowiedzi w drugiej części artykułu http://modelstory.pl/latajacy-slon-pierwszy-niszczyciel-czolgow/