Mustang całkiem ładnie, ale malowanie przy dziecku, aerografem, do tego metalizerem, bez maski przeciwpyłowej (o pochłaniaczu nie wspominając) to raczej zły pomysł. Szkodliwy dla zdrowia i niewychowawczy!
Należy uczyć nie tylko modelarstwa, ale także BHP.
Co prawda moi synowie pięknie wyrosli w czasach, gdy ja malowałem radzieckim aerografem Humbrolami rozieńczanymi w benzynie lakowej. Teraz gdy maluję akrylami praktycznie bezzapachowymi i na bazie wody, to tak trochę mi łyso, że tak zasmradzałem im dzieciństwo. A tak teraz może i warto tak w celach wychowawczych dziecku nałożyć taką malarską maseczkę. Pracuje jako serwisant obrabiarek sterowanych numerycznie i mam okazję popatrzec jak są wprowadzane przepisy BHP i jak pracownicy nonszalancko je omijają i jakie są tego skutki. Oto jak w jednym z zakladów zachęca się tak na wesoło do przestrzegania przepisów.
Więc może warto aby, skorupka za młodu nasiąkla. Przepraszam za ten mentorski ton, ale może warto ten temat ty poruszyć tak ku rozwadze. Adam
Ja sie nie moge doczekac kiedy zaczne dlubac w plastiku razem z moimi synkami - na to niestety jeszcze za mali (2,5 i -4 miesiace). Musze jeszcze poczekac
Moja córeczka ma 4,5 roku i już pryskała aero. Nie dawała mi z tym spokoju i musiała spróbować I zaczyna być coraz częstszym gościem w mojej warsztatowej "modelarni". Pytań typu "a co to?" "a do czego to?" "mogę spróbować?" nie ma końca . Jak tak dalej pójdzie, to ja już sam nie wiem jaki z niej model wyrośnie....
Prace malarskie zakończone - długo to trwało, bowiem ostatnimi czasy kiepsko było z wygospodarowaniem czasu - w dni powszednie jak wracam z pracy to mamy razem niewiele ponad godzinkę, a na rozstawienie majdanu, pomalowanie i sprzątnięcie z wydatną pomocą Jr. to nie wystarcza , a w weekendy zawsze coś nam moja małżowinka wymyśla i z modelowania często nic nie wychodzi... Dzisiaj udało się usiąść i położyć kalkomanie - Jr. bardzo się to spodobało:
Pierwsze przymiarki jeszcze u taty na kolanach...
A potem to już prawie samodzielnie ( z asystą taty "wiszącego" nad Jr.).
A tak wygląda model (jeszcze wash, drobne podmalunki i uzupełnienia, doklejenie pozostałych części i będzie gotowy do oblotu przez Jr. - choć już dzisiaj robił przymiarki ). Niestety podczas prac model kilka razy "wymsknął" się z rączek i gdzie nie gdzie mu się "popuściło na łączach", na co Jr. zareagował stanem "przedpłaczowym".
Pzdr. Hubert Jeśli istnieje rozwiązanie martwić się nie ma po co, jeśli nie ma rozwiązania martwić się nie ma sensu
Po dość długiej przerwie udało mi się zasiąść z Juniorem do "wykończenia" Mustanga. Niestety na koniec ciutkę umoczyłem - przygotowując miksturę do wykonania okopceń nie uwzględniłem wysokiej temperatury otoczenia i faktu, że będziemy to robić wspólnie - efekt niestety jest widoczny - okopcenia za szybko nam zasychały nie dając możliwości zbytniej korekty - jest to trzecia wersja; dwie poprzednie były jeszcze gorsze i zostały zmyte - tej już się nie dało bowiem rozcieńczalnik "przegryzł" się przez zabezpieczający lakier akrylowy. Nie będziemy już tego poprawiać. Masztu anteny też nie będzie bowiem Jr gdzieś ją posiał...
Więcej zdjęć niebawem w galerii końcowej
Pzdr. Hubert Jeśli istnieje rozwiązanie martwić się nie ma po co, jeśli nie ma rozwiązania martwić się nie ma sensu
Adam, Trudno nazwać go pierwszym modelem Juniora - jest to chyba czwarty lub piąty zbudowany z jego udziałem. Przy każdym zakres prac jakie wykonuje samodzielnie jest większy - jestem bardzo ciekaw kiedy zbuduje swój pierwszy model w pełni samodzielnie (to dopiero będzie przeżycie).
Pzdr. Hubert Jeśli istnieje rozwiązanie martwić się nie ma po co, jeśli nie ma rozwiązania martwić się nie ma sensu