Strona 1 z 1

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: środa, 26 marca 2008, 19:01
przez ewpiga
Bercik :arrow: Malowanie plakatówką, postarzanie bo się chyba wszystko o to zaczepiło tak mniemam. Tematu nie poczytałem mógłbyś jeszcze raz wrzucić to co chciałeś powiedzieć, zaprezentować w nieco zmienionej formie pisanej tak by moda nie drażnić, a temat zaistniał na dłużej.

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: czwartek, 27 marca 2008, 14:58
przez mr.jaro
Nie pytany odpowiem.

Zdaje sie, ze Bercikowi chodzilo o typowy wash, wykonany zwykla plakatowka, rozcienczona woda. Wyglada nie gorzej, anizeli wash wykonany metoda trydycyjna (czyli na przyklad farba olejna artystyczna, rozcienczona benzyna do zapalniczek), a jest chyba mniej klopotliwy, bowiem daje sie zmyc woda nawet po calkowitym wyschnieciu.

Ciekawa odmiane tej techniki zaprezentowal kiedys moj kolega. Czolg pomalowany barwami podstawowymi zostal za pomoca aerografu w calosci pokryty cienka, ale stosunkowo dobrze kryjaca warstewka rozcienczonej plakatowki w kolorze szarym, czy szarobrazowym. Po wyschnieciu plakatowki, nalezy ja krok po kroku wycierac wilgotna sciereczka papierowa, wacianymi paleczkami, miekka szmatka i czym tam jeszcze. Sciereczke nalezy przy tym nieustannie plukac w wodzie, by niedopuscic do rozmazywania plakatowki na powierzchni modelu. Wowczas farba zostaje wytarta w miejscach dobrze wyeksponowanych, pozostajac w zaglebieniach. Dozowanie intensywnosci zabrudzenia odbywalo sie w sposob dokladniejszy i latwiejszy w porownaniu z tradycyjnym wash'em, a efekt koncowy byl znakomity. Na zakonczenie cienka warstewka lakieru bezbarwnego, dla zabezpieczenia plakatowki.

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: czwartek, 27 marca 2008, 17:11
przez Jacek Bzunek
mr.jaro napisał(a):Ciekawa odmiane tej techniki zaprezentowal kiedys moj kolega. Czolg pomalowany barwami podstawowymi zostal za pomoca aerografu w calosci pokryty cienka, ale stosunkowo dobrze kryjaca warstewka rozcienczonej plakatowki w kolorze szarym, czy szarobrazowym. Po wyschnieciu plakatowki, nalezy ja krok po kroku wycierac wilgotna sciereczka papierowa, wacianymi paleczkami, miekka szmatka i czym tam jeszcze. Sciereczke nalezy przy tym nieustannie plukac w wodzie, by niedopuscic do rozmazywania plakatowki na powierzchni modelu. Wowczas farba zostaje wytarta w miejscach dobrze wyeksponowanych, pozostajac w zaglebieniach. Dozowanie intensywnosci zabrudzenia odbywalo sie w sposob dokladniejszy i latwiejszy w porownaniu z tradycyjnym wash'em, a efekt koncowy byl znakomity. Na zakonczenie cienka warstewka lakieru bezbarwnego, dla zabezpieczenia plakatowki.

Coś podobnego, tyle że pędzlem zafundowałem mojej Airacobrze. Oczywiście zamiast plakatówki dałem rozrobiony do konsystencji gęstej farby suchy pigment. Stopniowanie intensywności zabrudzenie przez ścieranie jest dokładnie takie samo.
http://pwm.org.pl/viewtopic.php?t=1619&start=75

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: czwartek, 27 marca 2008, 20:07
przez Bercik
Wybaczcie, że dopiero teraz, mało czasu :-/ w weekend postaram się napisać parę słów, ze zdjęciami...

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: piątek, 28 marca 2008, 00:48
przez Bercik
OK, wyskrobałem parę słów, jednak miałem chwilę przed weekendem, jeśli ktoś uzna to za stosowne, niech przeniesie to gdzieś indziej:

FARBA PLAKATOWA

Wśród wielu technik postarzania modeli lotniczych, na uwagę zasługuje niewątpliwie używanie popularnej farby plakatowej. Ta prosta farbka, choć nie pozbawiona wad, daje jednak całkiem niezłe efekty pozwalające poprawić wygląd naszych miniatur.

Do niewątpliwych zalet plakatówki należą: łatwa dostępność, szybki czas schnięcia, rozcieńczanie wodą, obojętny wpływ na zdrowie, brak zapachu, łatwość nakładania, kontrola nad osiąganym efektem i możliwość bezbolesnego usunięcia farby w razie niepowodzenia.

Wady – irytujące napięcie powierzchniowe powodujące, że farba ma tendencję do zbierania się w krople, mała trwałość – efekt należy bezwzględnie zabezpieczyć lakierem bezbarwnym najlepiej nakładanym natryskowo. Powierzchni niezabezpieczonej lepiej nie dotykać, a jeśli już – to w rękawiczce. Pot naszych rąk i mechaniczne pocieranie spowoduje, że farba zetrze się z powierzchni modelu i będziemy musieli powtarzać prace. Podobnie istnieje ryzyko, że nakładany pędzelkiem lakier bezbarwny rozpuści farbę i wymiesza się z nią brudząc niekontrolowanie cały model...

Najczęściej stosuję te farby do zalewania linii podziałowych, brudzenia komór i goleni podwozia, czy osiągania cieni w kokpitach. Najbardziej przyda nam się kolor czarny, brązowy, ciemnoszary i różne ich mieszanki. Najczęściej używam farby czarnej, która po zaschnięciu przestaje być ciemna jak smoła, a staje się ciut jaśniejsza, delikatnie kontrastując z kolorami kamuflażu. Farbę nakładam zawsze na powierzchnię błyszczącą (sidolux). Na matowej powłoce powstają bardzo trudne do usunięcia plamy i zacieki! Do ścierania nadmiaru farby używam suchych bądź zwilżonych wodą lub wódką ręczników papierowych i pędzelków. Wszystko zależy od konkretnego przypadku - istnieje kilka sposobów używania plakatówki, postaram się przybliżyć te, z których korzystam.

P-38 kokpit

Farba użyta w kokpicie gromadzi się i wnika we wszystkie zakamarki, przez co (obok suchego pędzla srebrną farbą) powoduje, że szczegóły kabiny stają się lepiej widoczne. Dodatkowo, poprzez celowe niedokładne wycieranie farby, widać pionowe smugi brudu. Najpierw nałożyłem pędzelkiem grubą warstwę czarnego na całą powierzchnię, potem ścierałem ją z góry na dół szerokim pędzlem zamoczonym w wodzie i co jakiś czas czyszczonym - z każdym ruchem mamy zbierać trochę farby, a nie ją rozmazywać. Im dłużej ścieramy farbę, tym mniej wilgotnym pędzlem operujemy, to pozwala otrzymywać widoczne smugi, natomiast chroni nas przed otrzymaniem na częściach modelu jednej wielkiej kałuży.

Obrazek

P-47 kokpit

Prosty kokpit modelu potraktowałem nieco inaczej, niż poprzednio. Na początek przetarłem całość suchym pędzlem kolorem białym, co ładnie zaznaczyło szczegóły. Później całość potraktowałem bardzo mocno rozcieńczoną plakatówką i zostawiłem do wyschnięcia. Pojawiające się niepożądane plamy, zacieki usuwałem (rozcierałem) na bieżąco cienkim pędzelkiem, gdy farba była jeszcze wilgotna. Mocne rozrzedzenie spowodowało, że farba zbierała się w samych zagłębieniach – pozwoliło to ładnie odciąć pasy od reszty fotela i uwidoczniło wygląd klamer.

Obrazek

Spitfire

Kolor podstawowy spodu dostał najpierw mocny post-shading. Jak widać, powierzchnia nie wyglądała zbyt zachęcająco.

Obrazek

Nałożyłem czarną farbę praktycznie na całą powierzchnię i potem zaschniętą ścierałem ręcznikiem papierowym zwilżonym wódką w poprzek skrzydeł i wzdłuż kadłuba, nie przejmując się tym, że wycieram farbę niedokładnie. W połączeniu z suchymi pastelami otrzymujemy efekt spracowanej, wyeksploatowanej powierzchni. Niestety efekt psują użyte kalkomanie, które nie przyjęły faktury skrzydła...
Linie na modelach Italeri nie są najlepsze, często są rozmyte – warto pogłębić te wypłycone a najlepiej po wszystkich raz przejechać igłą – farba trzyma się w nich zdecydowanie lepiej, inaczej może się zdarzyć, że wycierając powierzchnię, wytrzemy też farbę z linii. Użycie wódki ma w tym przypadku swoje zalety – szybko paruje, dzięki czemu nadmiar farby faktycznie jest wycierany a na modelu nie powstaje mokre bajoro utrudniające kontrolę nad efektem.

Obrazek

Typhoon

W przypadku gdy cieniowanie było bardzo delikatne, chciałem aby farba znalazła się właściwie tylko w liniach. Aby ułatwić sobie pracę, nakładałem ją kawałkami, gdy skończyłem, zabierałem się za kolejny kawałek. Bardzo dobrze uwidoczniły się wszystkie szczegóły powierzchni, ładnie wykonane przez Academy. Jak widać, nawet na białym kolorze efekt nie wygląda ordynarnie. Nauczony doświadczeniem, tym razem naciąłem przyklejone kalkomanie skalpelem, tak by i w nich znalazła się tempera.

Obrazek

Jeśli dość dobrze rozcieńczymy farbę, cienkim pędzelkiem możemy trafić właściwie idealnie w linie tak, że niewiele wypłynie poza nie, tym samym oszczędzając sobie pracy z jej ścieraniem. Można dopomóc sobie grawitacją – np. skrzydło trzymać pionowo do dołu i nanieść punktowo farbę gdzieś na górze linii. Przy odpowiednim rozcieńczeniu, farba sama „pociągnie do dołu”. Można przeczytać wiele opinii, że nadmiar farby powinno się ścierać w takim kierunku, jak układają się strumienie powietrza opływające samolot w locie. Owszem, natomiast jeśli farba ma być w samych liniach, można tą zasadę sobie podarować, gdyż sposób ścierania jest obojętny. Niewątpliwie łatwiej ścierać natomiast farbę w poprzek a nie wzdłuż linii – zapobiega to jej nadmiernemu wymywaniu.
Plakatówką potraktowałem też komory podwozia – tutaj użyłem dużej ilości mocno rozrzedzonej farby. Po wyschnięciu, osadziła się w zakamarkach, dając ciekawy efekt. W przypadku takiego wyglądu komór, już na sam koniec, wnęki można przetrzeć zwilżonym delikatnie pędzelkiem – farba pozostanie w zagłębieniach natomiast zniknie z wystających żeberek, które staną się lepiej widoczne.

Obrazek

Obrazek

P-47

Powierzchnia modelu dostała mocny preshading na kolorze żółtym i postshading na oliwkowym i już na tym etapie wygląda nieźle.

Obrazek

Plakatówka w połączeniu z suchymi pastelami daje jednak dużo ciekawszy efekt. Sposób brudzenia analogiczny jak w modelu Spitfire. Niedokładnie ścierana farba nakładana na dużą powierzchnię pozwala osiągać dodatkowe przebarwienia. Dla zróżnicowania użyłem dwóch kolorów – czarnego i brązowego.

Obrazek

To nie wyczerpuje oczywiście możliwości tej farby. O innych można poczytać na tym forum. Mój przyjaciel wykonał białą plakatówką bardzo efektowny kamuflaż zimowy. Najpierw naniósł ją nieregularnie na model aerografem, później ścierał w opisany tutaj sposób. Efekt jest bajeczny. Wszystko zależy od naszej kreatywności, zachęcam więc do eksperymentów.
Wszystkie prezentowane modele są wykonane w skali 1/72
Pozdrawiam, Robert

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: sobota, 29 marca 2008, 10:25
przez mr.jaro
Super, Bercik!

Bercik napisał(a):...używanie popularnej tempery – farby plakatowej.

Gwoli sprostowania: tempera i plakatowka to nie to samo.

W duzym skrocie, spoiwem tempery jest emulsja olejowo-wodna, czasem z niewielkim dodatkiem klejow (zdaje sie, ze fachowa nazwa tych substancji to klajster) pochodzenia zwierzecego (wytwarzanych z kosci, ze skory...) badz roslinnego, a obecnie nawet klejow syntetycznych. Istnieja wprawdzie tempery kazeinowe, ale zawieraja one tylko niewielki dodatek kazeiny, a glownym skladnikiem ich spoiwa nadal pozostaje emulsja olejowo-wodna. Natomiast spoiwem plakatowki jest glownie kazeina, czyli bialko zwierzece, znajdujace sie na przyklad w mleku i serze (stad nazwa: caseus - ser).
Tempery i plakatowki wyraznie roznia sie pod wzgledem wlasciwosci.

Zrodlo: Max Dörner - Materialy malarskie i ich zastosowanie.

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: sobota, 29 marca 2008, 13:06
przez Bercik
Dziękuję, już poprawione ;o)

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: sobota, 29 marca 2008, 13:09
przez Maciek
Aby zniwelować napięcie powierzchniowe przy plakatówce dodajecie płynu do naczyń. Ile mniej więcej go dodawać?

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: sobota, 29 marca 2008, 13:27
przez Timi
Ja daje krople, a rozrabiam w nakrętce od napoju

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: sobota, 29 marca 2008, 13:40
przez Bercik
Zależy też co chcesz robić, do tego co na zdjęciach nie dolewałem nic

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: sobota, 29 marca 2008, 13:55
przez Maciek
Dzięki panowie. Chyba najlepszą metodą będzie próbować, próbować i próbować. ;o)
Chodzi mi głównie o zapuszczenie linii i nie za mocny wash.

Re: Wash plakatówką...

PostNapisane: sobota, 29 marca 2008, 16:40
przez Bercik
Maciek napisał(a):Chyba najlepszą metodą będzie próbować, próbować i próbować

no jasne :) do zapuszczania linii nie trzeba nic dolewać ale jeśli chcesz podkreślać jakieś szczegóły powierzchni na zasadzie np washa w pancerce (nity, śruby) to napięcie powierzchniowe może już przeszkadzać. Z tymże do tego bez kombinowania dobrze pasują olejne artystyczne... :P