Strona 1 z 1

White skull Citadel - czy da się "wyciągnąć" z puszki?

PostNapisane: środa, 6 października 2010, 07:48
przez chincz
Mam pytanko. Czy ktoś próbował skroplić White skull z Citadela? Jaki potem rozcieńczalnik by było potrzeba? Świetny ten podkład, ale malowanie z puszki to masakra :(
Pozdrawiam

Re: White skull Citadel - czy da się "wyciągnąć" z puszki?

PostNapisane: środa, 6 października 2010, 09:57
przez iras67
Wyciągałem z puszki Chaos Black, bo blaszki trawione lepiej mi się maluje z aerografu. Potrzeba przewód paliwowy średnicy 10mm może być grubszy i np.1l słoik.
Kawałek tego przewodu jakieś 15cm wsadzam do słoika .Koniec przewodu nacięty w zęby żeby się nie zatykał. Z drugiej strony przykładam ściśle do psikacza i przyciskam takimi krótkimi psikami. Trochę uleci w powietrze ale chyba mniej zużyję przy malowaniu z aerografu później. Robię to tylko do malowania blaszek. Farby nie rozpuszczam bo jest idealna do aerografu bez rozcieńczania.Taki "skroplony" przelewam do słoiczka po zużytym podkładzie Gunze.Zapachem ta farba przypomina niektóre spraje do zaprawek samochodowych.

Re: White skull Citadel - czy da się "wyciągnąć" z puszki?

PostNapisane: środa, 6 października 2010, 10:39
przez chincz
Bardzo dziekuję. A czym potem aerograf czyścić? Nitro wystarczy? Długo można przechowywać taki skroplony podkład?

Re: White skull Citadel - czy da się "wyciągnąć" z puszki?

PostNapisane: środa, 6 października 2010, 11:53
przez iras67
W zamknięciu nie wysycha :mrgreen: .Trzymam trzy miesiące tak, i nie psuje się ani rozwarstwia.Podkład tak samo mocny jak z puszki .Nie chciałem niszczyć puszki sposobami na dziurki i inne wynalazki, bo nie wiedziałem jak ta farba się zachowa.Teraz mam jakieś 3/4 w puszce do większych podkładów i oddzielnie w słoiczku do aerografu .Czyszczę acetonem, ale nitro też jest dobre.Gorzej jak w aerografie masz gumowe uszczelki...

Re: White skull Citadel - czy da się "wyciągnąć" z puszki?

PostNapisane: sobota, 11 grudnia 2010, 12:29
przez HK
Ostatnio kupiłem Chaos Black w puszce i po pierwszych próbach odrzuciłem pomysł malowania prosto ze spray'a. Nie umiem, nie potrafię, nie chcę marnowac farby na naukę :)
'Przelałem' więc sobie do słoiczka. Nie wszystko oczywiście (słoiczek po Tamiyi - 10ml). Wykorzystałem metodę opisaną przez Bretta Greena w jednym z Ospreyów. Najpierw porządnie wytrząsnąłem puszkę. Otwarty słoik opakowałem folią spożywczą. Od góry wbiłem zwykłą, 'łamaną' słomkę do napojów. Prócz tego zrobiłem obok parę niewielkich dziurek, żeby gaz z puszki miał którędy uciekać a nie rozdymał mi folii.
Słomka zagięta pod kątem prostym. Przytknąłem do niej wylot ze spraya i ostrożnie psikałem. Prawie nic na boki nie ucieka a słoik dośc szybko sie napełnia. Niemniej, nie zalecam robic tego w salonie nad dywanem :).
Następnie zostawiam słoik tylko lekko zakręcony na pare godzin, żeby ulotniło się jak najwięcej gazu który pozostał w farbie. W przeciwnym razie, późniejsze otwarcie słoika zaskutkuje klasycznym efektem Coca Coli, szczególnie po potrząśnięciu (niestety sprawdzone).
Farba nie potrzebuje rozcieńczania do aerografu. Ma rzadką konsystencję i należy jedynie dobrac odpowiednie ciśnienie. Kładzie się bardzo dobrze. Aerograf przepłukuję zmywaczem do akryli i nie narzekam. Inne typowe zajzajery też się sprawdzą. Ponieważ farba jest rzadka i lotna czyści się dość łatwo.
Potwierdzam, że przechowywana się nie psuje. Myślę że prędzej wyschnie na proszek niż zgęstnieje. Ale skoro upuszczanie jej z puszki przy użyciu opisanej metody jest niekłopotliwe, wolę większość przechowywać w puszce.