Modelarstwo z pasją

Dzięki za kibicowanie, przyda się!

Model na razie nie sprawia niespodzianek. Wstępne przymiarki pokazują, że spasowanie nie będzie najgorsze, ale CA oraz szpachla przydadzą się z pewnością.

Przenitowany kadłub, wklejone burty kabiny pilota.







Usunięte żaluzje wentylacji przed kabiną - nie było ich w A-7.

Obserwuję z niecierpliwością, bo mam ich aż 3, tak mi się podobają. Co prawda zdecydowałem się na Zero, ale Twój będzie moim ulubionym, a przy okazji zobaczę co i jak z nimi.

No to jedziemy dalej.
Silnik. Całkiem niezły. Dodam mu oczywiście okablowanie, po pomalowaniu i innych zabiegach powinien wyglądać dobrze.
Problemem jest natomiast ściana, do której silnik jest mocowany, jest za szeroka o około 2 mm i połówki kadłuba się nie schodzą. Ponieważ kadłuba nie należy poszerzać, wg planu z monografii Aj-Press szerokość okapotowania silnika jest prawidłowa, przynajmniej na moje oko, trzeba zwęzić ową ściankę.





Kształt ścianki bardzo ładnie pasuje do kadłuba, zatem zamiast zbierać z boków postanowiłem ją rozciąć, zwęzić i skleić raz jeszcze. Wcześniej odciąłem mocowanie ustalające położenie silinika, które po zwężeniu byłoby na nic, a zamontowane później we właściwym miejscu pomoże zachować geometrię jednostki napędowej.



Poprawek wymaga też fotel pilota. Kształt oparcia chyba zachowam, choć różnie te fotele wyglądały - były i kanciaste i obłe. Trzeba tam jednak dołożyć kilka detali, żeby wyglądało to w miarę odpowiednio dla skali, blaszek Abera do trampkowego P-40B/C za sześć dych nie będę przecież dla fotela tylko kupować. Chyba, że macie jakiś namiar na żywicę, nie mogłem nic wygooglać. Edit: zamówiłem blaszki Eduarda do P-40B, niecałe 40 dychy, przeboleję.

polecam naprawdę dobre ;)
http://soyuyo.main.jp/p40b/p40be-1.html
szalony kaponczyk, cyba wszystkie wersje zrobił juz

potez napisał(a):polecam naprawdę dobre ;)
http://soyuyo.main.jp/p40b/p40be-1.html
szalony kaponczyk, cyba wszystkie wersje zrobił juz

Mam, znam, używam Gość jest niesamowity, modelarsko też - a natrafiłem na niego robiąc Spitfire F.24. Ale do nitowania użyję przeskalowanej kopii Aj-Press przykładanej do skrzydeł i stateczników, nie miałem czasu bawić się ze skalowaniem rysunków Soyuyo, które jakoś nie chciały się łatwo temu poddać.

Modelarsko to roznie bywa, jak dla mnie to niestety często nakład pracy nie przekłada się na atrakcyjność wizualną modeli. Skalowanie jest proste, jesli masz fotoszopa wyeksportuj sobie do jpg i wtedy bez problemu możesz skalowac

potez napisał(a):Modelarsko to roznie bywa, jak dla mnie to niestety często nakład pracy nie przekłada się na atrakcyjność wizualną modeli. Skalowanie jest proste, jesli masz fotoszopa wyeksportuj sobie do jpg i wtedy bez problemu możesz skalowac

Tak, tak - tyle, że normalnie to nie wiem w co ręce włożyć i upycham modelarstwo między inne sprawki, więc przeważnie działam pod presją ... czasu właśnie. Łatwiej i szybciej było wpisać w kopiarce 150%, A3, enter.
Tak czy siak, dzięki za komentarze!

Ścianka, do której montowany jest silnik, została rozcięta na pół, zwężona o około 2 mm i ponownie sklejona. Dokleilem we właściwym miejscu mocowanie silnika. Teraz wszystko ładnie pasuje (oczywiście nieprzesadnie ładnie, jak przystało na markę i renomę Special Hobby, spasowanie jest w tym modelu "specjalne", jak umysł Johna Isidore'a).

Zwężenia wymaga także ścianka przed kokpitem - jest o około 1,5 - 2 mm zbyt szeroka między burtami kadłuba, tym razem jednak nie będę jej rozcinał, tylko zbiorę z boków tyle, ile trzeba - być może także nieco z dolnej krawędzi, na której będzie się opierać dolna część skrzydeł.









Wnętrze pokryte podkładem, migowym One Shotem.

Powoli idzie robota do przodu.

Cockpit green:





Silnikowi kupiłem blaszki przeznaczone do B-17... mam jeszcze kilka modeli samolotów z tym silnikiem, przydadzą się.





Płócienne zabezpieczenia komór podwozia, co prawda od P-40, ale pasują. I blaszki, zamierzam wykorzystać fotel. Może coś jeszcze - w modelu też jest kolorowa blaszka, zatem większość części poczeka na P-40.

Ciekawa, choć nie burzliwa wymiana komentarzy się wywiązała na LSP a'propos płóciennych zabezpieczeń komór podwozia (o kolorach w kokpicie zresztą też).
Te żywiczne detale od CMK przeznaczone do P-40 nie powinny tu pasować, albowiem komory w P-36 były mniejsze o 3 cale. Tymczasem, pasują idealnie. Coś jest więc nie tak, z modelem, z żywicami z CMK (skurczyły się? ), albo z oboma. Na wszelki wypadek nie mierzę tych komór, zadowolę się tym, że dźwigar skrzydła za komorami nie jest wygięty (prawidłowo), tak jak uczyniono w P-40, żeby zmieścić większe komory.





Poskładałem silnik, blaszki mimo że przeznaczone do zupełnie innego zestawu, pasują idealnie.
Trzeba jeszcze tylko dopasować i przykleić we właściwych miejscach popychacze.
Na razie pryśnięty Surfacerem 1500, myślę że po pomalowaniu będzie to wyglądać wystarczająco dobrze.

Zanim się zabiorę za nitowanie, trzeba usunąć zbędne linie podziału i wyrzutniki łusek z zewnętrznych km w skrzydłach. CA, kawałek plastiku, pilnik, gąbka...



Tu poszło więcej CA, niech sobie dobrze wyschnie, dzisiaj to dokończę.



Niepotrzebne otwory w krawędziach natarcia zaślepię po sklejeniu skrzydeł.

Wyrzutniki wymagają poprawy, chyba pocienię w ich okolicy plastik i od spodu czymś odpowiednim podkleję

Ponitowana połowa powierzchni skrzydeł.
Plany z monografii AJ-Press nie do końca pasują do podziału blach na skrzydłach modelu, ale jakoś się udało, trochę kombinacji, trochę na raty. Trzeba jeszcze dociąć brakujące linie i panele.

Dokończyłem nitowanie skrzydeł.





Przyszedł też czas zmierzyć się z nieuchronnym. Połówki kadłuba sklejone. Najpierw sekcjami Extra Thin od Tamiyi, potem CA na łączenia w roli szpachli. Dużo CA poszło, trochę jeszcze pójdzie - najgorzej będzie z wyprowadzeniem wlotu powietrza do silnika, ale coś wyrzeźbię.









Prawdziwa zabawa zacznie się przy skrzydłach. Poprawy wymaga między innymi zbyt mały wznios, dlatego na razie nie wklejam wręg / ścianek w kadłubie, być może będą wymagały zwężenia, żeby zwęzić nieco kadłub - pewnie około trzy milimetry. Z pewnością zbyt szerokie jest wycięcie w dolnej części skrzydeł w okolicach krawędzi natarcia przy łączeniu z kadłubem, co będzie wymagało wypełnienia i odtworzenia linii podziału blach i nitowania. Ale na to psychicznie byłem przygotowany od początku, zobaczymy co z umiejętnościami .

Zebrałem tyle niepotrzebnego materiału z żywicznych osłon komór podwozia, ile było trzeba żeby się zmieściły między połówkami skrzydeł.

Tu jeszcze w trakcie pracy:



Gotowe:



Przeszlifowane łączenia połówek kadłuba, wlot powietrza ... no pewnie jeszcze będzie trzeba nad tym popracować. I popychacze wkleić na miejsca oraz pomalować je na czarno.

Coraz fajniej wygląda!