Roberto Oros di Bartini- urodzony w 1897 roku w Fiume (wówczas Austro- Węgry, potem Włochy, obecnie Rijeka w Chorwacji), włoskiego pochodzenia konstruktor lotniczy, fizyk i filozof nauki. Po raz pierwszy zobaczył lot samolotem Bleriot w wieku 15 lat i to wpłynęło na całe jego życie. W czasie I Wojny Światowej został wzięty do niewoli i wysłany na Syberię, gdzie zapoznał się z pracami komunistów. Po wojnie nie miał pieniędzy na powrót, więc przez pewien czas był taksówkarzem w Szanghaju. Po powrocie do Włoch studiował inżynierię lotniczą na uniwersytecie w Mediolanie i w szkole lotniczej koło Rzymu. Od 1921 członek partii komunistycznej, miał tam pseudonim „Czerwony baron”, odzwierciedlający zarówno jego szlacheckie pochodzenie, jak i poglądy. W 1928 wyemigrował do Związku Sowieckiego. Zajmował się tam konstruowaniem różnych samolotów, między innymi pasażerskiego Stal-7, aczkolwiek jedynym z nich, który trafił do seryjnej produkcji, był bombowiec Jer-2, dokończony przez Jermołajewa i nazwany jego inicjałami.
W nagrodę za zasługi został aresztowany w 1938 i skazany na 10 lat łagru za rzekome szpiegostwo na rzecz Mussoliniego. Nie złamało to jego komunistycznej duszy, w szaraszce Tupolewa pracował nad Tu-2, a następnie do końca życia żył w „raju na ziemi”. W 1946 został zwolniony z łagru, a 10 lat później zrehabilitowany. Następnie zajmował się aerodynamiką skrzydeł delta i ostrołukowych, które to prace zostały wykorzystane w projekcie Tu-144. Jego wieloletnim zainteresowaniem była teoria międzykontynentalnego transportu, stąd jego projekty były wielkimi odrzutowymi amfibiami, mającymi ładowność porównywalną do okrętów, a przy tym możliwość pionowego startu i lądowania z dowolnej powierzchni, oraz prędkość naddźwiękową, wykorzystując skrzydło delta. Poza tym m.in. w 1965 opublikował nową teorię wszechświata opartą na 6 wymiarach. Według ostatniej woli konstruktora, część jego prac ma być odtajniona dopiero po 300 latach od jego narodzin.

Portret Bartiniego w Syberyjskim Instytucie Naukowym Lotnictwa w Nowosybirsku.
Ponoć Bartini to skrót od "Bella Avis Rubra Terrorem Infert Nigra," czyli „Piękny czerwony samolot w wojnie pokona czarny”. Napis na jego nagrobku na Cmentarzu Wwiedieńskim w Moskiwe mówi „W kraju Sowietów dotrzymał swojej przysięgi, poświęcając swoje całe życie temu, żeby czerwone samoloty latały szybciej niż czarne”.

Jego ostatnim projektem, nieco skromniejszym, była Wertikalno Wzlietajuszczaja Amfibia -14. Złośliwi twierdzili, że ta liczba odzwierciedla ilość silników, i niezbyt się mylili. W pierwotnym projekcie założono obecność 12 silników do pionowego startu w kadłubie i dwa silniki marszowe na grzbiecie. Sam kadłub miał być dużej pojemności, ponieważ miał oprócz tych silników pomieścić duże ilości paliwa, gwarantujące duży zasięg, aparaturę poszukiwawczą, oraz odpowiednio silne uzbrojenie. Bo głównym jego zadaniem miało być zwalczanie nuklearnych okrętów podwodnych.
Najpierw należało rozwiązać sporo problemów, oprócz aerodynamiki, również konstrukcję pływaków, zdolność do startu z powierzchni wody, sterowanie gazodynamiczne, autopilota, fly-by-wire, zbudowano więc sporą ilość modeli i „stendów”, czyli funkcjonalnych stanowisk badawczych.
Planowano budowę 3 prototypów. Ponieważ nie było dostępnych silników pionowego startu, pierwszy prototyp był ich pozbawiony i służył do podstawowych testów aerodynamicznych, kolejny prototyp miał służyć do prób w locie, w tym do testów silników zapewniających możliwość pionowego startu oraz prób systemu fly-by-wire. Ostatni prototyp miał posiadać pełne wyposażenie wojskowe, uzbrojenie oraz możliwość pionowego startu i lądowania. Pierwszy lot miał miejsce 4 września 1972 roku. Już w 1973 roku okazało się, że silników pionowego startu nie będzie. W związku z tym prototypy nr 2 i 3 okazały się niepotrzebne. Żeby uratować projekt zdecydowano się przerobić go na ekranoplan. Wydłużono przednią część kadłuba i zamontowano na niej dodatkowe dwa silniki, wytwarzające pod kadłubem poduszkę powietrzną. Ponieważ nadmuchiwane pontony ograniczały prędkość maksymalną na wodzie do 36 km/h, zamieniono je na tradycyjne, metalowe, zawierające również podwozie. Po śmierci Bartiniego w 1974, prace znacznie zwolniły, choć do 1976 badania zakończono. Jednak nie były one zbyt optymistyczne, samolot uznano za zbyt drogi, ponadto zaczęto projektowanie amfibii A-40 Albatros, więc projekt umarł, prototyp przekazano do muzeum w Monino, gdzie do dziś leży w opłakanym stanie.

Jak było widać w warsztacie
viewtopic.php?f=896&t=92243 budowa nie była zbyt prosta. Począwszy od skomplikowania konstrukcji, co utrudniało utrzymanie symetrii, przez spasowanie części, brak sporej ilości drobnych elementów, wymagających dorabiania, mętne szkło, po płytkie linie podziałowe i brak nitowania na dużych płaskich powierzchniach. Problemy sprawiały kalkomanie, rozpadające się. Po pokryciu Liquid Decal Film, rozpadały się nieco mniej (choć nie do końca), za to nie chciały się dopasować do powierzchni. Nie pomogło spryskiwanie "trójką" Bilmodela, dopiero obfite polewanie Hypersolem od Agamy przyniosło efekt. Udało mi się dobrać odcienie, i retusze pędzlem są niewidoczne.
Dużym problemem było dopasowanie do podłoża wszystkich pięciu par kół, zwłaszcza, że model jest ciężki, golenie dość wiotkie, a przed zamontowaniem kół bocznych samolot padał na tyłek. Na zdjęciach czasem widać lewitację, kiedy podłoże jest tylko leciutko wygięte. Maski na oszklenie miały nieprawidłowe kształty, ale dość dobrze sprawiły się na w miarę płaskich powierzchniach, nawet nie zostawiły kleju. Na bardziej obłych przez sztywność, nieco odstawały. Na koniec, satynowa biel łapała wszystkie kolorowe paprochy z powietrza. Ale się udało!
Mój Canon, choć dobrze spisuje się na wakacjach, poddaje się przy fotografowaniu modeli. Lepsze fotki wychodzą telefonem. Więc tu jest obiecana nowa sesja.















