No to żeby sprawiedliwości dziejowej stało się zadość, zgodnie z tytułem wieki temu założonego wątku, znowu wracam do ulubionych tematów - na warsztat wróciły Spitfire'y, w liczbie trzy. Nie mogło być inaczej
Tym razem wziąłem się za "siódemkę" ICM-owską, ale muszę trochę w niej "podłubać" - na razie zrobiłem ciśnieniową kabinę i przymierzam się do osłony kabiny typu Lobelle. Będzie trochę roboty, ale może przyjaciele pomogą. Dedykowane vacu od firmy Jays wygląda karykaturalnie i słabo pasuje.
Oprócz tego powycinałem części nowej Airfixowskiej "czternastki" - czekam na dedykowane pasy, które mam zamówione w sklepie na M, to trochę hamuje moje dalsze kroki, ale spoko.
A wisienką na torcie jest "piątka" Hasegawy w skali trochę dla mnie nietypowej, bo 1/32. Wyciągnąłem ją spod stosu pudeł i tak mi się jej kształt i wielkość spodobała, że w jeden wieczór miałem właściwie bryłę gotową. Co prawda ma wypukłe linie podziału i wiele uproszczeń, ale sprawiła mi przysłowiową modelarską "frajdę". Musiałem tylko zrezygnować z oznaczeń "złośnicy" Zumbacha - po pierwsze mam jeszcze Vb HobbyBossa w tej skali także z Kaczorem Donaldem (chociaż obrazującą całkiem inny samolot), po drugie, zbyt wiele rzeczy było do przerobienia, więc odpuściłem. Zamówiłem kalki do samolotu Horbaczewskiego (w tym samym sklepie na M) i też czekam.
W tle new-tool Hurricane Mk I Airfixa - całkiem nieźle się składa, chociaż kilka siwych włosów przy próbie utrzymania geometrii mi przybyło.
Oto dowód, że w oczekiwaniu na nowy forumowy konkurs, całkiem nie próżnuję: