Slash napisał(a):Panowie kret do piwaty Kret wyżera aluminiowe rury, a co dopiero bidną dyszkę z aluminium
a gdzie ty tam masz aluminium?
Slash napisał(a):Nie wiem w czym kąpanie nawet nie da nigdy tego co czyszczenie mechaniczne. Niestety. Żaden specyfik nie spowoduje, że resztki farby się zdematerializują. W najlepszym przypadku mogę się jakoś pozmiękczać, nabrać glutowatej konsystencji, odpaść od ścianek dyszy i leżeć w środku.
nieprawda.. granulki kreta zalane gorącą wodą wchodzą w gwałtowną reakcję- bąbelki gazu wyrywają resztki farby niezawodnie. trzeba tylko przed zabiegiem poluzować wszystkie gwinty
Slash napisał(a):chodzi o samą piwatkę to wymaga odrobiny finezji nie tylko przy czyszczeniu.
no co ty opowiadasz..
ja rozumiem, że z prawieiwatami jest trochę jak z samochodami marki fiat- wiele zależy od egzemplaza- jeden wizytuje warsztat raz w miesiacu, innym jeździ sie latami bez konieczności jakichkolwiek napraw. takoż i z tymi chińskimi aerografami jest. choć generalnie są całkiem trwałe.
ja swoją, najtanszą z dostępnych prawieiwat kupiłem trzy lata temu, czyli jakieś 200 modeli temu i nadal jest w pełni sprawna. czyszczenie polega na pzedmuchaniu jej różnymi rozpuszczalnikami/cleanerami. i raz na pare miesiecy wrzuceniu do kreta. OK, przyznaję, parę razy czysciłem ją rozkręcając na częsci pierwsze, jak mi pigment się w duszy zbił w kamień (ciemne pigmenty mają takie tendencje) a pod ręką w warsztacie kreta nie miałem. to fakt- niska kultura techniczna eksploatacji sprzętu zaowocowała tym, ze dysza ma nie 0,2 a jakies 0,5 a igła jest już z pól milimetra krótsza, bo pare razy upadła i po wyprostowani trzeba było przeszlifowac papierem ściernym.. niemniej jednak, tak długo jak nie wpadnie mi do głowy malowanie 'jelitek' na płacie samolotu w 1/72 nie będzie to stanowić najmniejszego problemu.. a na upartego i z nimi dał bym sobie radę, dobierajac odpowiednio ciśnienie i gestość farby