Właściwie, to nie jestem "idolem"
tego samolotu, ale jakoś tak się złożyło, że trafiły do mojego magazynku modele Arma Hobby i Airfixa, więc pomyślałem o kolejnym porównaniu. Zaprzyjaźniony sklep z Rzeszowa, WW- MODEL, szybciutko sprowadził mi jeszcze jeden materiał do porównania: model firmy Fly, będący właściwie Hasegawą Plus. Tak więc do porównania mam:
- Fly, Hawker Hurricane Mk.IIB
- Airfix, Hawker Hurricane Mk.I
- Arma Hobby, Hurricane Mk.I Model kit
- Arma Hobby, Hurricane Mk.IIC Expert set
W takiej też kolejności będą na zdjęciach, od góry do dołu i od lewej do prawej.
Dwa ostatnie, dla ułatwienia będę nazywał AH I i AH II.
Żeby trochę sobie pomóc, korzystałem z książki Marka Rysia, SAMI 8/95 z rysunkami Richarda Caruany, Wings of fame nr 2, a czasem i z TBiU nr 132.
Wewnętrznej, krajowej konkurencji raczej tu nie ma, więc może negatywnych emocji będzie trochę mniej.
Ad rem
Mówią, że pudełko sprzedaje. Jeśli to prawda, to Fly odpada w przedbiegach, pozostałym trudno coś zarzucić.
Kalkomanie
Wszystkie są dobrej jakości, bez widocznych błędów druku. W arkusiku Fly'a (bez nazwy producenta, ale wszystkie znaki wskazują na Techmod), nieprawidłowy jest kolor francuskich znaków, bardziej szaroniebieski, niż niebieski, pełen zestaw napisów eksploatacyjnych, bez tablicy przyrządów lub pasów. U Airfixa ubożuchno, jedno malowanie, tylko kilka stencili, bez pasów, ale jest tablica przyrządów. W kalkach Army, robionych przez Techmod, jest pełen komplet napisów, tablice przyrządów w dwóch wersjach i pasy pilota.
Instrukcje
Instrukcje są dla mięczaków
, więc nie fotografowałem ich szczegółowo. Wszystkie są kolorowe, czytelne, choć w różnym stylu. Skupię się na malowaniach.
Fly proponuje 4 malowania, w tym jedno całkiem oryginalne, z farb proponuje Humbrol i AK. Daje też detaliczną rozpiskę, gdzie nałożyć napisy eksploatacyjne
U Airfixa cienizna, jedno malowanie, tylko na tylnej ściance pudełka. Kolory, jakżeby, tylko Humbrola
W AH I mamy dwa malowania z odniesieniami do kolorów Hataki
W AH II są cztery propozycje malowań, a kolory Hataki, AK, Lifecolora, Ammo, Humbrola, Vallejo i Tamiyi. Zaraz pewnie ktoś napisze:" Łeeee, nie ma Gunze H i C..." Nie ma, i już!
Ekstrasy
Dodatki, inne niż plastik, są tylko w zestawach Fly i AH II
W tym pierwszym są gumowe tulejki na piasty śmigieł, których nie sfotografowałem, żywiczne koła,fotel i śmigła, maski na oszklenie i koła (ale bez instrukcji,jak je użyć), oraz dumny napis "made in Japan".
W AH II maski są na dwa typy oszklenia, reflektory, koła podwozia głównego i kółko ogonowe (spróbujcie nałożyć ten drobiazg!). Ponadto jest blaszka fototrawiona, m.in. z dublerem tablicy przyrządów i pasów pilota, wnętrzem reflektorów, osłoną gaźnika, czy blachami przeciw oślepianiu pilota spalinami.
Szkiełka
Wszystkie są dość cienkie i przejrzyste, z lekkim subiektywnym minusem dla Airfixa.
Efekt skali nie pozwolił właściwie żadnej firmie rozwiązać problemu odsuniętej osłony kabiny. Każda firma zrobiła kadłub z wycięciem pozwalającym na zamontowanie owiewki tylko w pozycji zamkniętej. Hasegawa olała ten problem, i owiewka jest tylko jednoczęściowa. Airfix ją podzielił, ale co dalej? "Radź se człowiek sam". W Armie wykombinowano dwie owiewki, jedną do wersji zamkniętej, drugą większą do wersji otwartej, żeby mieściła się na garbie. A że przy okazji jest również nieco grubsza, w porównaniu do owiewki z Hasegawy wygląda jak w innej skali. Pozostaje również nadal problem zaszpachlowania wycięcia w kadłubie.
Skrzydła
To jedyny element, który łatwo pomierzyć, można więc stwierdzić, że u Airfixa ma zbyt dużą rozpiętość o 2 milimetry, u pozostałych jest w porządku.
Skrzydło Flyagawy w widoku z dołu ma delikatne linie podziałowe, ładną imitację płótna, trudno mu coś zarzucić, nawet to, że ma wnękę podwozia odlaną w całości ze skrzydłem, nie jest aż tak drażniące.
Skrzydło Airfixa jako jedyne przedstawia wersję wczesną opłótnioną, ale dlaczego na dolnej powierzchni płótno miałoby się aż tak bardzo zapadać ku górze? Zwłaszcza, że na tej powierzchni to skrzydło posiada wypłaszczenie... Nie żartuję, po prostu jest bardziej deskowate. Pozostałe linie podziałowe nieco szersze, ale do przyjęcia. Na pocieszenie można powiedzieć, że jako jedyne ma nieco wypukłą blachę kryjącą łączenie centropłata i części zewnętrznych skrzydła.
Skrzydło AH I ma elegancką matową powierzchnię, delikatne, precyzyjne linie i niektóre wypukłe elementy, ładne płótno. Po prostu miodek!
Aż tu nagle oglądamy skrzydło od AH II, i stwierdzamy, że jest ono jeszcze lepsze! Nie zadowolono się zwykłą zmianą linii podziałowych wynikającą z innej wersji, ale całe skrzydło zaprojektowano i wykonano od nowa, poprawiając wiele elementów, np. zawieszenia lotek, zmieniono sposób montowania chłodnicy, dodano nity, a nawet jeszcze zmniejszono małe wypukłości na centropłacie. Jest to wszystko tak precyzyjne, że może zginąć przy nieumiejętnym malowaniu. Nie waham się określić tego mistrzostwem świata w modelarstwie!
Dodam jeszcze, że w żadnym modelu nie ma tu problemów z kanałami wlewowymi, wypychaczami i nadlewkami, a powierzchnie ruchome są wyraźnie oddzielone.
Porównanie obu modeli Army, AH II zawsze na górze
Górne powierzchnie skrzydeł jako jedyny podzielił Fly. W pozostałych stanowią pojedynczy element. Stosują się do nich podobne komentarze jak do powierzchni dolnych, ale jest jeden zonk. Na krawędzi natarcia Hasegawy są w przykrym miejscu głębokie wklęśnięcia tworzywa.
Wnęki podwozia
Jak już wspomniałem w zestawie Fly'a, firmowanym przez Hasegawę, wnęka podwozia stanowi jedno ze skrzydłem. Nie wygląda to źle, ale można lepiej. Airfix proponuje składanie jej z kilku, całkiem porządnych elementów. Ta koncepcja jest rozwijana w AH I, ale swój szczyt osiąga ponownie w AH II. Tam nie biorą jeńców, wypunktowali nawet wszystkie widoczne we wnęce nity.
Podłoga kabiny
Ta część łączy się bezpośrednio z konstrukcją centropłata, więc wspomnę o niej tutaj.
No, tu Hasegawa się nie popisała, dwa klocki niepodobne do nikogo.
Airfix- na część środkową nakleja się całkiem ładną podłogę.
Jakoś podobnie jest w AH I, troszkę jakby więcej szczegółów.
W AH II oszczędzono nam roboty i odlano te dwa elementy razem. Nieco jakby słabiej to wygląda, ale tak głęboko w kabinie posadowiony element... Za to widać, jaka jest różnica w odwzorowaniu górnej powierzchni skrzydła.
Podwozie główne z pokrywami
Uszczegółowienie i jakość wykonania poprawia się po kolei: Fly, Airfix, AH I i AH II
Koła
Oryginalny produkt Hasegawy w pudełku Fly skażony jest niestety paskudnymi wciągami tworzywa i nie nadaje się do użytku. Firma dlatego pewnie dostarczyła jeszcze dwie pary kół odlane z żywicy, różniące się bieżnikiem opon (posiadają go jako jedyne). Byłoby to fajne, ale na moje oko, te koła są troszkę zbyt rachityczne, i posiadają nieco zbyt widoczne ślady frezu, czy też druku 3D.
Airfix jako jedyny daje możliwość zamontowania schowanego podwozia, a jego koła, całkiem niezłe, mają ugięte opony i dają się zamontować na goleni tylko w jeden, odpowiedni sposób. W modelach Army opony również są ugięte, ponadto posiadają drobny napis "DUNLOP", ale sposób montażu na goleni jest "na oko".
Kółka ogonowe
Fly proponuje dwa rodzaje goleni tych kółek, ale nie wspomina, że w przypadku zmiany nowej, łamanej, na starą, prostą, należy poprawić kształt wycięcia na to kółko. Airfix proponuje jedną wersję, starszą, i słusznie. W AH I jest również wersja starsza, a w AH II nowsza. Wycięcia w płetwie podkadłubowej obu modeli Army różnią się w zależności od rodzaju kółka, i to jest także słuszne.
Kadłub
Kadłub Hasegawy posiada bardzo ładną listwę zgarniającą olej zza śmigła, i... to jest właściwie jedyna dobra rzecz jaką można o nim powiedzieć. Kiepski podział kadłuba na kilka części i płótno przypominające blachę falistą z garażu, wprost go dyskwalifikują.
Airfix- całkiem ładna powierzchnia, oddzielony ster kierunku. Jako ciekawostka, oddzielna dolna część tyłu kadłuba. Można było ten fakt wykorzystać i stworzyć możliwość zrobienia jeszcze wcześniejszej wersji, bez płetwy podkadłubowej, ale nie zrobiono tego. Kto chce- pilnik w dłoń!
Kadłub AH I bardzo ładnie odwzorowany. Niedługo okaże się, dlaczego zastosowano oddzielny statecznik pionowy, choć przy tym nie wykorzystano możliwości oddzielenia steru kierunku. Niefortunne jest tylko umieszczenie wlewu tworzywa w samym rogu statecznika, w dość trudnym do obróbki miejscu.
Kadłub AH II również został zmieniony, oprócz wspomnianej wnęki kółka ogonowego, pojawił się ładny zgarniacz oleju, wyloty powietrza pod kabiną, i... tadam!.. wlew tworzywa na stateczniku przeniósł się w bardziej przyjazne modelarzowi miejsce.
Wnętrze kadłuba Hasegawy- aż przykro patrzeć! Gołe i zeszpecone wypychaczem w miejscu kabiny.
Airfix- całkiem nieźle, choć trochę płasko. AH I- jakby trochę ubożej, ale jak się później okaże, niektóre elementy montuje się oddzielnie. AH II- Cośtam trochę więcej, ale podobnie jak w Airfixie.
Przyjrzałem się elementowi, który już zdążył wzbudzić trochę kontrowersji, a mianowicie zbiegającym się szynom owiewki kabiny pilota. Okazuje się, że takie coś wykonała każda w ocenianych firm, i to w całkiem podobny sposób.
Usterzenie poziome
Krótko mówiąc Arma Hobby odstawiła konkurencję jakością wykonania i podziałem na ster i statecznik.
Patrząc na to zdjęcie, pojawia się pytanie, czy Mark jedynki powinny mieć nastawne klapki na krawędzi spływu sterów wysokości? Według wszystkich planów i dostępnych mi zdjęć- powinny mieć.
Przy okazji widać, dlaczego Arma Hobby zdecydowała się na oddzielny statecznik pionowy. W ten sposób zapewniono jego, zgodną z rzeczywistością, asymetrię- widać asymetrycznie położone gniazdo, w które się ten statecznik wkleja. Pozostałe firmy również mają asymetryczne stateczniki, ale uzyskano to stosując wypukłą w odpowiednim miejscu jedną z form odlewniczych połówek kadłuba.
Chłodnica
Najsłabsza jest Hasegawy, trudno nawet rozpoznać klapkę regulującą przepływ. Airfix jako jedyny ma ją półotwartą. Chłodnicę ma całkiem niezłą, składaną z kilku elementów. Nieco węższy "pyszczek" w tym modelu ma być, podobnie jak w AH I, Mk.I tak miały. W "jedynce" Army podział chłodnicy chyba był trochę przekombinowany, co zmieniono w AH II. Ładnie odtworzono tu lamelki chłodnicy, wraz z chłodnicą oleju.
Gaźniki
Wloty powietrza do gaźników Fly'a, Airfixa i AH I nieznacznie się różnią, ale przy tak małej wielkości elementu, trudno wskazać najlepszy. Natomiast wlot AH II różni się wyraźnie, przypomina ten od Spitfire'a. Nie znalazłem żadnego potwierdzenia, że tak było, więc się nie wypowiem. Jako jedyny oferuje osłonę siatkową wlotu na blaszce fototrawionej.
Filtry Vokesa
Airfix go nie oferuje, i słusznie, bo nie powinien. Pozostałe różnią się trochę kształtem, wlotem powietrza i przebiegiem linii podziałowych. Ponieważ na różnych planach wyglądają one bardzo różnie, nie wskażę faworyta.
Rury wydechowe
Fly daje do wyboru dwie wersje, zwykłe i "fish-taile". Niestety są one nieco gorsze niż pozostałe, gdyż nie widać pojedynczych rur przy samym kadłubie. Pozostałe są dość podobne, proste rury w "jedynkach", rybie ogony w "dwójce".
Kołpaki śmigieł
U Fly'a mamy obfitość, dwa kołpaki Hasegawy i jeden żywiczny czeski, ale gdybym miał dopasować je pod względem kształtów do oryginałów, miałbym problem. Airfix daje jednego de Havillanda, bo taki się przynależy. Arma w pierwszym modelu proponuje również trzy kołpaki, i wydają mi się bardziej podobne. W drugiej wersji mamy tylko Rotola, i tak ma być.
Do tych kołpaków Fly dodaje 4 (!) łopaty od Hasegawy i trzy swoje, wszystkie montowane osobno, ale dość precyzyjnie.
Airfix daje "szybkozłączkę", gotową do wklejenia. W AH I mamy także dwa typy pojedynczych łopat, również precyzyjnie wskakujących w swoje gniazda, a w AH II ponownie "gotowca".
Zgodność kształtów łopat, to chyba temat na kolejną pracę, ale to pozostawię innym chętnym.
Przechodzimy do kabiny
Tylna ściana
Hasegawa- Ech, szkoda słów!
Airfix- całkiem przyzwoicie odwzorowana
AH I- również niezła, to co wygląda jak ślady po frezie, to raczej różnice w odbiciu światła, niż widoczne wręby.
AH II- ten element również został poprawiony, jest delikatniejszy.
Tablica przyrządów
Fly- prościej (prymitywniej) chyba się nie dało. Co ciekawe, w instrukcji sugeruje się naklejenie kalkomanii, której w arkusiku nie ma. W Airfixie troszkę lepiej, jakieś elementy kratownicy, ale przynajmniej jest co nalepić na tą deskę.
AH I- odwzorowana kratownica, z elementami których mi wcześniej brakowało na ściankach, ale uwaga! przy odcinaniu cążkami ta kratownica łatwo się wygina, co zaznaczyłem na czerwono na zdjęciu. Proponuję najpierw poprzecinać w kilku miejscach tą grubą ramkę wokół, żeby odpuścić naprężenia, a dopiero potem wycinać kratownicę z tych drobniejszych wlewów. Tablica przyrządów bardzo ładna, ale obawiam się trochę problemów z naklejeniem na nią kalkomanii, ze względu na wypukłości. W AH II mamy podobną tablicę, nieco mniejszą ilość kratownic, ale tu więcej elementów wnętrza jest na ścianie kadłuba i blaszce. Gdyby ktoś chciał zastąpić tablicę również blaszaną, musi jednak z niej spiłować najpierw wszystkie wypukłości.
Fotel pilota
Tu hasegawowski również trudno komentować, zaiste wąską d..ę winien mieć pilot. Fly postanowił zastąpić go żywicznym, dość ładnym, odlanym łącznie z pasami. Brakuje mu tylko tej dziury w plecach. Airfixowski jest nieco lepszy niz Hasegawy, choć nie idealny, ale mamy możliwość zatkać go figurką pilota (nienachalnej urody). U Army fotele są całkiem ładne, aczkolwiek wersja tylko kalkomaniowa pasów w AH I nie wydaje mi się najlepsza. Wolę fototrawione, jak w AH II.
Pozostałe
Jeszcze jedna fotka drobiazgów, jakie oferują zestawy. Drążek sterowy Hasegawy jest zdecydowanie najgorszy, ale w porównaniu zresztą wnętrza kabiny, i tak jest niezły. Na fotkę załapały się również działka z wersji Mk.IIC z zestawu AH II, ładnie i delikatnie wykonane w dwóch wersjach, ale tu i tak będą bezkonkurencyjne aftermarkety Parta, a zwłaszcza Mastera.
Ja jeszcze posiadam takie zestawy dodatkowe, które można wykorzystać w budowie modeli.
Podsumowanie
Jeśli Fly liczył na niezłą sprzedaż elementów zestawu od renomowanego producenta, "podrasowanych" przez niego samego, to okazał się to strzał w stopę. Airfix prezentuje się całkiem przyzwoicie, ale jest to mało atrakcyjna wczesna wersja, z niewielką ilością ciekawych malowań. Pojawienie się modeli Arma Hobby to zupełnie nowa jakość, przy zachowaniu konkurencyjnej ceny. To nie tylko w pełni poziom światowy, ale wielu uznanych producentów zostawia daleko w tyle. Jeśli ktoś twierdził, że ta firma nic się nie uczy, to niech popatrzy na powyższe zdjęcia. Kompletny brak wciągów tworzywa, pojedyncze drobne nadlewki, brak śladów frezowania, zmiany w projektach form podyktowane lepszą kompatybilnością z modelarzem i coraz wyższy poziom zdetalowania, kiedy porównuje się prawie takie same, a jakże inne, modele powstałe na przestrzeni może roku, widoczne są jak na dłoni. Można tylko pogratulować, i oby tak dalej.