Gun Carrier Mark I - pierwsze działo transportowe
Sądzicie, że Brytyjczycy byliby w stanie użyć dział samobieżnych podczas pierwszej wojny światowej, gdyby wykazali się większą determinacją? Czy te pojazdy były skazane na pełnienie roli pojazdów transportowych?
Nie. W tytule wcale nie ma błędu. Celowo opisywany w poniższym tekście pojazd nazwałem działem transportowym. Jak bowiem można określić pojazd, który co prawda skonstruowany jest jako działo samobieżne, ale wykorzystywany jest do zgoła innych działań. Trzeba przyznać, że jako transportowiec Gun Carrier Mark I spisywał się znakomicie.
Rodzina pojazdów gąsienicowych serii SU, czy Sturmgeschutz to działa samobieżne rozpalające wyobraźnię miłośników broni pancernej na całym świecie. Gdy zabierałem się za zgłębianie wiedzy o historii rozwoju czołgów nie spodziewałem się, że już w czasach I WŚ powstała idea działa samobieżnego. Już w lipcu 1916 roku Brytyjczycy opracowali design maszyny gąsienicowej uzbrojonej w działo kalibru 127 mm. Drugi wariant przewidywał haubicę kalibru 150 mm. W założeniu pojazd miał wspierać piechotę przełamującą wrogie linie. Późną zimą 1917 roku, a dokładniej mówiąc 3 marca odbyły się w Birmingham próby ośmiu pojazdów gąsienicowych. Celem testów było porównanie układów napędowych zastosowanych w prezentowanych prototypach. Anglicy poszukiwali lepszego systemu sterowania. W przeciwieństwie do Francuzów, borykali się z trudnym w obsłudze układem kierowania czołgiem. Modelami znad Sekwany można było kierować angażując do tego tylko jednego żołnierza, Brytyjczycy potrzebowali, aż czterech ludzi. Jednym z zaprezentowanych wówczas pojazdów był prototyp pierwszego działa samobieżnego, które otrzymało oznaczenie Gun Carrier Mark I.

KONSTRUKCJA
Gun Carrier Mark I miał dosyć ciekawą konstrukcję. Uzbrojenie w postaci armaty 127 mm lub 150 mm haubicy montowano w przedniej części pojazdu. Na bocznym pancerzu wisiały koła nośne haubicy wykorzystywane podczas demontażu uzbrojenia z modelu. Wówczas armata mogła służyć dalej jako standardowe działo polowe. W celu oddania strzału działo opuszczano za pomocą wózka przemieszczającego się na odchylanej łozie. Teoretycznie pojazd mógł mieć zamontowaną haubicę dwóch kalibrów. W praktyce montowano tylko tę kalibru 127 mm. Dlaczego? Odpowiedź jest dziecinnie prosta. Armat kalibru 150 mm jeszcze nie wyprodukowano.

Z przodu pojazdu po bokach znajdowały się dwie kabiny pancerne będące stanowiskami kierowcy i hamulcowego. Komunikacja pomiędzy nimi nie była najlepsza. Musimy pamiętać, że pojazdem sterowały cztery osoby. Wspomniani kierowca i mechanik oraz dwóch maszynistów, którzy służbę pełnili w przedziale silnikowym. O ile kierowca i hamulcowy mogli jeszcze próbować się porozumieć, o tyle komunikacja z maszynistami była praktycznie niemożliwa. Takie rozmieszczenie stanowisk sprawiało wiele poważnych problemów. Oprócz maszynistów w przedziale silnikowym znajdowali się jeszcze dowódca i mechanik. Załogę uzupełniała obsługa armaty.
Trakcje gąsienicowe podobne były (sposób montowania na kadłubie) do tych wykorzystanych w prototypowym czołgu Little Willy. Nie były one owinięte wokół kadłuba jak miało to miejsce w czołgach serii Mark Tank. Ważne części pojazdu, silnik i dyferencjał, zlokalizowane były w opancerzonym przedziale silnikowym znajdującym się na tylnej części pojazdu. Przednia część tego przedziału była otwarta. Dzięki temu uzyskano więcej przestrzeni dla uzbrojenia. Napęd to niemalże kopia układu zastosowanego w czołgu Mark I Tank. Inaczej ułożono jedynie układ transmisyjny. Pojazd był napędzany silnikiem Daimlera o mocy 105 hp.

Design maszyny, jak już wspomniałem, powstał w lipcu 1916 roku, a prototyp został wstępnie przetestowany na początku 1917 roku. Testy w Birmingham były pierwszą, oficjalną prezentacją modelu. Próby wypadły pomyślnie i model skierowano do produkcji. Do czerwca 1917 dostarczono pierwsze egzemplarze, które różniły się od prototypu detalami.
Z zamówionych 50 egzemplarzy, zmontowano 48 sztuk. Dwa ostatnie zostały wykończone, jako pojazdy ratunkowe. Przednie kabiny, podobnie jak armatę, usunięto. Kierowca i hamulcowy siedzieli teraz na froncie przedziału silnikowego, w którym, jak wiemy, przebywała reszta załogi. Pojazdy ratownicze oprócz swojej standardowej funkcji zajmowały się także przeładowywaniem faszyn. A czymże te faszyny były? Najprościej można je przedstawić jako wiązki drewna lub specjalnie przygotowane konstrukcje, które zrzucane były z czołgów do wrogich okopów w celu wypełnienia wolnej przestrzeni tak, aby łatwiej można było pokonać przeszkodę.
DZIAŁO TRANSPORTOWE?
Gdzie model był wykorzystywany i co potrafił robić. Tego dowiecie się z reszty artykułu... zapraszam http://modelstory.pl/gun-carrier-mark-i ... nsportowe/
Nie. W tytule wcale nie ma błędu. Celowo opisywany w poniższym tekście pojazd nazwałem działem transportowym. Jak bowiem można określić pojazd, który co prawda skonstruowany jest jako działo samobieżne, ale wykorzystywany jest do zgoła innych działań. Trzeba przyznać, że jako transportowiec Gun Carrier Mark I spisywał się znakomicie.
Rodzina pojazdów gąsienicowych serii SU, czy Sturmgeschutz to działa samobieżne rozpalające wyobraźnię miłośników broni pancernej na całym świecie. Gdy zabierałem się za zgłębianie wiedzy o historii rozwoju czołgów nie spodziewałem się, że już w czasach I WŚ powstała idea działa samobieżnego. Już w lipcu 1916 roku Brytyjczycy opracowali design maszyny gąsienicowej uzbrojonej w działo kalibru 127 mm. Drugi wariant przewidywał haubicę kalibru 150 mm. W założeniu pojazd miał wspierać piechotę przełamującą wrogie linie. Późną zimą 1917 roku, a dokładniej mówiąc 3 marca odbyły się w Birmingham próby ośmiu pojazdów gąsienicowych. Celem testów było porównanie układów napędowych zastosowanych w prezentowanych prototypach. Anglicy poszukiwali lepszego systemu sterowania. W przeciwieństwie do Francuzów, borykali się z trudnym w obsłudze układem kierowania czołgiem. Modelami znad Sekwany można było kierować angażując do tego tylko jednego żołnierza, Brytyjczycy potrzebowali, aż czterech ludzi. Jednym z zaprezentowanych wówczas pojazdów był prototyp pierwszego działa samobieżnego, które otrzymało oznaczenie Gun Carrier Mark I.

KONSTRUKCJA
Gun Carrier Mark I miał dosyć ciekawą konstrukcję. Uzbrojenie w postaci armaty 127 mm lub 150 mm haubicy montowano w przedniej części pojazdu. Na bocznym pancerzu wisiały koła nośne haubicy wykorzystywane podczas demontażu uzbrojenia z modelu. Wówczas armata mogła służyć dalej jako standardowe działo polowe. W celu oddania strzału działo opuszczano za pomocą wózka przemieszczającego się na odchylanej łozie. Teoretycznie pojazd mógł mieć zamontowaną haubicę dwóch kalibrów. W praktyce montowano tylko tę kalibru 127 mm. Dlaczego? Odpowiedź jest dziecinnie prosta. Armat kalibru 150 mm jeszcze nie wyprodukowano.

Z przodu pojazdu po bokach znajdowały się dwie kabiny pancerne będące stanowiskami kierowcy i hamulcowego. Komunikacja pomiędzy nimi nie była najlepsza. Musimy pamiętać, że pojazdem sterowały cztery osoby. Wspomniani kierowca i mechanik oraz dwóch maszynistów, którzy służbę pełnili w przedziale silnikowym. O ile kierowca i hamulcowy mogli jeszcze próbować się porozumieć, o tyle komunikacja z maszynistami była praktycznie niemożliwa. Takie rozmieszczenie stanowisk sprawiało wiele poważnych problemów. Oprócz maszynistów w przedziale silnikowym znajdowali się jeszcze dowódca i mechanik. Załogę uzupełniała obsługa armaty.
Trakcje gąsienicowe podobne były (sposób montowania na kadłubie) do tych wykorzystanych w prototypowym czołgu Little Willy. Nie były one owinięte wokół kadłuba jak miało to miejsce w czołgach serii Mark Tank. Ważne części pojazdu, silnik i dyferencjał, zlokalizowane były w opancerzonym przedziale silnikowym znajdującym się na tylnej części pojazdu. Przednia część tego przedziału była otwarta. Dzięki temu uzyskano więcej przestrzeni dla uzbrojenia. Napęd to niemalże kopia układu zastosowanego w czołgu Mark I Tank. Inaczej ułożono jedynie układ transmisyjny. Pojazd był napędzany silnikiem Daimlera o mocy 105 hp.

Design maszyny, jak już wspomniałem, powstał w lipcu 1916 roku, a prototyp został wstępnie przetestowany na początku 1917 roku. Testy w Birmingham były pierwszą, oficjalną prezentacją modelu. Próby wypadły pomyślnie i model skierowano do produkcji. Do czerwca 1917 dostarczono pierwsze egzemplarze, które różniły się od prototypu detalami.
Z zamówionych 50 egzemplarzy, zmontowano 48 sztuk. Dwa ostatnie zostały wykończone, jako pojazdy ratunkowe. Przednie kabiny, podobnie jak armatę, usunięto. Kierowca i hamulcowy siedzieli teraz na froncie przedziału silnikowego, w którym, jak wiemy, przebywała reszta załogi. Pojazdy ratownicze oprócz swojej standardowej funkcji zajmowały się także przeładowywaniem faszyn. A czymże te faszyny były? Najprościej można je przedstawić jako wiązki drewna lub specjalnie przygotowane konstrukcje, które zrzucane były z czołgów do wrogich okopów w celu wypełnienia wolnej przestrzeni tak, aby łatwiej można było pokonać przeszkodę.
DZIAŁO TRANSPORTOWE?
Gdzie model był wykorzystywany i co potrafił robić. Tego dowiecie się z reszty artykułu... zapraszam http://modelstory.pl/gun-carrier-mark-i ... nsportowe/