Oto Fairey Battle w barwach 301 Dywizjonu Bombowego Ziemi Pomorskiej, z lipca 1940. Samolot znany w dziejach polskiego lotnictwa i dość ważny, bo od lotów na nim w zasadzie rozpoczęła się walka Polaków w Wielkiej Brytanii.
Jako bombowiec nie najlepiej oceniany, ale ze względu na wkład w polskie „latanie” znalazł swoje miejsce w historii polskich skrzydeł.
Długo czekaliśmy na poprawny model tego samolotu w skali 1/48, ale… chyba się jeszcze nie doczekaliśmy. Mimo kilku przewag nad swoim starszym poprzednikiem z Classic Airframes nadal pozostawia wiele do życzenia. Oprócz złego kształtu kadłuba przy chłodnicy, nieprawidłowego kształtu osłony kabiny oraz przykrótkiego śmigła, wydawał się jednak być akceptowalny i tak go potraktowałem.
Na „dzień dobry”, w pudełku, wyglądał całkiem nieźle, pierwsze przymiarki też wypadły na plus – dobre spasowanie, nie najgorsze detale – zapowiadała się przyjemna praca.
Ale drugi rzut oka to już większe problemy – po pierwsze błędy w instrukcji dotyczące części przy składaniu podwozia (niełatwa robota), raczej trzeba posiłkować się obrazkami, niż numerami części, podobnie jest z bocznymi ściankami wnęk reflektorów – wstępnie wyglądają dobrze, ale kłopoty zaczynają się przy sklejeniu połówek płata, jak źle dopasowałeś te elementy, to skrzydła nie skleisz poprawnie. No i wszechobecne i liczne ślady po wypychaczach – na ściankach kabiny strzelca, na klapach i lotkach i podwoziu. Schematy malowania nadają się do kosza i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – zwłaszcza schemat polskiej maszyny z 301 Dywizjonu – musiałem dokupić dodatkowe kalki firmy Dkdecals – swoja drogą też nie jestem pewien, czy malowanie jest prawidłowe, bo nie znalazłem żadnego zdjęcia maszyny GRoJ. Wymieniłem też koła na żywiczne firmy CMK, bo w odróżnieniu od tych z zestawu mają dekle, co jest bardziej odpowiednie dla wybranego przeze mnie samolotu. Kolega zrobił projekt i wstępne wydruki nowego śmigła – jest prawidłowej długości, ale jeszcze nie do końca kształt łopat jest poprawny – nadal nad tym pracuje, a ja, póki co, założyłem to nowe śmigło do modelu.
Suma sumarum – cieszę się, że go zrobiłem, ale chyba go nie polubiłem – za dużo wysiłku i kombinowania mnie kosztował. Jedynym plusem może być prawidłowe śmigło, które powstanie dzięki temu. Nowa kabina Vacu jest już ponoć dostępna u Squadrona. Pospieszyłem się z budową (teraz byłoby łatwiej), ale drugiego Trumpetera robić już na pewno nie będę. Może kiedyś Airfix wymyśli jakiś godziwy zestaw.
Teraz obowiązkowe zdjęcia konkursowe (robiłem, co mogłem).











Miłego odbioru!


















