Thalgonis napisał(a):Mac Eyka napisał(a):Modelik całkiem całkiem.
Fajny.
Ale w realu to co on JÄGERował tą jedną flintą.
Pociaki?
To samolot szkolny, więc nie miał co dżagerowah :-)
Fw-58 Weihe był z nocnych samolotów niemieckich używanych do celów myśliwskich na Froncie Wschodnim (JU-88 C, Fw-189, He-111 H) najlepszy do ścigania nocnych 'bombowców' Po-2 (U-2), bo był... najwolniejszy i miał charakterystyki lotne zbliżone do dwupłata (wydłużenie płatów). Focke Wulfy 190 i Messery 109 nawet z wypuszczonym podwoziem i klapami zwykle waliły się do ziemi z prędkością przeciągnięcia... Podobnie było z rasowymi nocnymi łowcami jak np. Ju-88. Ich radary nie bardzo chciały wykrywać Po-2, w którym metalu było tyle chyba co w silniczku M-11.
A co do pogardzanych POCIAKÓW to bym uważał:
Chyba nie z nudów Luftwaffe po 1943 roku do końca wojny zaczęła naśladować na Froncie Wschodnim radzieckie nocne jednostki bombowe wyposażone w "szmatopłaty"... tworząc liczne, własne jednostki na takich czy podobnych wynalazkach (zdobyczne Po-2, UT-2, He-66, Gotha-145 itp). Radziecki, w całości kobiecy, 588 Pułk Nocnych Bombowców (nazywany „Nocne Wiedźmy”) przez prawie trzy lata przeprowadził
23 672 nocne misje, zrzucając około
trzech tysięcy ton bomb z wysokości 200 do 600 m. Celem bombardowań nie były obiekty strategiczne, ale głównie te, które pozwalały przeciętnemu żołnierzowi na w miarę normalne funkcjonowanie na froncie, a więc łaźnie, baraki, kuchnie polowe itp. Intensywność lotów w Pułku była tak wielka, że co prawda Po-2 zabierały zaledwie 200-300 kg bomb, ale np. Nadia Popowa – rekordzistka, która latała wraz z Katią Riabową - jednej nocy 18 razy wracała do bazy po bomby.
Z relacji hitlerowskiego żołnierza: „Bombowce nocne sprawiają [nam] żołnierzom wiele kłopotu. Najgorsze zaś jest to, że nie dają spać po nocach, dręczą fizycznie i moralnie. Pewnego razu zdarzył się taki przypadek. [Niemcy] napalili w łaźni wiejskiej, żeby się wykąpać przed snem, przeleciała »Russdykta« [Po-2], zrzuciła bomby i po łaźni pozostała mokra plama”.
Dla porównania, druga w całości kobieca jednostka bombowa radziecka - 587. Pułk Lotnictwa Bombowego działając od stycznia 1943 r. do maja 1945 r. był wyposażony w nowoczesne bombowce Petlakow Pe-2. 587. Pułk atakował hitlerowskie cele w okolicach Kaukazu, Stalingradu, na Krymie oraz w rejonie Kubania. W sumie wykonał
1134 misje i zrzucił na wroga
980 (według polskiej Wikipedii - 980 000)
ton bomb (ile z tego celnie - tylko Bóg raczy wiedzieć...). Jak dodamy, że Po-2 zabierały 6x50 kg lub 2x100 kg, zaś nowoczesny Pe-2 - 4x100 kg lub 2x250 kg (bo ciasna komora bombowa) to szmacianego Po-2 stawia to w nieco innym świetle... Poza tym Po-2 zwykle latały z bombami pojedynczo, parami lub jeden za drugim co kilka minut czasem całą noc... Nawet jak z celnością nie teges to chyba wolałbym jeden nalot Pe-2 i spokój, aniżeli całymi nocami takie "maszyny do szycia" nad głową. No i na Pe-2 można wysłać "normalny" myśliwiec, a na Po-2 chyba tylko... Weihe...
No i dygresja - jest niewiele zdjęć nocnych Weihe np. jeden z sową i 4 km-ami MG-17 w dziobie. Ten egzemplarz wytworzony przez Flyzlotego miał nkm 13,2 mm MG-131 w dziobie. Nie były to wersje fabryczne, ale samoloty uzbrajane w warsztatach polowych podobnie jak np. nocne myśliwskie He-111 H. Są pisane dokumenty o stanie posiadania NJG-100 i NJG-200 na Froncie Wschodnim, w których Fw-58 uzupełniają Fw-189 A w wersji NJG i He-111 H z działkami... Natomiast wzmianka w źródłach rosyjsko języcznych i malowanki tzw. Fw-58 G -podobno z radarem FuG-202 lub FuG-212 i działkiem MG-151 Schrage Music za kabiną, to albo pojedyncza maszyna z radarem do szkolenia operatorów radaru jak np. Siebel Si-204 D z tymże radarem, albo sci-fi z czasów gdy nie było internetu i każdy modelarz "łykał" nowinki typu całe czarne japońskie Gekko czy KI-44... bo nie było jak tego sprawdzić.