Zamknąłem kadłub i znowu dorobiłem parę "dupereli".




A tak wygląda pomalowany silnik z dorobiona rurą wydechową.

Ponieważ te zdjęcia są już przeszłością, a ja zrobiłem znowu niewielki postęp w klejeniu, jedyny komentarz, jaki mogę dodać brzmi następująco:
"Dżizas", jaki to jest krzywy model! Obie połówki są różnego kształtu i długości, golenie podwozia z trudem dają się ustawić w miarę symetrycznie. Szpachla nie wszędzie wystarcza - myślałem, że model TSR-2 Piotra Dmitruka to nieszczęście, ale on się dał jakoś wyprostować, mój Steraman będzie za to musiał być bardzo umiejętnie fotografowany, żeby te wszystkie babole jakoś ukryć. Masakra!
Myślałem, że to radzieckie konstrukcje bywają tak niedokładne, o Amerykanach takiej niedoskonałości się nie spodziewałem, choć byłem przygotowany na fakt, że Lindberg to raczej produkcja zabawek niż redukcyjnych modeli. Na dodatek te nieszczęsne naciągi - niby mały samolocik, a tych linek całe kilometry! Już z nienawiścią myślę o Gladiatorze, który miał być następny, że o PO-2 nie wspomnę. Chyba wypadną z kolejki na długo...




















