Skleiłem z sobą dwie burty. Nie pasowały do plastikowego spodu. Pierwszy raz mi się zdarzyło żeby, aż tak. W pewnym momencie zacząłem nawet sprawdzać czy aby spód jest od tej łódki, bo wiecie, kilka modeli na biurku, to wszystko się może zdarzyć.
Nie pasowało nigdzie, ani na szerokość, ani na długość. Różnice były na tyle duże, że nawet trudno było ocenić w którym kierunku naciągać.
Ponieważ burty to dwa cienkie paski i można by je było trochę dowolnie kształtować, to aby uniknąć sytuacji, że podkłady mi później nie wejdą, zacząłem od ich wklejenia. Dało mi to przynajmniej kształt na szerokość.
Spód jest za krótki w stosunku do burt, ale uznałem, że gdybym go wkładał kiedyś do wody, to na dziobie nie będzie miało to znaczenia, bo ten zawsze jest pod wodą. Dlatego dopasowywanie zacząłem od rufy. Tam też było najwięcej naciąganie/naginania burt do wewnątrz. Walka z materią spowodowała niestety kilka uszkodzeń.
Dokleiłem centymetr podstawy i teraz wszystko szlifuję i szpachluję.