Lockheed L-14H ex SP-BPM | MPM 1:72
Napisane: czwartek, 13 sierpnia 2020, 21:18
Pierwotne założenie było typowo dla mnie, zabawowe. Clue miało stanowić malowanie.
Inspiracją było pojawienie się w sieci fotografii szczątków Super Electry z polską szachownicą na stateczniku, na (wspaniałym!) portalu odkrywca.pl, potem zestawienia jej ze zdjęciami szczątków prawego skrzydła z silnikiem należących niewątpliwie do L-14, noszących francuskie oznaczenia oraz nieco przytarty kamuflaż, w scenerii lotniska i hangaru na podparyskim lotnisku Le Bourget i wykluczenia, aby należało ono do jakiejś francuskiej L-14. Wszystkie francuskie L-14 przetrwały bowiem klęskę Francji w 1940 roku.
Fotki stąd oraz z forum Odkrywca.pl.
Zestawienie powyżej opisanych elementów układanki wskazywało zatem, że wszystkie te fotografie mogą przedstawiać właśnie SP-BPM, we francuskim, wykonanym w marcu 1940 we Francji kamuflażu.
Model Lockheeda Hudsona w małej skali MPM wydał w 2006 roku, później pojawiły się reedycje, także pakowane przez inne marki: Italeri, Revell. Mój egzemplarz to A-29/PBO-1 Hudson wydany pierwszy raz w 2010 roku, który pasował ze względu na dodatkową ramkę z silnikami i ich osłonami właściwymi dla naszych L-14H. Typowy shortrun z tamtych lat, dość „mydlane” detale, uproszczenia, kiepskie spasowanie, geometria swoista. Do tego z jednego pudła można wykonać wiele wersji samolotu, włączając cywilną Super Electrę – co ma swoje konsekwencje w utrudnieniu budowy (dodatkowe wyzwania w zakresie dopasowania).
Motywowany przez coraz liczniejsze komentarze, podpowiedzi i podsyłane grafiki, zabrałem się za, nazwijmy to umownie, udoskonalenia. Żywiczny kokpit z CMK, dorobione z drucika i profili Plastruct wolanty, dorobiona ścianka do kabiny pasażerskiej z drzwiami, w kabinie fotele (z Ju-52) i pasy od Eduarda, siatki na bagaże nad fotelami, imitacje nawiewów, nowa ścianka i drzwi z kabiny pasażerskiej do toalety. Otwarte i dorobione z Hipsu nowe drzwi wejściowe z oszkleniem.
Część nosowa nie pasowała szerokością i kształtem przekroju poprzecznego do kadłuba, trzeba było piłować i szpachlować, była też zbyt zaostrzona – pilnik znów poszedł w ruch. Część ta pozbawiona była linii podziałowych, które trzeba było wykonać samodzielnie, podobnie jak inne linie podziałowe właściwe dla cywilnej Super Electry, zwłaszcza luki bagażowe.
Dodałem też imitację nitów, prawie nie widać, ale to jest OK.
Oszklenie kabiny pilota i radiotechnika wykonane zgodnie ze zdjęciami oryginalnej maszyny, jako przeszklone także od góry, ale inaczej, niż w Hudsonach – okna są mniejsze, ramy górnej części oszklenia płaskie i szersze. Ponadto dorobione zostały deflektory na wiatrochronie.
Koła wymieniłem na żywiczne z CMK do P-51D Mustang w 1:48, z odpowiednim wzorem bieżnika, zgodnym z montowanym na polskich L-14 z drugiej partii dostaw, czyli Goodrich Airplane Silvertowns. Są nieco chude i małe, ale nie razi to zanadto w finalnym wyglądzie. Kołpaki starałem się wykonać na wzór tych ze zdjęć SP-BPM.
Dodane także światła pozycyjne na końcach skrzydeł i ogonie (trzeba było spiłować wybrzuszenie proponowane w tym miejscu przez MPM), instalacja zrzutu paliwa i pod dziobem dwa maszty: instalacji radiowej oraz rurki Pitota.
Lodochrony standardowo były na wyposażeniu L-14H i standardowo były montowane lub demontowane zależnie od pory roku. Informację na ten temat można znaleźć w instrukcjach obsługi L-14. Dlatego na zdjęciach z września 1939 mogło ich jeszcze nie być, a przed czerwcem 1940 pewnie nikt nie zdążył ich zdemontować.
Uznałem też, że modelarsko nie może się obyć bez instalacji antenowej, linki Uschi 0,02 mm.
Na pewno wiele rzeczy można było zrobić lepiej, mam pełną świadomość (być może podmienię jeszcze śmigła). Tym niemniej, chciałem mieć model tego samolotu i mam, więc cel osiągnąłem.
Mam nadzieję, że informacje zgromadzone w warsztacie komuś się jeszcze przydadzą, niechby może ktoś wydał nowy model Super Electry / Hudsona w skali 1:48 – temat niezmiernie ciekawy.
Wszystkim oglądającym i komentującym bardzo dziękuję.
Szczególne podziękowania za pomoc kieruję do kolegów: KayFranz (dzięki za podpowiedzi, zdjęcia i motywację do poprawek), GrzeM, MariuszBiel, Jarekk, panów Andrzeja Olejko i Bartosza Klimczaka, który dostarczył wiele cennych i rozwiewających część wątpliwości informacji i zdjęć.
Zapraszam do galerii.
Pozdrawiam
Hubert
Inspiracją było pojawienie się w sieci fotografii szczątków Super Electry z polską szachownicą na stateczniku, na (wspaniałym!) portalu odkrywca.pl, potem zestawienia jej ze zdjęciami szczątków prawego skrzydła z silnikiem należących niewątpliwie do L-14, noszących francuskie oznaczenia oraz nieco przytarty kamuflaż, w scenerii lotniska i hangaru na podparyskim lotnisku Le Bourget i wykluczenia, aby należało ono do jakiejś francuskiej L-14. Wszystkie francuskie L-14 przetrwały bowiem klęskę Francji w 1940 roku.
Fotki stąd oraz z forum Odkrywca.pl.
Zestawienie powyżej opisanych elementów układanki wskazywało zatem, że wszystkie te fotografie mogą przedstawiać właśnie SP-BPM, we francuskim, wykonanym w marcu 1940 we Francji kamuflażu.
Model Lockheeda Hudsona w małej skali MPM wydał w 2006 roku, później pojawiły się reedycje, także pakowane przez inne marki: Italeri, Revell. Mój egzemplarz to A-29/PBO-1 Hudson wydany pierwszy raz w 2010 roku, który pasował ze względu na dodatkową ramkę z silnikami i ich osłonami właściwymi dla naszych L-14H. Typowy shortrun z tamtych lat, dość „mydlane” detale, uproszczenia, kiepskie spasowanie, geometria swoista. Do tego z jednego pudła można wykonać wiele wersji samolotu, włączając cywilną Super Electrę – co ma swoje konsekwencje w utrudnieniu budowy (dodatkowe wyzwania w zakresie dopasowania).
Motywowany przez coraz liczniejsze komentarze, podpowiedzi i podsyłane grafiki, zabrałem się za, nazwijmy to umownie, udoskonalenia. Żywiczny kokpit z CMK, dorobione z drucika i profili Plastruct wolanty, dorobiona ścianka do kabiny pasażerskiej z drzwiami, w kabinie fotele (z Ju-52) i pasy od Eduarda, siatki na bagaże nad fotelami, imitacje nawiewów, nowa ścianka i drzwi z kabiny pasażerskiej do toalety. Otwarte i dorobione z Hipsu nowe drzwi wejściowe z oszkleniem.
Część nosowa nie pasowała szerokością i kształtem przekroju poprzecznego do kadłuba, trzeba było piłować i szpachlować, była też zbyt zaostrzona – pilnik znów poszedł w ruch. Część ta pozbawiona była linii podziałowych, które trzeba było wykonać samodzielnie, podobnie jak inne linie podziałowe właściwe dla cywilnej Super Electry, zwłaszcza luki bagażowe.
Dodałem też imitację nitów, prawie nie widać, ale to jest OK.
Oszklenie kabiny pilota i radiotechnika wykonane zgodnie ze zdjęciami oryginalnej maszyny, jako przeszklone także od góry, ale inaczej, niż w Hudsonach – okna są mniejsze, ramy górnej części oszklenia płaskie i szersze. Ponadto dorobione zostały deflektory na wiatrochronie.
Koła wymieniłem na żywiczne z CMK do P-51D Mustang w 1:48, z odpowiednim wzorem bieżnika, zgodnym z montowanym na polskich L-14 z drugiej partii dostaw, czyli Goodrich Airplane Silvertowns. Są nieco chude i małe, ale nie razi to zanadto w finalnym wyglądzie. Kołpaki starałem się wykonać na wzór tych ze zdjęć SP-BPM.
Dodane także światła pozycyjne na końcach skrzydeł i ogonie (trzeba było spiłować wybrzuszenie proponowane w tym miejscu przez MPM), instalacja zrzutu paliwa i pod dziobem dwa maszty: instalacji radiowej oraz rurki Pitota.
Lodochrony standardowo były na wyposażeniu L-14H i standardowo były montowane lub demontowane zależnie od pory roku. Informację na ten temat można znaleźć w instrukcjach obsługi L-14. Dlatego na zdjęciach z września 1939 mogło ich jeszcze nie być, a przed czerwcem 1940 pewnie nikt nie zdążył ich zdemontować.
Uznałem też, że modelarsko nie może się obyć bez instalacji antenowej, linki Uschi 0,02 mm.
Na pewno wiele rzeczy można było zrobić lepiej, mam pełną świadomość (być może podmienię jeszcze śmigła). Tym niemniej, chciałem mieć model tego samolotu i mam, więc cel osiągnąłem.
Mam nadzieję, że informacje zgromadzone w warsztacie komuś się jeszcze przydadzą, niechby może ktoś wydał nowy model Super Electry / Hudsona w skali 1:48 – temat niezmiernie ciekawy.
Wszystkim oglądającym i komentującym bardzo dziękuję.
Szczególne podziękowania za pomoc kieruję do kolegów: KayFranz (dzięki za podpowiedzi, zdjęcia i motywację do poprawek), GrzeM, MariuszBiel, Jarekk, panów Andrzeja Olejko i Bartosza Klimczaka, który dostarczył wiele cennych i rozwiewających część wątpliwości informacji i zdjęć.
Zapraszam do galerii.
Pozdrawiam
Hubert