Kolejne godziny spędzone nad "stodziesiątką".
Pokrywa nosa zmodyfikowana i dopasowana:

Nadszedł czas, by wziąć się za skrzydła. No to się wziąłem:

A jak skrzydła, to także gondole silników. Ponieważ zostałem ostrzeżony, że łatwo z nimi nie będzie, to postanowiłem jeszcze bardziej utrudnić sobie zadanie poprzez próbę wstawienia żywicznego silnika z Airesa do prawej gondoli. Ani ten silnik specjalnie ładny, ani też ochoty na to za bardzo nie miałem, ale jak już kupiłem i mam, to szkoda, żeby się zmarnował, a zawsze to jakieś urozmaicenie. Oczywiście żeby się zmieścił i odpowiednio ułożył, konieczne były cięcia, rżnięcia i inne piłowania (zarówno w samej żywicy, elementach gondoli, jak i w skrzydle):

W międzyczasie udało mi się skleić i zamontować gondolę na lewym skrzydle. Nie powiem, żeby to było łatwe, ale po dość długim dłubaniu i dopasowywaniu jakoś się wreszcie udało:

Po zmontowaniu i doklejeniu chłodnic pod skrzydłami zabrałem się za montaż silnika w drugiej gondoli:


Wreszcie udało się to wszystko posklejać i zamontować w skrzydle. Ponieważ żywica dość dobrze ustabilizowała obie połówki gondoli, to montaż nie był dużo trudniejszy niż w przypadku gondoli lewej:

Teraz czas obrobić wszystkie łączenia na kadłubie i skrzydłach, co pewnie trochę czasu zajmie.
cdn.