piotr dmitruk napisał(a):jest jeszcze opcja, żeby to okleić folią samoprzylepną Oracal, tak jak robiłem na Bocianie
viewtopic.php?f=13&t=9703
Przejrzałem, poczytałem - dzięki.
Piotrek, Ty w ogóle kiedykolwiek śpisz? Sparmann - godz. 3:06, Ikarus - 2:28, PZL-106 - 2:21
Dla zainteresowanych, którzy odczuwają STRACH
przed wejściem na Scalefun, wklejam tu poniżej ten tekst. Jest nieco wyrwany z kontekstu dyskusji, przez co niektóre wątki w nim mogą być niezrozumiałe, ale generalnie opisuje to, co trzeba:
(...), papier japoński świetnie się na tym kładzie i układa.
Bardzo łatwo się klei - wystarczy przyłożyć do polistyrenu i po wierzchu w pożądanych miejscach pędzelkiem porządnie zwilżyć rozpuszczalnikiem nitro, i pozostawić w spokoju do wyschnięcia. [UWAGA: Długo schnie rozmiękczony polistyren pod spodem! Nie macać! Nie dociskać - bo się zdeformuje powierzchnia konstrukcji!] Próbowałem klejenia na rzadki CA, na cienki klej Tamiya i na aceton - najlepszy efekt jest właśnie przy użyciu nitro. Pozostałe, o dziwo, dają słabą spoinę, a CA jeszcze dodatkowo w sposób mało kontrolowalny impregnuje (usztywnia) papier poza miejsce klejenia. Papier japoński jest bardzo chłonny. Po przyklejeniu nie należy się przejmować, że wygląda na zbyt wiotki, nienaprężony - spoko! jak wyschnie klejenie, to się solidnie zwilży wodą i sam się ładnie napręży.
Bardzo łatwo uzyskuje wklęśnięcia. A jak chcesz, żeby wyglądał na naprężony bardziej na żeberkach, to wystarczy go zmoczyć wodą i odczekać aż wyschnie - sam się napręża. Te wklęśnięcia na pomarańczowych fotkach są uzyskane poprzez mechaniczne dociskanie (głaskanie) w końcowej fazie schnięcia - gdyby nie to głaskanie, byłby naprężony. Cały proces naprężania zewnętrznie wygląda w poszczególnych fazach bardzo podobnie jak zmiękczanie kalkomanii płynami. Też początkowo, po namoczeniu, wiotczeje i paskudnie faluje. Tylko że można to powtarzać wielokrotnie od nowa, praktycznie bez negatywnych skutków.
Nic mi nie skręci skrzydełka, bo:
a/ nie naprężam cellonem, tylko wodą,
b/ cała długość skrzydełka to 72 mm - to nie jest finezyjnie delikatna konstrukcja - żadnych smukłych elementów. Musiałem ją dostosować do mechanicznej obróbki pilnikami w moich łapskach. Szkielet we wszystkich kierunkach sztywność ma prawie pancerną.
Finalnie spieprzyłem natryskując zbyt grubą warstwę surfacera. Rozpuszczalnik surfacera zwiotczył i zdeformował papier, a szybkoschnąca wierzchnia warstewka nie pozwoliła mu się naprężyć z powrotem. Zmyłem co prawda bez problemu, ale jednak papier uległ też zaimpregnowaniu przez surfacera i już nie reagował tak dobrze na ponowne formowanie. To co widać na ostatniej fotce to jest już całkiem, całkiem wyprowadzone po dwukrotnym zmyciu i pod dwoma warstwami surfacera nakładanego mgiełką. Dlatego powtórzę cały proces od nowa, od zdjęcia tego papieru i nałożenia nowego, a surfacer pójdzie tylko mgiełkami. Zdejmowanie papieru jest bajecznie proste, co widać na drugiej fotce - po prostu łapiesz za koniuszek i zdejmujesz całym płatem.
Tamiję 0,1 mm trzymam na razie w rezerwie, ponieważ wydaje się jednak za gruba i jest zdecydowanie trudniejsza w takim formowaniu. Już próbowałem - efekt jest gorszy niż z papierem japońskim.