Strona 1 z 1

Sopwith Camel (Eduard 1:48), czyli Błękitny Wielbłąd...

PostNapisane: wtorek, 15 lutego 2022, 00:26
przez Jarek Gurgul
Zabrałem się w końcu ostatnio za Pfalze - trojaczki ze Spiry i ich silniki z Rodena, ale niezbędny nakład pracy - nawet tylko przy silnikach - wyklucza jakiekolwiek szanse na ukończenie Konika, Jelenia i Kruka w terminie, więc w akcie desperacji wyjąłem z szafy Camela z Eduarda z zamiarem wykonania go na szybko - z mocnym postanowieniem niepoprawiania (zbytniego) tego, co jest w pudełku. Czyli będzie to taki Weekend rozciągnięty na dwa tygodnie.

Wymienię być może silnik, fotel i karabiny na drukowane zamienniki z Eduarda. Fotel pewnie spróbowałbym sam wypleść - bardzo lubię takie wyzwania, ale jak wyżej - za mało na to czasu. Może przy następnym Wielbłądzie...

Malowanie, które wybrałem od dawna mi się podobało. Na dodatek samolot odrobinę nietypowy, bo z lampkami pod skrzydłami do nocnych lotów. Poza tym pięknego SUDS'a z Wingnuta pokazał kiedyś Karol i zaostrzył mój apetyt...


Obrazek

Obawiam się tylko tych nowych kalkomanii z Eduarda...

Na koniec jeszcze fotka rodzinna Wielbłąda z Kociakami.

Obrazek


Jarek

Re: Sopwith Camel (Eduard 1:48), czyli Błękitny Wielbłąd...

PostNapisane: wtorek, 15 lutego 2022, 01:31
przez Michał Janik
Uwielbiam takie desperackie szarże po zderzeniu się ze ścianą rzeczywistości.
Efekt zawsze jest jeden - otwarte kolejne pudło; "ale tego to już na pewno zdążę szybko!"
:lol: :lol: :lol:
Skąd ja to znam?
Z lustra, z lustra...
Tym bardziej trzymam kciuki!

Re: Sopwith Camel (Eduard 1:48), czyli Błękitny Wielbłąd...

PostNapisane: wtorek, 15 lutego 2022, 07:36
przez Aleksander
Ambitnie, Panie Jarek! :)
Dawaj do przodu - oby Ci się udało, bo ja już wiem, że czego bym nie wyjął z szuflady z postanowieniem zrobienia jedynie "spudła", to zawsze kończy się na dokupowaniu części i samoróbkach.
"Mało casu, kruca bomba, mało casu!"

Re: Sopwith Camel (Eduard 1:48), czyli Błękitny Wielbłąd...

PostNapisane: wtorek, 15 lutego 2022, 08:52
przez Jarek Gurgul
Dzięki Panowie!
Wiem, że się porywam z motyką na słońce, ale co mi tam, najwyżej - jak pisze Michał - będzie jedno rozbebeszone pudełko więcej :).

Jarek