Arras - Pierwsza błotnista lekcja pancerniaków
Najbardziej znane brytyjskie czołgi okresu I wojny światowej to bez wątpienia Mark I Tank oraz czwarta i piąta seria produkcyjna. Pierwsze modyfikacje wprowadzono w "dwójce" i "trójce", czego dotyczyły i czy można uniknąć było błędów, które wynikały najczęściej z pośpiechu?
..Armia czołgów, używana jedynie jako środek pomocniczy w celu przerwania defensywy nieprzyjaciela, nie spełniła swojego zadania. Nieliczne czołgi traciły na sile niknąc w ogromnej przestrzeni pola walki... Doniesienia Daily Telegraph relacjonującego bitwę pod Arras, nie pozostawiały złudzeń. Brytyjczycy choć posiadali czołgi nie wiedzieli jak ich używać. Pod Arras użyto szkoleniowych Mark II Tank, które nie zapewniały odpowiedniej osłony załogi przed ogniem przeciwnika.
Pierwsze przymiarki do modyfikacji modelu Mark I Tank pojawiły się już w lutym 1916 roku, zaraz po wydaniu decyzji o jego seryjnej budowie. Już wtedy brytyjskie ministerstwo wojny otrzymywało sygnały o konieczności pogrubienia pancerza i wyposażenia pojazdu w łatwiejsze w obsłudze uzbrojenie. Sygnały te były początkowo lekceważone, tym bardziej, że pojazd nie był jeszcze sprawdzony w boju.
We wrześniu 1916 roku armia brytyjska była gotowa do użycia pierwszy raz w historii czołgów. Polem bitwy miały być okolice rzeki Sommy. Do akcji gotowych było 49 pojazdów, z których tylko 9 dotarło do niemieckich linii. Mimo to wyrządziły one obrońcom znaczne straty oraz wprowadziły chaos w ich szeregi. Pozostałe wozy uległy awarii lub stanęły podczas pokonywania przeszkód terenowych. "Nurkowanie" przodem pojazdu w krater wyżłobiony przez artyleryjski pocisk groziło wyłączeniem silnika. W pojazdach, o czym wspominałem już przed paroma tygodniami, zamontowano układ paliwowy funkcjonujący dzięki zasadom grawitacji!
WADY PIERWSZEJ SERII
Jesienią 1916 roku Mark I Tank wzięły udział w kilku akcjach. Najwięcej użyto ich podczas wspomnianej bitwy nad Sommą, w pozostałych brało udział zaledwie kilka egzemplarzy. Wszędzie tam gdzie użyto nowej broni meldowano o licznych wadach pojazdu. Konstruktorzy mieli przed sobą wiele roboty. Oto niektóre z ułomności, które należało jak najszybciej usunąć:

• silnik – kierowcy narzekali na małą moc, brak tłumika powodował ogromny hałas wewnątrz wozu, brak dobrego systemu izolacji nie potrafił uchronić załogi przed szkodliwym działaniem gazów spalinowych
• widoczność – obserwacja przedpola była zła, a prowadzenie skutecznego ognia niemożliwa
• włazy – było ich zbyt mało, ich rozmiar i lokalizacja w sponsonach nie zapewniały szybkiej ewakuacji, ponieważ przejście było zastawione w zależności od wersji modelu karabinami maszynowymi lub działem. Powodowało to spore kłopoty podczas opuszczania czołgu, a to w razie pożaru kończyło się pewną śmiercią załogi
• podatność na pożary – cały zapas paliwa był trzymany w przednich zbiornikach znajdujących się wewnątrz pojazdu, jeden celny strzał zamieniał czołg w piec hutniczy i to dosłownie w kilka sekund
• pancerz – przebijały go pociski karabinowe, a Niemcy szybko zorientowali się, że celny ostrzał z kilku karabinów maszynowych zatrzymuje stalowego potwora
• sterowność – Brytyjczycy zastosowali fatalny system sterowania czołgiem. Zamiast jednej osoby wymagał on pracy zespołowej czterech członków załogi.W tamtych czasach było to duże nieporozumienie, co pokazali Francuzi w swoich konstrukcjach, w których wystarczyła jedna osoba do zmiany kierunku jazdy.
Załogi w różny sposób radziły sobie z niektórymi wadami. Jeśli układ wydechowy nie posiadał tłumika, można było zainstalować puste zbiorniki po oleju lub mokre worki. Wydech był też czasem przykrywany rurą oklejoną gliną lub błotem. Oczywiście wszystkiego nie udało się poprawić zgodnie z dewizą popularnego niegdyś dla majsterkowiczów programu TV „Zrób to sam” ;). Inne wady wymagały ingerencji inżynierów.

NOWE CZOŁGI
Brytyjska generalicja nie zawracała sobie głowy warunkami, w jakich przyszło walczyć czołgistom. Głównodowodzący brytyjskim korpusem we Francji gen. D. Haig był zadowolony z maszyn i zażądał dostarczenia na front 1000 nowych egzemplarzy. Przemysł był w stanie wyprodukować w szybkim czasie (do wiosny przyszłego roku) jedynie 100 maszyn. Była to okazja aby usunąć wady ujawnione w "jedynkach".
Z końcem 1916 roku ruszyła produkcja nowych czołgów. Zamówienie podzielono na dwie serie po 50 egzemplarzy. Nowe pojazdy oznaczono Mark II i III Tank. W nowych modelach starano się zastosować szereg udoskonaleń:
• zrezygnowano z ogona sterowego, który miał usprawniać manewrowanie, a w rzeczywistości nic nie wnosił do kierowania pojazdem. Dzięki temu uzyskano z tyłu przestrzeń, którą można było wykorzystać np. do zamontowania zbiornika paliwa
• zmieniono konstrukcję gąsienic, zwiększono ich szerokość, zwężając jednocześnie kabinę. Szersze „gąski” miały zapobiegać zakopywaniu się w grząskim gruncie i usprawnić manewrowość,
• na suficie kabiny pojawił się większy niż dotychczas właz, przez który mógł przecisnąć się członek załogi
• poprawiono też możliwości obserwacyjne kierowcy i dowódcy modyfikując szczeliny przez które obserwowali pole bitwy.

Czas gonił i takich elementów jak silnik, układ sterowania, lokalizacja zbiorników paliwa i grubość pancerza nie poprawiono. Planowano co prawda zamocować dodatkowe płyty pancerne, ale ostatecznie tego nie zrobiono. Pamiątką niezrealizowanego zabiegu był szereg śrub, które miały posłużyć do montażu zewnętrznego pancerza. Pogorszyła się natomiast jakość płyt ale o tym szerzej już za chwilę.
MUSICIE WALCZYĆ SZKOLNYMI MASZYNAMI
Jak przebiegały walki czołgami o osłabionym pancerzu? O tym przeczytacie w artykule http://modelstory.pl/arras-pierwsza-blotnista-lekcja-pancerniakow/
..Armia czołgów, używana jedynie jako środek pomocniczy w celu przerwania defensywy nieprzyjaciela, nie spełniła swojego zadania. Nieliczne czołgi traciły na sile niknąc w ogromnej przestrzeni pola walki... Doniesienia Daily Telegraph relacjonującego bitwę pod Arras, nie pozostawiały złudzeń. Brytyjczycy choć posiadali czołgi nie wiedzieli jak ich używać. Pod Arras użyto szkoleniowych Mark II Tank, które nie zapewniały odpowiedniej osłony załogi przed ogniem przeciwnika.
Pierwsze przymiarki do modyfikacji modelu Mark I Tank pojawiły się już w lutym 1916 roku, zaraz po wydaniu decyzji o jego seryjnej budowie. Już wtedy brytyjskie ministerstwo wojny otrzymywało sygnały o konieczności pogrubienia pancerza i wyposażenia pojazdu w łatwiejsze w obsłudze uzbrojenie. Sygnały te były początkowo lekceważone, tym bardziej, że pojazd nie był jeszcze sprawdzony w boju.
We wrześniu 1916 roku armia brytyjska była gotowa do użycia pierwszy raz w historii czołgów. Polem bitwy miały być okolice rzeki Sommy. Do akcji gotowych było 49 pojazdów, z których tylko 9 dotarło do niemieckich linii. Mimo to wyrządziły one obrońcom znaczne straty oraz wprowadziły chaos w ich szeregi. Pozostałe wozy uległy awarii lub stanęły podczas pokonywania przeszkód terenowych. "Nurkowanie" przodem pojazdu w krater wyżłobiony przez artyleryjski pocisk groziło wyłączeniem silnika. W pojazdach, o czym wspominałem już przed paroma tygodniami, zamontowano układ paliwowy funkcjonujący dzięki zasadom grawitacji!
WADY PIERWSZEJ SERII
Jesienią 1916 roku Mark I Tank wzięły udział w kilku akcjach. Najwięcej użyto ich podczas wspomnianej bitwy nad Sommą, w pozostałych brało udział zaledwie kilka egzemplarzy. Wszędzie tam gdzie użyto nowej broni meldowano o licznych wadach pojazdu. Konstruktorzy mieli przed sobą wiele roboty. Oto niektóre z ułomności, które należało jak najszybciej usunąć:

• silnik – kierowcy narzekali na małą moc, brak tłumika powodował ogromny hałas wewnątrz wozu, brak dobrego systemu izolacji nie potrafił uchronić załogi przed szkodliwym działaniem gazów spalinowych
• widoczność – obserwacja przedpola była zła, a prowadzenie skutecznego ognia niemożliwa
• włazy – było ich zbyt mało, ich rozmiar i lokalizacja w sponsonach nie zapewniały szybkiej ewakuacji, ponieważ przejście było zastawione w zależności od wersji modelu karabinami maszynowymi lub działem. Powodowało to spore kłopoty podczas opuszczania czołgu, a to w razie pożaru kończyło się pewną śmiercią załogi
• podatność na pożary – cały zapas paliwa był trzymany w przednich zbiornikach znajdujących się wewnątrz pojazdu, jeden celny strzał zamieniał czołg w piec hutniczy i to dosłownie w kilka sekund
• pancerz – przebijały go pociski karabinowe, a Niemcy szybko zorientowali się, że celny ostrzał z kilku karabinów maszynowych zatrzymuje stalowego potwora
• sterowność – Brytyjczycy zastosowali fatalny system sterowania czołgiem. Zamiast jednej osoby wymagał on pracy zespołowej czterech członków załogi.W tamtych czasach było to duże nieporozumienie, co pokazali Francuzi w swoich konstrukcjach, w których wystarczyła jedna osoba do zmiany kierunku jazdy.
Załogi w różny sposób radziły sobie z niektórymi wadami. Jeśli układ wydechowy nie posiadał tłumika, można było zainstalować puste zbiorniki po oleju lub mokre worki. Wydech był też czasem przykrywany rurą oklejoną gliną lub błotem. Oczywiście wszystkiego nie udało się poprawić zgodnie z dewizą popularnego niegdyś dla majsterkowiczów programu TV „Zrób to sam” ;). Inne wady wymagały ingerencji inżynierów.

NOWE CZOŁGI
Brytyjska generalicja nie zawracała sobie głowy warunkami, w jakich przyszło walczyć czołgistom. Głównodowodzący brytyjskim korpusem we Francji gen. D. Haig był zadowolony z maszyn i zażądał dostarczenia na front 1000 nowych egzemplarzy. Przemysł był w stanie wyprodukować w szybkim czasie (do wiosny przyszłego roku) jedynie 100 maszyn. Była to okazja aby usunąć wady ujawnione w "jedynkach".
Z końcem 1916 roku ruszyła produkcja nowych czołgów. Zamówienie podzielono na dwie serie po 50 egzemplarzy. Nowe pojazdy oznaczono Mark II i III Tank. W nowych modelach starano się zastosować szereg udoskonaleń:
• zrezygnowano z ogona sterowego, który miał usprawniać manewrowanie, a w rzeczywistości nic nie wnosił do kierowania pojazdem. Dzięki temu uzyskano z tyłu przestrzeń, którą można było wykorzystać np. do zamontowania zbiornika paliwa
• zmieniono konstrukcję gąsienic, zwiększono ich szerokość, zwężając jednocześnie kabinę. Szersze „gąski” miały zapobiegać zakopywaniu się w grząskim gruncie i usprawnić manewrowość,
• na suficie kabiny pojawił się większy niż dotychczas właz, przez który mógł przecisnąć się członek załogi
• poprawiono też możliwości obserwacyjne kierowcy i dowódcy modyfikując szczeliny przez które obserwowali pole bitwy.

Czas gonił i takich elementów jak silnik, układ sterowania, lokalizacja zbiorników paliwa i grubość pancerza nie poprawiono. Planowano co prawda zamocować dodatkowe płyty pancerne, ale ostatecznie tego nie zrobiono. Pamiątką niezrealizowanego zabiegu był szereg śrub, które miały posłużyć do montażu zewnętrznego pancerza. Pogorszyła się natomiast jakość płyt ale o tym szerzej już za chwilę.
MUSICIE WALCZYĆ SZKOLNYMI MASZYNAMI
Jak przebiegały walki czołgami o osłabionym pancerzu? O tym przeczytacie w artykule http://modelstory.pl/arras-pierwsza-blotnista-lekcja-pancerniakow/