Bo to nie moja działka. Zajrzałem tylko popatrzeć. I tyle co mogę wyjąkać, to że robota piękna. Uwielbiam takie modelarstwo. Choć to "stara szkoła".
Teraz ważne jak model "sprzedasz" (czyli malowanie, cieniowanie, i inne pitolenia
- żartuję, to też jest ważne), ale, że kiedyś ideą modelarstwa była próba oddania rzeczywistości to już zapomnij. I w ogóle to szanuję bardzo każdego kto nie boi się wyzwań. Kto realizuje nawet najtrudniejsze swoje projekty. I powiem Ci, że dla mnie nawet nie do końca udany, nie do końca perfekcyjnie pomalowany ale ambitny skrecz budzi większe zainteresowanie niż trzepane taśmowo (choć faktycznie malowane bywają świetnie) modele naszych "Matejków".
Powtórzę. Szacun za takie podejście.