Oh, and there we were all in one place [1]
A generation lost in space [2]
With no time left to start again [3]
[1] Wrzesień1969. Woddstock. 400 000 ludzi z pokolenia McLeana zebranych razem. Wybrali Woodstock (dokładniej to miasteczko Bethel) bo Bob Dylan tam mieszkał, a oni mieli nadzieję że wyjdzie i zagra. Ni wyszedł, nie zagrał - wybrał koncert na "Isle of Wright" w tym czasie.
[2] 1969 - lądowanie na Księżycu, David Bowie wypuścił "Space Oddity" (o majorze Tomie który zgubił się w kosmosie - "lost in space") no i był serial "Lost in Space" z 1965 roku. I podobno to znowu sugestia do narkotyków, podobno wtedy wszyscy byli na kwasie. ;)
[3] Drugi raz młodości się nie przeżyje - według niektórych interpretacji (ale nie słyszałem McLean'a mówiącego to) autor uważał, że jego pokolenie straciło dekadę na prochy
Prochy - motyw przewodni ostatnich 3 dni. Chowam się przed rodziną na balkonie i szlifuję ręcznie, bo elektronarzędzi jeszcze nie podłączyłem. Dotarłem jednak do momentu w którym muszę uruchomić aerograf i położyć podkład/ bazę więc zacząłem dłubać podstawkę. Do wyboru miałem dwie wizje - pierwsza to ten zestaw GPMu z Dwyer'em na balkonie:
https://sklep.gpm.pl/modele-kartonowe/s ... ty-laseremA drugi to coś prostszego i bardziej identyfikującego Holly'ego:
So come on Jack be nimble, Jack be quick [4]
Jack Flash sat on a candlestick
'Cause fire is the devil's only friend [5]
[4] Odniesienie do hitu Rolling Stones "Jumping Jack Flash", oryginalnie to jest fragment piosenki dla dzieci
[5] Rollingstonsi mieli solidny romans z satanizmem - można to stwierdzić i po ich tekstach i po tytułach albumów. "Biblia Szatana" zostałą napisana w (gdzieżby indziej) San Francisco przez Szandora LaVey'a w 1969 roku. Chociaż jako manifest zawiera kilka ciekawych przesłań (i na pewno nie promuje przemocy) to Rolling Stones za dobrze na tym nie wyszli - ich przeboje były bardziej niszowe i przez wielu krytyków uważane za gorsze niż Beatlesi. Aż przypomina się słynny rysunek Mleczki - facet trafia do piekła, diabeł go wita i mówi: "oczywiście, mamy wypożyczalnie wideo jednak jak sam pan rozumie są to z definicji filmy bardzo złe".
Okulary. Wróćmy na chwilę do okularów Buddy Holly'ego. Chłopak był pierwszą gwiazdą rocka, która nosiła okulary na scenie. W młodości miał problemy ze wzrokiem, podobno nawet miał nosić grube plastikowe szkła kontaktowe ale kaleczyły mu oczy. W rodzinnymi miasteczku Lubbock w Teksasie jedynym optometrystą był Dr. J. Davis Armistead. Buddy był jedynym z rodzeństwa któremu Amistead wyraźnie zalecił okulary, ale zaproponował żeby zamiast dobierać dyskretne oprawki jak wówczas było w modzie - wyeksponował je grubą linią. Tym samym stał się bezwiednie twórcą jednego z najbardziej ikonicznych przedmiotów i elementów wizerunku Holly'ego zarazem.
Buddy do zdjęć po koncertach je zdejmował, ale na scenie grał w nich. Mówił swojej mamie, że jeśli ludzie go lubią to powinni lubić też w okularach. Jest niemal pewne, że wyleczył z kompleksów wielu okularników w tym czasie.
Okulary wypadły z kabiny w momencie katastrofy i wylądowały w śniegu. Kiedy w lutym 1959 roku zebrano rzeczy z miejsca katastrofy, okularów wśród nich nie było. Znaleziono je (razem m.in. z zegarkiem innego członka zespołu) dopiero po roztopach wiosennych. Połamane, znalazły się w kopercie dowodowej w biurze szeryfa hrabstwa Cerro Gordo z datą9 kwietnia 1959 roku. I przeleżały tam ponad dwadzieścia lat.
29 lutego 1980 roku szeryf Jerry Allen porządkował stare materiały i natknął się na okulary. Zwrócił je Marii Elenie, wdowie po Hollym. Ta sprzedała je organizacji miejskiej Civic Lubbock, Inc. za 80 tysięcy dolarów. Organizacja podarowała je następnie miastu Lubbock i trafiły do muzeum Buddy Holly Center.
Są dwa pomniki w kształcie tych okularów - jedno przy wspomnianym muzeum, a drugie na miejscu katastrofy.
Idea jest taka, że czarne okulary będą podtrzymywać (symetrycznie? Asymetrycznie?) lecący samolot. Same okulary też na czymś będą stały.
Oh and as I watched him on the stage
My hands were clenched in fists of rage [6]
No angel born in Hell
Could break that Satan's spell [7]
And as the flames climbed high into the night
To light the sacrificial rite [8]
I saw Satan laughing with delight
The day the music died [9]
He was singin'
Bye, bye Miss American Pie (...)
[6] W grudniu 1969 Stones'i spróbowali organizacji kolejnego Woodstock'u, ale tym razem na Altamont Speedway i darmowego. Do ochrony wynajęli motocyklowy gang Hells Angels i zapłacili im z góry - tylko że nie pieniędzmi a piwem i kwasem. W czasie gdy na scenie śpiewali swój hit "Sympathy for the Devil", członkowie "ochrony" pobili i zadźgali na śmierć czarnoskórego uczestnika koncertu. A potem zaczęli bić wszystkich, włącznie z jednym z członków zespołu Jefferson Airplane. McLean był wściekły.
[7] Hells Angels nie potrafili, zwłaszcza w takim stanie upojenia, zatrzymać tego rytuału zniszczenia, w domyśle "dla Szatana"
[8] Tam nie było pożaru, płomienie to członkowie zespołu Rolling Stones których z tego koncertu ewakuował helikopter. Reszta ludzi próbowała uciec lub walczyła ze sobą.
[9]Ku uciesze Lucyfera. Tego dnia wg McLeana skończyła się kolejna epoka - "my" nie walczyliśmy już tylko z rządem i establishmentem, walczyliśmy też ze sobą.