Michał Janik napisał(a):Nie będę zaczynał żadnego nowego modelu, dopóki nie skończę zaczętego...
Nie będę zaczynał żadnego nowego modelu, dopóki nie skończę zaczętego...
Nie będę zaczynał żadnego nowego modelu, dopóki nie skończę zaczętego...
Aktualnie mam tak z 10-ma modelami.

Oczywiście za jedenasty wezmę się dopiero wtedy, jak skończę te 10... Taaa... Akurat...

Wczoraj dłubałem 5 modeli na przemian, z czego większość czasu zajęła mi korekta nosa Sea Harriera FA.2 z Airfixa, bo w końcu doszedłem do tego, co z nim jest nie tak, że na wszystkich zdjęciach gotowych modeli wygląda jak narąbany pingwin, któremu ktoś obił dziób...
Ale Mirage ma priorytet!
Paweł Wymysłowski napisał(a):Będzie "polskie" malowanie?
Chodzi Ci pewnie o pudełkowe I-014 Pana Kapitana Marcosa Juana Czerwinski? Hmmm... Prawdopodobnie tak, choć skłaniam się też ku I-015 lub I-019, które 1 maja 1982 wzięły udział w walce powietrznej z Sea Harrierami (nie skończyło się to dla tych Mirage'y najlepiej). W każdym razie mają być 2x zbiorniki 1700 litrów + 2x Matra Magic pod skrzydłami, czyli główna konfiguracja właśnie z 1 maja. Zdaje się, że I-014 też wtedy tak latał, ale muszę sprawdzić, czy przypadkiem nie miał przez cały dzień Shafrirów, bo takowych nie mam na składzie, no i czy na pewno Czerwinski był akurat za jego sterami. Na szczęście mam jeszcze trochę czasu na zgłębienie tego tematu.
Wracając do budowy - wczoraj dokleiłem nos Mirage`a do reszty płatowca i było przy tym trochę gimnastyki. Zgodnie z przewidywaniami ten model jest tak dokładnie spasowany, że nie wybacza nawet najmniejszych błędów czy niedoróbek. W moim przypadku problemem były niedostatecznie wciśnięte w kadłub wewnętrzne części wlotów powietrza, które o jakieś śmieszne ułamki milimetra za bardzo wystawały do środka i musiałem je troszkę spiłować, żeby nos wskoczył na swoje miejsce. A jak już się zaczyna przy tym modelu operować pilniczkiem, to jakieś nowe nierówności się tworzy i można więcej napsuć niż poprawić, więc lepiej tego unikać w miarę możliwości (no Modelarska Rada Roku mi wyszła, naprawdę...)
W każdym razie zanim połączenia nosa z kadłubem potraktowałem Tamiya Extra Thin Cement i CA, to jakieś 20 razy sprawdzałem geometrię płatowca we wszystkich trzech osiach. Od razu dopasowałem też element grzbietu, który ma później wskoczyć za kabinę i dodatkowo połączyć przednią sekcję z resztą kadłuba. Po półgodzinnej "walce" wszystko siadło tak, jak powinno. W zasadzie to na opis tego etapu budowy poświęciłem zdecydowanie zbyt wiele czasu, bo w porównaniu np. do dopasowania nosa i wlotów powietrza "nieszortranowego" przecież Horneta w 1/48 z Kinetica, którego kleję "na boku", to była bułka z masłem czy tam inny "pis of kejk"...
Następnie wszelkie dotychczasowe spoiny pokryłem niewielką ilością Mr. Surfacer'a 500 (zwykła szpachla byłaby tu wyraźnym nadużyciem). Najwięcej uwagi wymagają spoiny na dolnej części skrzydeł. Na szczęście w większości przebiegają one dość daleko od najbliższych linii podziału blach (i tak powinno być we wszystkich modelach!), więc straty po szlifowaniu powinny być minimalne, choć pewnie nieuniknione.
A teraz zdjęcia... Hmmm... Chyba muszę dopiero zrobić...

EDIT 18:27:
Zrobiłem

