.
Kochane dzieci, opowiem Wam dziś baśń braci Grimm, jedną z tych mniej znanych, o "Trzech braciach ze Spiry"...
Dawno, dawno temu, kiedy lasy były jeszcze zielone, drogi prowadziły donikąd, a w wysokich wieżach wysokich zamków na najwyższych piętrach nie mieszkały jeszcze brzydkie księżniczki, w starożytnym mieście Spira żyli trzej bracia: Jeleń, Koń i Kruk.
Każdy z nich posiadał jeden dar. Kruk był szybki jak wiatr, Koń był silny jak stu ludzi, a Jeleń zwinny jak jaskółka w locie.
Niestety, innych zalet nie mieli, co martwiło ich niezmiernie.
Postanowili więc ruszyć w świat i odnaleźć szczęście gdzieś daleko. Każdy poszedł inną drogą, jednak wszyscy trafili w końcu w to samo miejsce - do zamku czarownicy, która słynęła z tego, że potrafiła uszczęśliwić nawet najbardziej niezadowolonych z życia.
Czarownica usłyszawszy, z czym przychodzą do niej Jeleń, Koń i Kruk powiedziała:
"Uczynię Was szczęśliwymi, ale musicie mi oddać to, co macie najcenniejszego!"
Cóż było robić, bracia zgodzili się na warunek wiedźmy.
"Niech tak będzie." - rzekli.
Czarownica natychmiast wzięła się do roboty. W wielkim kotle uwarzyła magiczną miksturę, którą kazała wypić braciom.
Błysnęło, huknęło i Jeleń, Koń i Kruk zamienili się w piękne samoloty!
Ale niestety nie byli już szybcy, jak wiatr, ani silni, jak stu ludzi, czy zwinni, jak jaskółka w locie! Czarownica zabrała im bowiem - tak, jak zapowiedziała - to co najcenniejsze.
To jednak braci nie zmartwiło. Nie musieli już być szybcy, silni, ani zwinni. Ich uroda spowodowała, że wszyscy natychmiast pokochali ich ze szczerego serca, co dało braciom szczęście, o jakim wcześniej nie mogli marzyć!*
Oczywiście każda bajka musi mieć morał, więc i my takowy teraz podamy: pamiętaj, że jeśli nie starcza Ci innych zalet, zawsze możesz nadrobić urodą.
Jak głosi legenda, kiedy minie sto lat, pojawi się czarodziej z Czech, który ożywi na nowo braci (tylko trochę mniejszych).
Legenda głosi również, że podobno był też czwarty brat, ale o tym może kiedyś, przy innej okazji.
Żeby przywrócić trzech braci do życia wykorzystam dwa Weekendy czarodzieja z Czech, połówkę starego Combo (to ten jaśniejszy plastik), stare, pełne blaszki (niestety, w naszym pięknym kraju od ręki udało mi się kupić tylko jedną sztukę - na dwie pozostałe muszę zaczekać do końca września) i silniki z rodenowskiego Fokkera D.VII (zamówiłem większą liczbę, ale nie mam pewności, czy faktycznie dotrą do mnie z Ukrainy).
Jeleń to samolot porucznika Carla Degelow z saksońskiej Jasta 40 - emblemat dość znany, bo namalowany później również na Fokkerze Degelowa.
Konik należał do Jasta 5. Wygląd tej maszyny jest mocno domniemany - samolot znany jest z jednego bodajże zdjęcia, zrobionego z oddali, na dodatek konik stał wtedy w hangarze. Jednak biały kształt na kadłubie jest łudząco podobny do konika z innego samolotu tej Jasta - Albatrosa D.V, który był dość dobrze obfotografowany, więc jestem skłonny przyjąć tę interpretację Pfalza w czerwieni i zieleni, czyli w barwach Jasta 5.
No i kruk porucznika Hansa Müllera z Jasta 18, którą od marca 1918 roku dowodził August Raben, czyli August Kruk.
Do oznaczeń użyję dla kruka kalki z dragonowego Fokkera D.VII (próbowałem znaleźć weekend Eduarda z krukami, ale bez powodzenia). Na zdjęciu, które można znaleźć na stronie Wingnut Wings widać na spodzie płatów lozenge. I alleluja! Eduard po raz chyba pierwszy w historii dał w nowym Weekendzie poprawnie wyglądającą lozenge.
Konik będzie naklejką z Pfalza Combo lub z Weekendu - są identyczne.
Co do jelenia, to wybór mam duży, ale przez to i wielką zagwozdkę - zgodnie z powiedzeniem "osiołkowi w żłoby dano...". Najbardziej podoba mi się kalka ze srebrnym jeleniem z pięknymi, złotymi rogami z Combo Pfalz Eduarda (to ta na dole w środku). Ale według opisów jeleń był raczej biały. I pewnie takiego wybiorę. Tyle, że z kolei te białe kalki z Eduarda (Fokker D.VII Alb) i Rodena (również Fokker D.VII Alb) niespecjalnie mnie przekonują, zwłaszcza rogi. Nie wiem, może zdecyduję się na ich przeszczep z Combo.
Jarek
*Nie wszyscy w tę bajkę uwierzyli i większość pilotów mimo urody samolotów za Pfalzami nie przepadała.