przez greatgonzo » środa, 9 lutego 2011, 18:13
Przed rozpoczęciem produkcji Mustangów z Merlinami NA otrzymała, podobnie jak niektórzy inni producenci, zgodę na rezygnację z zabezpieczania powierzchni wewnętrznych. Zatem wnęki kół pozostawiano niemalowane. Jednak dźwigar pokrywano jedną warstwą podkładu ZCY by uniknąć korozji tego elementu i tworzenia się napięcia elektrostatycznego na nim, co było szczególnie istotne na tylnej jego ściance, która stykała się ze zbiornikami paliwa.
W trakcie eksploatacji stwierdzono, że na styku różnych rodzajów stopów powstają ogniska korozji. Zareagowano ponownie malując wnętrza ZCY. Z tym, że malowano konstrukcje kadłuba, albo wewnętrzną powierzchnię pokrycia, bo na styku tych elementów przede wszystkim występował wspomniany problem korozji. Istnieje niedatowne zdjęcie z linii produkcyjnej P-51D lub K z całą wnęką ZCY. Nastąpiło to w czasie produkcji P-51D, choć nie wiadomo dokładnie kiedy. Jeżeli, choć nie ma na to kwitów, kładziono drugą warstwę primera to byłby to IG.
To na podstawie odkryć Dana Bella.
Nie mam jakiejś przeogromnej galerii zdjęć Mustangów, ale ani jednego, które stałoby w sprzeczności z tym twierdzeniem. Za to stadko na poparcie teorii jak najbardziej. Także P-51D, więc zmiana nastąpiła raczej późno, Dana Bell sugeruje, że być może nawet po wojnie, choć sygnały o korozji pojawiały się już w 1944.
Trzeba pamiętać, że z korozją personel jednostek mógł walczyć we własnym zakresie. Przy przeglądach, czy remontach mogły pojawić się malowane wnęki, czy klapy podwozia. Dodatkowo jest np. zdjęcie znanego P-51 Dona Gentile z otwartą pokrywą uzbrojenia w skrzydle, która jest ZCY, choć podwozie wygląda zgodnie z zasadą.
Ale bardzo chętnie zobaczę fotkę P-51B z zielonymi, czy żółtymi elementami wnęk podwozia. Znam tylko taką z blachą wzmacniającą pokrywę w ZCY.
Jeśli chodzi o samoloty restaurowane, to tu jest prosta sprawa: 'Maluję sobie samolot jak chcę, bo jest mój'. Restauratorzy często podchodzą do kwestii zgodności historycznej kolorów jeszcze swobodniej niż modelarze. Zresztą, jakbym miał takiego warbirda w garażu to też raczej nie chciałbym, żeby mi tam go rdza zżerała w imię historycznego puryzmu.
I podsumowując - dowodu na wygląd wnęki podwozia konkretnego P-51 się tu nie znajdzie. Na ogół, kiedy korci mnie by wygłosić jakąś definitywną tezę, przypominam sobie opowieść typka, który zajmował się restauracją pewnego P-38 i wspominał, że wnętrza belek jednego samolotu były różne i dodawał jeszcze gamę kolorów podkładów jakie znalazł w tym, nietkniętym od wojny płatowcu.