Mark VIII Tank - czyli początki globalizacji
"International" bądź nazywany także "liberty" był czołgiem, który powstał w wyniku współpracy Anglii, Francji i USA. Montowali go chińscy robotnicy. Można wręcz spok.ojnie stwierdzić, że był pierwszym przejawem globalizacji. Zanim ktokolwiek jeszcze o niej pomyślał.
23 września 1917 roku w Stanach Zjednoczonych, które włączyły się do wojny przed kilkoma miesiącami, podjęto decyzję o organizacji korpusu pancernego. Miał on składać się z 5 ciężkich i 20 lekkich batalionów czołgów. Korpus był gotowy w maju 1918 roku. Ostatecznie rozwinięto go do 15 brygad. Każda składała się z jednego ciężkiego i dwóch lekkich batalionów. Sprzęt, jakim mieli dysponować amerykanie jeszcze nie istniał. Prace były jednak w toku. Na razie jankesi musieli zadowolić się brytyjskimi czołgami ciężkimi Mark V* Tank oraz francuskimi Renault FT. Wyrażenie „zadowolić się” użyłem na wyrost, gdyż obie konstrukcje były nowoczesne. Wiosną i latem 1918 roku wchodziły na uzbrojenie armii walczących z Niemcami na froncie zachodnim.

No a gdzie w tej opowieści nowy czołg? Jak pamiętamy z zeszłego tekstu, Winston Churchill oddelegował Alberta Sterna do współpracy z Amerykanami i Francuzami. Wkrótce rządy Wielkiej Brytanii i USA podpisały porozumienie, którego owocem był właśnie czołg. Część planów była już gotowa, gdyż Brytyjczycy byli na etapie konstruowania kolejnego modelu. Projekt i szkice nowego czołgu przygotowali Tennyson D’Eyncourt i porucznik John G. Rackham. Nad pracami czuwało także dwóch amerykańskich oficerów. Major James Drain, nadzorował projekt w imieniu gen. Pershinga, a major Alden (niestety nie znam imienia) był technicznym ekspertem. Pilnował, aby konstrukcja projektowana przez Brytyjczyków była kompatybilna z amerykańskimi podzespołami. Dorzucił swoje trzy grosze w postaci zaprojektowanego nowego sponsona, z którego zniknęły karabiny maszynowe.
Broń lekką zamontowano w drzwiach znajdujących się zaraz za sponsonem, z każdej strony czołgu. Było to dobre rozwiązanie, które ułatwiało ewakuację załodze w razie zagrożenia. Karabin maszynowy wraz z drzwiami odchylał się udostępniając przestrzeń niezbędną do szybkiego wyskoczenia z uszkodzonego czołgu. Do tej pory było tak, że zamontowane w sponsonie karabiny zasłaniały przejście, zmuszając czołgistów do przeciskania się, co nie było najlepszym sposobem na ewakuację. Z tego powodu wielu żołnierzy służących w poprzednich modelach przypłaciło ten błąd konstrukcyjny swoim życiem.

Jeśli mowa już o uzbrojeniu to należy zaznaczyć, że w wersji amerykańskiej stosowano inne karabiny niż w brytyjskiej. Amerykanie mieli strzelać z chłodzonych powietrzem Browningów kalibru 7,62 mm, Brytyjczycy zaś z chłodzonych powietrzem Hotchkissów kalibru 7,7 mm. Typowy Mark VIII Tank miał po jednym karabinie maszynowym z każdej strony kadłuba i pięć w nadbudówce. Dwa strzelały do przodu, dwa na boki i jeden do tyłu. Nie zapominajmy o głównym uzbrojeniu, dwóch działach kalibru 57 mm zamontowanych w sponsonach. Krótko mówiąc klasyka w ówczesnych czasach w angielskich konstrukcjach.
Projekt zakładał zastosowanie bardzo szerokich gąsienic, które owinięto wokół stosunkowo wąskich ram nośnych. Zamontowanie nowego typu gąsienic wymuszało na konstruktorach zaprojektowanie od podstaw nowego kadłuba. Miał on być węższy, tak, aby cały czołg zmieścił się na wagonie kolejowym. Jak to osiągnięto? Chociażby poprzez zastosowanie nowej lżejszej i złożonej z mniejszych ram kratownicy. Specjaliści narzekali do tej pory, że kratownica ciężkich czołgów jest masywna i zbyt duża, co wpływa negatywnie na ciężar i rozmiary czołgu. Od tej pory miało się to zmienić.

Wszystkie ciężkie czołgi budowane do tej pory miały zbyt małą moc w stosunku do wagi. Nowy pojazd miał być cięższy od dotychczasowych. W celu uniknięcia fatalnych osiągów, podjęto decyzję o zainstalowaniu znacznie mocniejszej jednostki napędowej, niż dotychczasowy 150 konny Ricardo. Zaproponowano 12-cylindrową amerykańską konstrukcję o wdzięcznej nazwie „liberty”, którą stosowano już w lotnictwie. Silnik bazował na rozwiązaniach Rolls-Royce’a i Mercedesa. Wersja lotnicza zbudowana była ze stalowych cylindrów, ale wersja przeznaczona dla czołgów otrzymała cylindry wykonane z żeliwa. Nowy silnik rozwijał moc 338 hp przy 1250 rmp, a więc ponad dwa razy więcej niż silnik Ricardo.
Pomimo obowiązującej umowy Brytyjczycy zdecydowali się budować Mark VIII Tank zgodnie z własną specyfikacją. Harry Ricardo, konstruktor silnika montowanego w Mark V Tank, został poproszony o skonstruowanie własnej wersji 12-cylindrowej jednostki. Nowa brytyjska konstrukcja osiągała moc 300 hp.
"International"' charakteryzował się zupełnie nowym podejściem do wykorzystania przestrzeni wewnątrz kadłuba. Do tej pory konstrukcje wychodzące spod ręki angielskich inżynierów nie miały przedziałów. Wszystko znajdowało się na otwartej przestrzeni. Silnik wraz z transmisją tworzył „wyspy”, wokół których poruszała się załoga. W nowej konstrukcji zdecydowano się zastosować przedziały, które pojawił się już we francuskich wozach. W przedniej części mieścił się przedział bojowy. To przestrzeń dla załogi. W tylnej części znajdował się silnik, transmisja, chłodnica oraz inne podzespoły napędzające pojazd. Przedziały były oddzielone ścianą, w której znajdowały się przesuwane drzwi. Mechanik mógł, więc swobodnie dostać się do przedziału silnikowego. Mógł poruszać się w nim nawet podczas pracy silnika!
W dalszej części artykułu http://modelstory.pl/mark-viii-tank-czyli-poczatki-globalizacji/ znajdziecie odpowiedzi na pytania jakie były powojenne losy, do kiedy i w jakich krajach pełnił służbę?
23 września 1917 roku w Stanach Zjednoczonych, które włączyły się do wojny przed kilkoma miesiącami, podjęto decyzję o organizacji korpusu pancernego. Miał on składać się z 5 ciężkich i 20 lekkich batalionów czołgów. Korpus był gotowy w maju 1918 roku. Ostatecznie rozwinięto go do 15 brygad. Każda składała się z jednego ciężkiego i dwóch lekkich batalionów. Sprzęt, jakim mieli dysponować amerykanie jeszcze nie istniał. Prace były jednak w toku. Na razie jankesi musieli zadowolić się brytyjskimi czołgami ciężkimi Mark V* Tank oraz francuskimi Renault FT. Wyrażenie „zadowolić się” użyłem na wyrost, gdyż obie konstrukcje były nowoczesne. Wiosną i latem 1918 roku wchodziły na uzbrojenie armii walczących z Niemcami na froncie zachodnim.

No a gdzie w tej opowieści nowy czołg? Jak pamiętamy z zeszłego tekstu, Winston Churchill oddelegował Alberta Sterna do współpracy z Amerykanami i Francuzami. Wkrótce rządy Wielkiej Brytanii i USA podpisały porozumienie, którego owocem był właśnie czołg. Część planów była już gotowa, gdyż Brytyjczycy byli na etapie konstruowania kolejnego modelu. Projekt i szkice nowego czołgu przygotowali Tennyson D’Eyncourt i porucznik John G. Rackham. Nad pracami czuwało także dwóch amerykańskich oficerów. Major James Drain, nadzorował projekt w imieniu gen. Pershinga, a major Alden (niestety nie znam imienia) był technicznym ekspertem. Pilnował, aby konstrukcja projektowana przez Brytyjczyków była kompatybilna z amerykańskimi podzespołami. Dorzucił swoje trzy grosze w postaci zaprojektowanego nowego sponsona, z którego zniknęły karabiny maszynowe.
Broń lekką zamontowano w drzwiach znajdujących się zaraz za sponsonem, z każdej strony czołgu. Było to dobre rozwiązanie, które ułatwiało ewakuację załodze w razie zagrożenia. Karabin maszynowy wraz z drzwiami odchylał się udostępniając przestrzeń niezbędną do szybkiego wyskoczenia z uszkodzonego czołgu. Do tej pory było tak, że zamontowane w sponsonie karabiny zasłaniały przejście, zmuszając czołgistów do przeciskania się, co nie było najlepszym sposobem na ewakuację. Z tego powodu wielu żołnierzy służących w poprzednich modelach przypłaciło ten błąd konstrukcyjny swoim życiem.

Jeśli mowa już o uzbrojeniu to należy zaznaczyć, że w wersji amerykańskiej stosowano inne karabiny niż w brytyjskiej. Amerykanie mieli strzelać z chłodzonych powietrzem Browningów kalibru 7,62 mm, Brytyjczycy zaś z chłodzonych powietrzem Hotchkissów kalibru 7,7 mm. Typowy Mark VIII Tank miał po jednym karabinie maszynowym z każdej strony kadłuba i pięć w nadbudówce. Dwa strzelały do przodu, dwa na boki i jeden do tyłu. Nie zapominajmy o głównym uzbrojeniu, dwóch działach kalibru 57 mm zamontowanych w sponsonach. Krótko mówiąc klasyka w ówczesnych czasach w angielskich konstrukcjach.
Projekt zakładał zastosowanie bardzo szerokich gąsienic, które owinięto wokół stosunkowo wąskich ram nośnych. Zamontowanie nowego typu gąsienic wymuszało na konstruktorach zaprojektowanie od podstaw nowego kadłuba. Miał on być węższy, tak, aby cały czołg zmieścił się na wagonie kolejowym. Jak to osiągnięto? Chociażby poprzez zastosowanie nowej lżejszej i złożonej z mniejszych ram kratownicy. Specjaliści narzekali do tej pory, że kratownica ciężkich czołgów jest masywna i zbyt duża, co wpływa negatywnie na ciężar i rozmiary czołgu. Od tej pory miało się to zmienić.

Wszystkie ciężkie czołgi budowane do tej pory miały zbyt małą moc w stosunku do wagi. Nowy pojazd miał być cięższy od dotychczasowych. W celu uniknięcia fatalnych osiągów, podjęto decyzję o zainstalowaniu znacznie mocniejszej jednostki napędowej, niż dotychczasowy 150 konny Ricardo. Zaproponowano 12-cylindrową amerykańską konstrukcję o wdzięcznej nazwie „liberty”, którą stosowano już w lotnictwie. Silnik bazował na rozwiązaniach Rolls-Royce’a i Mercedesa. Wersja lotnicza zbudowana była ze stalowych cylindrów, ale wersja przeznaczona dla czołgów otrzymała cylindry wykonane z żeliwa. Nowy silnik rozwijał moc 338 hp przy 1250 rmp, a więc ponad dwa razy więcej niż silnik Ricardo.
Pomimo obowiązującej umowy Brytyjczycy zdecydowali się budować Mark VIII Tank zgodnie z własną specyfikacją. Harry Ricardo, konstruktor silnika montowanego w Mark V Tank, został poproszony o skonstruowanie własnej wersji 12-cylindrowej jednostki. Nowa brytyjska konstrukcja osiągała moc 300 hp.
"International"' charakteryzował się zupełnie nowym podejściem do wykorzystania przestrzeni wewnątrz kadłuba. Do tej pory konstrukcje wychodzące spod ręki angielskich inżynierów nie miały przedziałów. Wszystko znajdowało się na otwartej przestrzeni. Silnik wraz z transmisją tworzył „wyspy”, wokół których poruszała się załoga. W nowej konstrukcji zdecydowano się zastosować przedziały, które pojawił się już we francuskich wozach. W przedniej części mieścił się przedział bojowy. To przestrzeń dla załogi. W tylnej części znajdował się silnik, transmisja, chłodnica oraz inne podzespoły napędzające pojazd. Przedziały były oddzielone ścianą, w której znajdowały się przesuwane drzwi. Mechanik mógł, więc swobodnie dostać się do przedziału silnikowego. Mógł poruszać się w nim nawet podczas pracy silnika!
W dalszej części artykułu http://modelstory.pl/mark-viii-tank-czyli-poczatki-globalizacji/ znajdziecie odpowiedzi na pytania jakie były powojenne losy, do kiedy i w jakich krajach pełnił służbę?