Typ 1 Chi-He | IBG 1:72
Napisane: niedziela, 1 grudnia 2019, 23:33
Przed Wami miniatura produkcji IBG: Typ 1 Chi-He.
Mankamenty czołgów Typ 97 Chi-Ha, a później Shinhoto Chi-Ha (głównie słabe uzbrojenie, kłopoty z chłodzeniem silnika) miały zostać usunięte w nowym wozie.
W 1941 roku rozpoczęto testy prototypu czołgu Typ 1 Chi-He. Zachował on napęd, układ jezdny i uzbrojenie czołgu Typ 97 Shinhoto Chi-Ha, ale kadłub i wieżę skonstruowano od nowa. Były one spawane, nowy kadłub miał prostą konstrukcję i składał się z mniejszej ilości płyt. Wieża była większa niż we wcześniejszych czołgach japońskich, dzięki czemu możliwe było powiększenie załogi o ładowniczego i odciążenie dowódcy.
Do napędu służył sześciocylindrowy silnik wysokoprężny. Układ jezdny składał się z sześciu kół jezdnych, koła napędowego, napinającego i trzech rolek podtrzymujących gąsienicę i zasadniczo stanowił powtórkę układu swojego poprzednika. Główne uzbrojenie to armata czołgowa kalibru 47 mm Typ 1. Dodatkowo zamontowano czołgowe karabiny maszynowe Typ 97.
Załoga składała się z kierowcy, strzelca kadłubowego km, celowniczego, ładowniczego i dowódcy.
Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii (która posłużyła za bazę do powyższego wstępu) i innych źródeł.
Wszystkie wyprodukowane maszyny przeznaczono do obrony wysp macierzystych, nie wzięły więc udziału w walkach. Myślę, że na szczęście dla ich załóg, gdyż w starciu z Shermanami i wchodzącymi do uzbrojenia czołgami ciężkimi, nie miałyby pewnie wielkich szans.
Model - muszę przyznać, że IBG bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Dość dobry poziom detali, niezłe dopasowanie (choć nie wszystko poszło gładko, ale to raczej moja wina, a nie zestawu - vide górna płyta). Natomiast tylko dobrze można mówić o układzie jezdnym - w tej skali chyba nie da się tego zrobić lepiej. Zresztą może i się da, ale po co, skoro tak jest bardzo dobrze - koła odlane razem z gąsienicami, do tego doklejane zewnętrzne połówki koła napędowego i napinającego. Bułka z masłem.
Pomalowany z ręki, dedykowanymi kolorami Gunze C, jakoś nie mogłem się przemóc do maskowania plam, choć pewnie byłoby to bardziej wierne oryginałowi. Brudzenie, umiarkowane, błotkiem Gunze, Vallejo, pigmenty AK, wash Tamiya i AmmoMIG w różnych odcieniach, w tym czarny na żaluzjach chłodzenia silnika. Nie mam doświadczenia w takich maluchach i nie chciałem przesadzić z efektami specjalnymi, ale - jak na pierwszy od 12 lat skończony model pancerny w tej skali, jestem zadowolony. Bawiłem się przy nim świetnie.
Pozdrawiam
Hubert
Mankamenty czołgów Typ 97 Chi-Ha, a później Shinhoto Chi-Ha (głównie słabe uzbrojenie, kłopoty z chłodzeniem silnika) miały zostać usunięte w nowym wozie.
W 1941 roku rozpoczęto testy prototypu czołgu Typ 1 Chi-He. Zachował on napęd, układ jezdny i uzbrojenie czołgu Typ 97 Shinhoto Chi-Ha, ale kadłub i wieżę skonstruowano od nowa. Były one spawane, nowy kadłub miał prostą konstrukcję i składał się z mniejszej ilości płyt. Wieża była większa niż we wcześniejszych czołgach japońskich, dzięki czemu możliwe było powiększenie załogi o ładowniczego i odciążenie dowódcy.
Do napędu służył sześciocylindrowy silnik wysokoprężny. Układ jezdny składał się z sześciu kół jezdnych, koła napędowego, napinającego i trzech rolek podtrzymujących gąsienicę i zasadniczo stanowił powtórkę układu swojego poprzednika. Główne uzbrojenie to armata czołgowa kalibru 47 mm Typ 1. Dodatkowo zamontowano czołgowe karabiny maszynowe Typ 97.
Załoga składała się z kierowcy, strzelca kadłubowego km, celowniczego, ładowniczego i dowódcy.
Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii (która posłużyła za bazę do powyższego wstępu) i innych źródeł.
Wszystkie wyprodukowane maszyny przeznaczono do obrony wysp macierzystych, nie wzięły więc udziału w walkach. Myślę, że na szczęście dla ich załóg, gdyż w starciu z Shermanami i wchodzącymi do uzbrojenia czołgami ciężkimi, nie miałyby pewnie wielkich szans.
Model - muszę przyznać, że IBG bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Dość dobry poziom detali, niezłe dopasowanie (choć nie wszystko poszło gładko, ale to raczej moja wina, a nie zestawu - vide górna płyta). Natomiast tylko dobrze można mówić o układzie jezdnym - w tej skali chyba nie da się tego zrobić lepiej. Zresztą może i się da, ale po co, skoro tak jest bardzo dobrze - koła odlane razem z gąsienicami, do tego doklejane zewnętrzne połówki koła napędowego i napinającego. Bułka z masłem.
Pomalowany z ręki, dedykowanymi kolorami Gunze C, jakoś nie mogłem się przemóc do maskowania plam, choć pewnie byłoby to bardziej wierne oryginałowi. Brudzenie, umiarkowane, błotkiem Gunze, Vallejo, pigmenty AK, wash Tamiya i AmmoMIG w różnych odcieniach, w tym czarny na żaluzjach chłodzenia silnika. Nie mam doświadczenia w takich maluchach i nie chciałem przesadzić z efektami specjalnymi, ale - jak na pierwszy od 12 lat skończony model pancerny w tej skali, jestem zadowolony. Bawiłem się przy nim świetnie.
Pozdrawiam
Hubert