Kapitan, pilot Edward C Corsi, podobnie jak reszta amerykańskich ochotników Coopera, nie miał żadnych polskich korzeni. Urodził się w Brooklinie NY, 10 listopada 1897 roku.
W 1916 roku młody Edek zaciagnął się do wojska początkowo jako kierowca ambulansu następnie na poczatku 1917 roku odbył szkolenie lotnicze i wstapił do Francuskich Sił Powietrznych gdzie dochrapał się kapitana w lipcu 1919 roku.
W “cyrku” Coopera był od samego początku.
źródło: internet
To ten przystojniak obok pięknej dzierlatki, którą ma zamiar zabrać w przestworza. Prawdopodobnie zdjęcie zostało wykonane przed 1 ofensywą, kiedy to 7 Eskadra czekała na przydział frontowy.
źródło: internet
Tutaj kapitan w towarzystwie “Coopa”, jak widać pole wzlotów Lewandówki nie rozpieszcza.
O przygodach 7 Eskadry na froncie galicyjskim, atakach na konarmie Budionnego, ciąglych zmianach lotnisk i ciężkich warunkach służby w obronie granic Rzeczpospolitej (oraz innych państw europejskich) przed nadciagającą falą bolszewizmu, można poczytać w dostępnych publikacjach, ja skupię się na rzeczonym aparacie latającym o nr bocznym “2”, na którym Corsi rozpoczął swoją ochotniczą służbę w 7 Eskadrze.
Oczywiście zdjęcia archiwalnego, potwierdzającego niemalowany kadłub nie odnalazłem. Dostępne zdjęcia z Lewandówki nie dodają niczego nowego
źródło: internet
D.III służące w 7 Eskadrze były już mocno wyeksploatowane i w niedługim czasie zastąpione Balillami. Los dwójki zdaje się być bardziej tragiczny. Z zapisków Coopera dowiadujemy się, że aparat latający o nr “2” został uszkodzony podczas ataku na bolszewicką konnice, przeprowadzonym przez Konopkę I Corsiego. Ten ostatni przyjął na siebie skoncentrowany ogień z ziemi i z dwoma strzaskanymi podłużnicami zaczął wracać do bazy. Na 1,5 kilometra przed lotniskiem Corsi dał sygnał do przymusowego lądowania. Jak tylko maszyna Corsiego dotknęła ziemi pękła na pół.
pozdrawiam,
D