Zauważyłem, że aby powstała poprawna spoina konieczne jest dobre "zwilżenie" elementów lutowanych przez lut. Charakterystyczne jest wtedy rozlewanie się po elementach lutowanych lutu i "zasysanie" go do szczelin. Zjawisko takie powstaje kiedy ciepło doprowadzi się nie tylko do lutu, ale także (głównie) do elementów lutowanych. Im grubsza i większa blacha, tym więcej ciepła należy doprowadzić i tym większe ryzyko powstawania kulek z pasty. Niech ktoś spróbuje zlutować jednomilimetrową blachę pastą KOKI
- można grzać i grzać palnikiem parę minut.
To przeszlifowanie powierzchni, o którym Tomek pisze rzeczywiście pomaga (zapobiega tworzeniu się kulek z pasty), łatwiej wtedy chyba jest ciepło przekazywane do mosiądzu i lut lepiej zwilża elementy. Jednak jak odpowednio długo się nagrzewa, to kulki w końcu się rozpuszczą tworząc spoinę (niestety niezbyt ładną).
W temacie, który poruszył Kuba, to nie znalazłem rozwiązania innego niż lutowanie punktowe ostrym grotem i ustalanie elementów przed lutowaniem i grzanie palnikiem po całości. Ochładaznie mokrą chusteczką oczywiście daje rezultaty, no ale jest pewna granica bliskości sąsiednich spoin gdzie nic nie da się już zrobić. Przy spoinach odległych o ok 1 cm nie ma problemu - wystarczy palnik podkręcić na max i bardzo mocno zbliżyć i jak tylko spoina powstanie, natychmiast odsunąć palnik i ochłodzić. Jeszcze jednym sposobem jest takie konstruowanie detali, aby posiadały różnego rodzaju zaczepy, zamki, podtrawienia i podobne elementy pozwalające na złożenie choćby części konstrukcji przed lutowaniem.
Co do lutowania długich spoin, to spróbuj to robić kawałkami, na raty, czekając aby prtzed każdym następnym lutowaniem detal/detale wystygły.