Terenowe pojazdy marki Porsche nie są pomysłem powstałym w XXI w. Już w latach 30-ych XX w. pojawiły się takie wozy, co jeszcze ciekawsze – wykorzystujące napęd hybrydowy.
Pod koniec 1939 r. z inicjatywy prof. dr Ferdinanda Porsche rozpoczęto program opracowania nowego, ciężkiego (na ówczesne standardy) czołgu o masie 25-30 ton, którego uzbrojenie miała stanowić armata Kw.K. 7,5 cmL / 24 lub Kw.K. 10,5 cm.
5 grudnia 1939 r. pierwsze obliczenia nowego projektu wykonał inż. Karl Rab, a następnie 9 grudnia 1939 r. powstał szkic nowego czołgu i przystąpiono do przygotowania dokumentacji rysunkowej oraz wyboru ewentualnych kooperantów. Pod koniec marca 1941 r. wyłoniono głównych dostawców elementów nowego wozu:
• Krupp - kadłuby
• Steyr - silniki benzynowe chłodzone powietrzem (jeden ze znaków rozpoznawczych firmy do dziś)
• Siemens-Schückert - komponenty elektryczne (pojazd miał być bowiem hybrydą spalinowo - elektryczną)
• Reichswerke-Hermann-Göring A.G. (dawniej Škoda) - zawieszenie
Krupp dostał zamówienie na trzy kadłuby, z czego powstał tylko jeden. Jeszcze w początku 1941 Krupp zaproponował opracowanie wieży z armatą 8,8 cm Kw.K. L / 56.
Oprócz kół napędowych i napinających zawieszenie składało się z sześciu amortyzowanych wózków zamocowanych w kadłubie na wałkach skrętnych. W wózkach zamontowano podwójne koła jezdne o średnicy 700 mm. Do tego dochodziły dwie pary rolek podtrzymujących, po jednej parze z każdej strony. Rolki i koła jezdne wyposażono w gumowe bieżniki. Ten układ później powtarzał się w podwoziach czołgów i dział samobieżnych konstrukcji Porsche.
Napęd zapewniał zespół spalinowo-elektryczny składający się z dwóch 10-cylindrowych, chłodzonych powietrzem silników Porsche typ 100, których moc przekazywana była na parę prądnic Siemensa. Energia elektryczna wytwarzana przez prądnice zasilała zaś parę silników elektrycznych, po jednym przy każdym z kół napędowych. Co ciekawe, układ działał dość dobrze, aczkolwiek uproszczenia konstrukcji związane z napędem elektrycznym (przeniesienie napędu) owocowały komplikacjami całości układu, które w warunkach frontowych musiały okazać się niemożliwymi do pokonania.
Wyprodukowano jeden egzemplarz prototypowy z tzw. "miękkiej" stali, jeden drewniany model wieży i nadbudowę testową. Prototyp był używany głównie do badań hybrydowego napędu spalinowo-elektrycznego.
Dokładna data ukończenia prototypu nie jest znana, ale prawdopodobnie testy uwiecznione na kilkunastu fotografiach miały miejsce około października, może listopada 1941, na co wskazują nieliczne bryły topniejącego śniegu i rozmokły teren prób.
W tym samym czasie jednak trwały już prace nad jeszcze cięższym VK 45.01 (P), który miał stać się Tygrysem, a ostateczne został Ferdynandem/Elefantem. Program VK 30.01 (P) został zatem anulowany.
W późniejszym okresie na prototypie zamontowano dźwig. W takiej formie wóz służył – jak się wydaje z nielicznych zdjęć w tej konfiguracji – jako pojazd warsztatowy.
Model firmy Hobby Boss przedstawia projektowaną uzbrojoną wersję czołgu, mimo że w rzeczywistości wieży z uzbrojeniem nigdy nie zamontowano.
Zbudowanie modelu pojazdu w wersji testowej wymagało samodzielnego wykonania nadbudowy, płyty czołowej z okienkami, osłon wylotów powietrza z przedziału silnikowego, dodatkowego nawiewu wentylacyjnego za nadbudową oraz okrągłych uchwytów do zamocowania liny holowniczej (Eureka XXL).
Usunąć należało także mocowanie anteny radiostacji.
Ogniwkowe gąsienice okazały się trudne w złożeniu, każde ogniwo wymagało szlifowania i dopasowywania do sąsiadujących, a poziom ich wykonania i tak pozostawiał sporo do życzenia. Do tego nie pasowały do koła napędowego. Ostatecznie zatem wykorzystałem gumowe gąsienice z zestawu Sturer Emil Trumpetera, do którego i tak kupiłem Friule.
Poza tym budowa modelu nie nastręczała trudności, a spasowanie części okazało się bardzo dobre.
Malowanie farbami MR Paint mieszanymi „na oko”, brudzenie różnymi pigmentami, błotami, olejami Ammo MIG, AK, Vallejo. Subtelne otarcia wykonałem grafitem AK. Stara szkoła, jak to mówią.
Tak powstał model pojazdu prototypowego, testowego, nieuzbrojonego i na dodatek prawie praktycznego.
To trzecia i ostatnia moja galeria w tym konkursie. He-119 nie ma szans na ukończenie w jego ramach czasowych, a być może nawet i poza nimi - ciężki kawałek plastiku. Ale plan uważam za wykonany.
Pozdrawiam
Hubert