Modelik zrobiony bez spinania się, nawet nie znam historii tego samolotu, co było dla mnie zawsze punktem wyjścia do dalszej pracy. Ulepiony w półtora tygodnia średnio po godzinę/dwie dziennie. Malowanie pudełkowe Oblt. Frank Liesendahl, 10.(Jabo)/JG2, Francja 1942. Kamuflaż malowany z ręki, nie mam jeszcze patafixa, a nie mogę go nigdzie dostać, zaś od taśmy przejścia były zbyt ostre. Z dodatków to tylko pasy Edka, zegary na prawej burcie i blacha pancerna w osłonie kabiny. Linki anteny to ciekawostka, bo zrobiona z kleju
. Niedawno zauważyłem, że po wyciągnięciu pędzelka ze starego, na poły zaschniętego już kleju Tamiyi ciągnie się cieniutka nitka, próby oderwania jej doprowadzały do wydłużania się jej jeszcze bardziej. Szybko do głowy wpadł mi niecny plan wykorzystania tego zjawiska. Pomiędzy dwoma pręcikami rozciągnąłem taką pajęczynkę z kleju, poczekałem aż wyschnie i pomalowałem, wyszło klawo. Zrobiłem to samo na modelu i po kilku próbach się udało, linka jest bardzo cienka i dość delikatna, ale za to wygląda wg. mnie realistycznie.
Wiem, że model ma zapewne mnóstwo błędów, za co przepraszam sympatyków germańskich latadeł, ale od czasu gdy skończyłem studia i zderzyłem się szarą rzeczywistością życia doczesnego, przyjemność zaczęły mi sprawiać takie proste i szybkie ulepki. Na te bardziej ambitne nie mam czasu, ale na pewno to nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w tym temacie. A teraz fotki:
Źródło: GoogleZdjęcia powstały przy wydatnej pomocy sprzętowej Grzegorza ze sklepu Aeromodel ze Słupska za co serdecznie dziękuję.