piotr dmitruk napisał(a):A może jednak trochę bardziej kolorowy?
Brałem pod uwagę różne schematy, zarówno niebieskie jak i
łaciate z wojny z Hondurasem jednak zdecydowałem się ostatecznie na standardowy schemat Gull Gray. Wydaje mi się, że szary Corsair prezentuje się zdecydowanie najlepiej i pomimo swojego, na pozór, nudnego malowania będzie się wyróżniał
Ale nie ukrywam, że swoją decydującą rolę odegrał tutaj problem z kalkomaniami. W sumie jedyne w tej skali były produkowane przez
Aztek Decals, które w każdym zagranicznym sklepie widnieją jako
sold out. Poza tym czytając o nich opinię w internecie to może nawet i lepiej
Egzemplarz "201" (
prawdopodobnie BuNo 67087 ) jest jedynym tak dobrze obfotografowanym samolotem w barwach FAS a dla modelarza jest to idealny materiał referencyjny:
Zdjęcia te zostały wykonane na lotnisku w El Paso w stanie Teksas. W maju 1957r. podczas lądowania po zakończonym
locie odbiorczym pilot Lt. Sanchez zaliczył kraksę (tzw. ground loop accident). Uszkodzenia powstałe podczas wypadku uniemożliwiły maszynie przelot o własnych siłach do Salwadoru więc samolot został odholowany na skraj lotniska i stał dłuższy czas
pod chmurką. I tutaj zaczynają się pewne niejasności co do dalszego losu tej maszyny. Różne źródła podają często sprzeczne ze sobą informacje. Część z nich podaje informacje, że samolot w ogóle nie opuścił Stanów Zjednoczonych a jego części, odnalezione po latach w szopie jakiegoś prywatnego kolekcjonera, posłużyły do odbudowy tego latającego egzemplarza:
Jednak najbardziej prawdopodobną wersją jest to, że samolot jednak dotarł do Salwadoru. Co prawda z opóźnieniem ale dotarł
W marcu 1958r. FAS borykając się z trudnościami z utrzymaniem swoich Korsarzy wynikających głównie z braku części zamiennych zamówił w USA partię dodatkowych 5-6
samolotów-dawców. Podobno w tej partii znalazła się właśnie owa "201", która została rozmontowana, zapakowana w skrzynie, przewieziona ciężarówkami do jednego z portów w Kalifornii i drogą morską, razem z innymi samolotami, dotarła do Salwadoru. Na forum keypublishing.com ktoś opublikował zdjęcie wykonane podobno na lotnisku gdzieś w okolicach jeziora Ilopango w centralnym Salwadorze, gdzie widać właśnie partię tychże
dawców Widać na nim szarą plamę zaznaczoną na zielono, którą ktoś z
internetowych archeologów zidentyfikował jako naprawioną
dwieściejedynkę . Jednak trudno powiedzieć czy naprawy dokonano jeszcze w Stanach czy już na miejscu w Salwadorze. Natomiast pewne jest to, że owe naprawy polegały po prostu na wymianie uszkodzonych elementów na "nowe" pochodzące z innego samolotu. Podobno ktoś, gdzieś widział lub ma dostęp do tego zdjęcia w większej rozdzielczości i dokładniej widać, że wymienione części (w oryginalnym lub zbliżonym do koloru "Navy Blue") pokrywają się z uszkodzeniami doznanymi podczas pechowego lądowania w Teksasie (wymieniono część ogonową oraz skrzydła samolotu).
Jak widać wszystkie teorie opierają się na ogólnie pojętym
prawdopodobnie Zdjęcie podlinkowane przez Piotra prawdopodobnie przedstawia samolot pochodzący z kolejnej partii
dawców. Świadczyć o tym mogą oryginalne amerykańskie oznakowania. Z biegiem lat te samoloty po prostu się wykruszały, cierpiały z powodu wielu usterek mechanicznych, braku części itp więc te braki starano się załatać ściągając z różnych źródeł
samoloty-dawcy.
W momencie wybuchu wojny z Hondurasem w roku 1969 sprawne i gotowe do lotu Corsairy FASu można było policzyć na palcach jednej ręki. Reszcie
nielotów postawiono jedyne zadanie, któremu mogły podołać- miały stać na lotnisku i wyglądać groźnie