Nie jest to może miejsce zawierające spektakularne zbiory, ale mające swój niewątpliwy urok. Wystawione eksponaty przeważnie związane są w jakiś sposób z historią lotniczą wyspy - są wśród nich prawdziwe ciekawostki. Dodatkową zachętą do zwiedzenia muzeum może być wyjątkowo zrelaksowana (prawie senna) atmosfera, która tam panuje. Można bez specjalnego pospiechu zajrzeć praktycznie w każdy kawałek interesującej nas konstrukcji. Dodam, że personel muzeum dobrze zna swoje zbiory oraz historę poszczególnych eksponatów.
Muzeum mieści się w czymś a'la strefa przemysłowa na obrzeżach miasta Mdina. Przyjezdnych wita taki oto obrazek:

Jest to stary, podwójny hangar muzeum, który mieści kilka zakurzonych ciekawostek:

Orurowana rura rzucająca sie od razu w oczy to AS Sapphire (Hunter, Javelin, Victor):

W przypadku silników fascynuje mnie mnogość kolorów i ich odcieni - nie jest to jednolita masa w kolorze np. Burnt Iron

Jeżeli już mowa o kolorach - oto papuzi dH Vampire T.11:

Brzyyydal...

Tuż za nim Hawker Sea Hawk FGA.2 w malowaniu udającym FGA.6 z operacji Musketeer:

Dużą zaletą tego muzeum jest fakt, że można praktycznie przeczołgać się tuż obok lub dosłownie pod eksponatami.
Oto fragment powyższego Sea Hawka...

... oraz jego fotel wyrzucany:

Przykładowe zbliżenie remontowanej Dakoty z końca hangaru:

Rozmontowana piasta jednego z jej śmigieł - przyznam, że jest to nieczęsty widok:

Równie egzotyczny widok: korbowód(?) silnika gwiazdowego...

...oraz kompletny Brstol Centaurus:

Elementy dronu - latającego celu Northrop MQM-74C Chukar II (przyznam się, że dowiedziałem się o jego istnieniu właśnie w muzeum):

Śmigło napędowe wciągarki Malcolm G Mk.3, używanej na samolotach RAF-u występujących w roli holowników celów powietrznych:



Zwieńczeniem wystawionych rozmaitości jest filigranowe Autogiro:

Przechodząc do jednego z nowych hangarów możemy obejrzeć Hurricana z dość ładnie pokolorowanymi rurami wydechowymi i eleganckim godłem:

Jako, że pozostałymi eksponatami w tymże hangarze były Spiftire oraz wrak kadłuba Swordfisha - czym prędzej udałem się do drugiego z nowych hangarów.

Ogólny rzut okiem (obiektywem?) do wnętrza hangaru:

Oprócz samolotów znalazł się tam kolorowy sprzęt lotniskowy...

... R-R Derwent...

... oraz walający się zapas części zamiennych do dwóch wystawionych Meteorów. Komu nieśmigany błotnik?

Pięknie zużyty ogon Meteora T.7:

Nigdy nie myślałem, że wloty powietrza do silników Meteora były drewniane:

Z ciekawostek w hangarze znalazła się jeszcze remontowana Cessna L-19 Bird Dog w barwach sił powietrznych Malty:

Maltański znak rozpoznwczy:

Po wyjściu z drugiego nowego hangaru myślałem, że to już koniec zwiedzania. Przypadkiem zerknąłem jeszcze w przestrzeń pomiędzy starym i nowym hangarem:

Przywitał mnie tam nos HP Hastings'a oraz silnik z Connie. Po rozmowie z pracownikami muzeum, okazało się, że to nie byle jaka Connie była. Poniższy R-3350 napędzał jeden z samolotów niosących incognito pomoc dla powstańców Biafrańskich podczas ich rebelli w latach 1967-70.

W przestrzeni pomiędzy hangarami znalazłem jeszcze dwa kawałki HP Hastings - silnik Bristol Hercules w gondoli...

... oraz koło ogonowe z golenią:

Tym sympatycznym akcentem




