Marek Barański napisał(a):Stug wygląda na wysadzonego-bez stropu nadbudowy więc pewnie sobie przyfrunęło to żelastwo podczas wybuchu.
Rozmyślałem o tym stropie sądzić też można po okopceniu osłony oporopowrotników, o pożarze wewnątrz pojazdu. Wewnętrzna eksplozja chyba mocniej by rozsadziła nadbudowę jej ścianki nie były aż tak grube.( amunicja mogła eksplodować) Jeśli ten StuG rzeczywiście został uszkodzony pod Salerno (miasto stanowiło wtenczas centrum obrony) to do walki musiał być przygotowany –uzupełniony zapas amunicji na fest.
Coś jednak z tym stropem musi być nie tak. Sfotografowałem model chcący wiedzieć czy z tej perspektywy widoczna będzie wieżyczka obserwacyjna dowódcy. Nie wiadomo jaka była ogniskowa obiektywu, jaki aparat, jaka odległość od obiektu, czy fotografujący wykonał zdjęcie stojąc czy przykucnął, no i fotografował obiekt rzeczywistych rozmiarów. Tu- pic na wodę fotomontaż..
Na obu moich fotkach: strop pozostawiłem na nadbudówce
Tu pozostawiłem dekiel włazu z pierścieniem osłaniającym peryskopy….widoczny po prawej stronie.
Bez dekla..niezauważalny nawet pancerz wierzyczki, teoretycznie przypuszczać można, że strop pofrunął sobie w siną dal lub został odkręcony. Za dużo jednak wątpliwości-model swój wykonam ze stropem.
CzarekB napisał(a):Czolem.Moim skromnym zdaniem "kulki" nie przeszly na wylot, odbily sie od pancerza zostawiajac dosc glebokie slady.Ja cos podobnego robilem na modelu przy pomocy goracego grotu lutownicy. wychodzi fajnie po odrobinie treningu.
Moim zdaniem podobnie.. na wylot nie przeszły. Ciekawa sugestia by użyć lutownicy potrenuję. Wykonywałeś sobie jakiś specjalny grot końcówkę podobną do kształtu pocisku ?
Sergionex napisał(a):Wygląda to trochę jak te wzmocnienia przy błotnikach z przodu. I miejsce gdzie leży by się zgadzało.
No, nie pomyślałem o tym wzmocnieniu kupuję to. Metoda na spawy jest pracochłonna tylko za pierwszym razem kiedy trzeba zrobić 2-3 metry potem podczas klejenia na model to już czysta robota. W warsztacie musiałem pokazać jego powstawanie. Kiedyś spawy wykonywałem żłobiąc szczelinę poczym wklejałem cienki plastikowy wałeczek i frezem dłubałem spaw, to dopiero była czasochłonna sztukateria. Teraz pomyślałem -do topienia żyłki można by użyć lutownicy.