Tamiya Spray-Work Painting Booth - modyfikacja
Kilka miesięcy temu kupiłem używaną lakiernię Tamiya Spray-Work Painting Booth z przepalonym silnikiem. W związku z tym, że w oryginalnym zestawie silnik jest przystosowany do napięcia 110V i w naszym kraju zasilany musi być poprzez transformator - zrezygnowałem z takiego rozwiązania i postanowiłem zastosować silnik na 230V. Ograniczona przestrzeń w komorze silnika zmuszała do zastosowania małego silnika - pierwotnie zastosowany silnik od wyciągu łazienkowego miał zbyt małe obroty i nie wyciągał "psikanej" farby dostatecznie mocno - część farby wydostawała się na zewnątrz. Po dłuższych poszukiwaniach silnika o wyższych obrotach "padło na" ... silnik od wentylatora komputerowego - zasilany napięciem 12V więc również wymagający transformatora - ale takowy miałem - do zasilania zewnętrznego dysku twardego podłączanego poprzez USB. Nawiercenie nowych otworów mocujących, osadzenie oryginalnego wentylatora na osi silnika - średnica otworu pasowała idealnie
, podłączenie przewodów i po pracy. Pierwsze testy "ssania" wypadły nawet zadowalająco ale okazało się, że pomimo dużej siły ssącej drobiny farby wracają z komory i lecą na pokój... Według mnie powodem tego może być sama konstrukcja i konfiguracja lakierni

(foto ze strony http://www.modelcentrum.pl)
- po prostu farba odbija się od tylnej ścianki. Możliwe, że w oryginalnej lakierni siła ciągu jest tak duża, że farba wyciągana jest w całości ...
Postanowiłem zmienić konfigurację lakierni. Na chwilę obecną wygląda tak:

Z płyty wiórowej wyciąłem 3 "formatki", po sklejeniu których otrzymałem komorę, na którą nasadziłem lakiernię. W środek wsadziłem kawałek tworzywa, którego tylna część jest pod kątem 45 stopni w stosunku do podłoża. Dzięki temu farba odbijając się od tej powierzchni kierowana jest pionowo w górę - a tam jest zasysana przez wentylator. Dodatkowo na czas malowania wkładam ręcznik papierowy, który wchłania farbę.

Powietrze odprowadzam rurą poza pokój

Teraz mogę "fukać" bez obawy, że małżonka będzie narzekać na "kropki" w pokoju...

(foto ze strony http://www.modelcentrum.pl)
- po prostu farba odbija się od tylnej ścianki. Możliwe, że w oryginalnej lakierni siła ciągu jest tak duża, że farba wyciągana jest w całości ...
Postanowiłem zmienić konfigurację lakierni. Na chwilę obecną wygląda tak:

Z płyty wiórowej wyciąłem 3 "formatki", po sklejeniu których otrzymałem komorę, na którą nasadziłem lakiernię. W środek wsadziłem kawałek tworzywa, którego tylna część jest pod kątem 45 stopni w stosunku do podłoża. Dzięki temu farba odbijając się od tej powierzchni kierowana jest pionowo w górę - a tam jest zasysana przez wentylator. Dodatkowo na czas malowania wkładam ręcznik papierowy, który wchłania farbę.

Powietrze odprowadzam rurą poza pokój

Teraz mogę "fukać" bez obawy, że małżonka będzie narzekać na "kropki" w pokoju...




