Fw 190 A-8/R11 Nachtjäger, Trimaster 1:48
Napisane: poniedziałek, 11 lipca 2011, 00:23
Mniej więcej rok temu kupiłem sobie Sturmbocka. Teraz udało mi się kupić kolejny z serii moich kultowych modeli - nocną wersję Fw 190 A-8. Moja modelarska radość ponownie w skali dziesięciostopniowej osiągnęła 10.
Poza znanymi doskonale wypraskami Fw 190 A-8 Trimaster dołożył detale właściwe dla tego konkretnego wariantu. W zestawie znajdują się rurki o dwóch średnicach oraz wtryskowe anteny i ekrany zapobiegające oślepieniu pilota ogniem z rur. Fototrawione blaszki w dwóch grubościach zawierają także tablicę odpowiednią dla wariantu R11 z właściwie umieszczonym ekranem radaru. Pozostałe odlewy z metalu to typowo - ETC 501, golenie podwozia, fotel. Ramka z oszkleniem, idealnie czystym i cienkim (polecam porównanie z obecnie sprzedawanymi przepakami...) zawiera także szkło z reflektorami lądowania, które były umieszczone w lewym skrzydle.
Kalkomanie umożliwiają zbudowanie samolotu "białe 9" z 1./NJGr 10 którym w 1944 latał ponoć Gunther Migge.
Ponownie otwierając to pudełko (genialny artwork na pudełku ponownie autorstwa Koike Shigeo) mam wrażenie obcowania z czymś lepszym, mitycznie doskonałym. Dziś już nie ma takich modeli. Gdy Trimastery oryginalnie trafiły na rynek czytałem o nich tak, jak dziś czytam o nowych Ferrari. Na zasadzie: ale czad, nigdy nie będę miał czegoś takiego. Trimastery były wtedy koszmarnie drogie a poziom wykonania i wierności katapultowały daleko poza zasięg konkurencji. W czasach gdy Trimaster robił coś, co jeszcze dziś nie zawsze udaje się nadgonić wiodącym producentom firmy takie, jak Monogram, Tamiya czy Hasegawa robiły modele, które dziś już w zasadzie odeszły do lamusa a ich miejsce zastępują nowe wydania. Znacznie lepsze niż produkty poprzedników.
Natomiast lepszego Fw 190 w takim kompleksowym ujęciu na dobrą sprawę jeszcze nie zrobił nikt. Może Hasegawa się zbliżyła, choć poszli na masówkę i stracili tą uwagę i precyzję rozpracowania tematu jaką czarował Trimaster...
Poza znanymi doskonale wypraskami Fw 190 A-8 Trimaster dołożył detale właściwe dla tego konkretnego wariantu. W zestawie znajdują się rurki o dwóch średnicach oraz wtryskowe anteny i ekrany zapobiegające oślepieniu pilota ogniem z rur. Fototrawione blaszki w dwóch grubościach zawierają także tablicę odpowiednią dla wariantu R11 z właściwie umieszczonym ekranem radaru. Pozostałe odlewy z metalu to typowo - ETC 501, golenie podwozia, fotel. Ramka z oszkleniem, idealnie czystym i cienkim (polecam porównanie z obecnie sprzedawanymi przepakami...) zawiera także szkło z reflektorami lądowania, które były umieszczone w lewym skrzydle.
Kalkomanie umożliwiają zbudowanie samolotu "białe 9" z 1./NJGr 10 którym w 1944 latał ponoć Gunther Migge.
Ponownie otwierając to pudełko (genialny artwork na pudełku ponownie autorstwa Koike Shigeo) mam wrażenie obcowania z czymś lepszym, mitycznie doskonałym. Dziś już nie ma takich modeli. Gdy Trimastery oryginalnie trafiły na rynek czytałem o nich tak, jak dziś czytam o nowych Ferrari. Na zasadzie: ale czad, nigdy nie będę miał czegoś takiego. Trimastery były wtedy koszmarnie drogie a poziom wykonania i wierności katapultowały daleko poza zasięg konkurencji. W czasach gdy Trimaster robił coś, co jeszcze dziś nie zawsze udaje się nadgonić wiodącym producentom firmy takie, jak Monogram, Tamiya czy Hasegawa robiły modele, które dziś już w zasadzie odeszły do lamusa a ich miejsce zastępują nowe wydania. Znacznie lepsze niż produkty poprzedników.
Natomiast lepszego Fw 190 w takim kompleksowym ujęciu na dobrą sprawę jeszcze nie zrobił nikt. Może Hasegawa się zbliżyła, choć poszli na masówkę i stracili tą uwagę i precyzję rozpracowania tematu jaką czarował Trimaster...