Fiat skończony.
Nie był łatwym modelem, ale okazał się łatwiejszy niż myślałem. Z dodatków – nowe kalki z z czerwonym koniem na tle Afryki z domalowaną błękitną otoczką wokół konturu kontynentu, blaszki Eduarda, antena, dorobione lusterko wsteczne.
Największym problemem wcale nie były zastrzały – wcale nie są za krótkie, co sugerowały inne doniesienia - to raczej kwestia dobrego ustawienia dolnych skrzydeł. Większy problem miałem z tymi szczątkowymi naciągami, niby żaden problem, ale jakoś żyłki nie chciał łapać klej CA, więc musiałem trochę powalczyć. W końcu żyłka + ciepłe powietrze z suszarki jakoś uporały się z kłopotem.
Czy jestem z modelu zadowolony? W sumie tak – nie jest to może model na wystawę, ale, IMHO, jeden z lepszych moich wytworów. Na pewno nauczył mnie – poza wszystkim – cierpliwości. Sprawił mi też dużo frajdy podczas rozwiązywania problemów i zawiłości związanych z maszyną konkretnego pilota. To, ze udało mi się kupić książkę od autora i nawiązać nowe kontakty - także zagraniczne - podczas „grzebania” w dokumentacji, to niebagatelna „wartość dodana”
Czy jest to dokładna miniatura samolotu porucznika (Tenente) Mario Visintini’ego? Raczej nie. Visintini latał przynajmniej na trzech CR.42 w Erytrei, samoloty te nieco się różnią – malowaniem, wyposażeniem i dodatkami.
Skąd więc te moje wątpliwości?
Po pierwsze – malowanie do końca nie jest pewne – najprawdopodobniej spód samolotu powinien być w kolorze aluminium (do wiosny 1941 tak były malowane fabryczne Fiaty), kamuflaż też być może był tylko dwukolorowy: zielone plamy (Verde Mimetico 3) na żółtym tle (Giallo Mimetico 3). Ale brązowe plamy kamuflażu (Marrone Mimetico 2) i szary (Grigio Mimetico) na spodzie nie są wykluczone.
Po drugie – wygląda na to, że samolot Visintini’ego nie miał numerów na kadłubie, tylko emblemat Afryki z czerwonym koniem, z niewielką błękitną otoczką. Okazało się na zdjęciach z książki, że kształt Afryki na obu bokach samolotu był prawidłowo namalowany, a koń na lewej burcie zwrócony łbem w kierunku lotu, na prawej zaś – w kierunku ogona (czyli całkiem inaczej, niż w zestawie kalkomanii modelu, gdzie na prawej burcie kontur Afryki był jej lustrzanym odbiciem). Wydaje się też, że na białym krzyżu, na ogonie, nie było herbu dynastii sabaudzkiej.
Po trzecie – nie byłem w stanie wykonać numeru MM na kadłubie, odpowiadającego konkretnej maszynie – nie było odpowiedniej numeracji w zestawie kalkomanii.
Po czwarte w końcu – samolot Visintiniego wyposażony był we wczesny rodzaj celownika (chyba kołowego) i prawdopodobnie radio (odbiornik).
Poza tym - na pewno kołpak śmigła w samolotach Visintini’ego nie był trójkolorowy – tu po raz kolejny Italeri „nie odrobiło lekcji” w zakresie oznaczeń, ale muszę sprawiedliwie dodać, że przysłali mi bezpłatnie drugi komplet kalkomanii z Afryką i koniem.
Dlatego też – kończąc model samolotu „z Afryki” i przeczytawszy odpowiednie uwagi w książce „I Cavaleri Errante”, wiedziałem, że do końca nie będzie to model redukcyjny. Ale postarałem się, żeby wyglądał jak najbardziej „afrykańsko” i przedstawiał prawdopodobny samolot z 412* Squadriglia Autonoma.
Model ten (choć być może nie do końca "prawidłowy") dedykuję porucznikowi Mario Visintini’emu, asowi z Erytrei, który wsławił się m.in. tym, że pospieszył z pomocą zestrzelonemu koledze z eskadry, wylądował pod ostrzałem i ewakuował go swoim samolotem - podobne wydarzenia są znane choćby wśród polskich pilotów i zawsze zasługują na najwyższe uznanie.