
Macchi C.202 (wczesnej wersji) "374-6" z 374. eskadry (squadriglia), 153. grupa autonomiczna (gruppo autonomo) na lotnisku Catania, Sycylia, wiosna 1943. Grupa była znana także pod nazwą "Asy Trefl", karciane godło znajdowało się na kadłubie, w niebieskiej tarczy za białym pasem.
26 lutego 1943 jednostka została wysłana na lotnisko Catania w celu przeciwstawienia się coraz większej aktywności alianckiej nad Sycylią. Doszło do sporej ilości potyczek, z różnymi rezultatami. Do sukcesów można zaliczyć dzień 6 kwietnia, kiedy maszyny "Asów Trefl" napotkały formację pięciu Bostonów, z których 2 udało się zestrzelić. Później tego samego dnia włoskie myśliwce dopadły B-24. Także 14 kwietnia Włosi zaliczyli kolejne "Liberatory". Zestrzelenie przy tych dwóch okazjach aż czterech B-24 należy uznać za niebywałe osiągnięcie biorąc pod uwagę wyjątkowo słabe uzbrojenie Mc.202.

Z B-24 wiąże się jeszcze jedna historia... Zdjęcie nr 2, na którym świetnie widać "374-6" w locie, wykonano 3 marca 1943, podczas misji specjalnej, kiedy eskortowano zdobycznego B-24 z lotniska Pachino do Catanii (gdyby kogoś zainteresowała historia tego B-24 to polecam: http://www.ww2incolor.com/italian-forces/BLONDEBOMBERIIcatturato.html). Udało się ustalić, że maszynę "374-6" podczas tego lotu pilotuje ppor. R. Di Fiorino. Niestety, o tym konkretnym pilocie nic więcej nie wiem. Choć nie wykluczone, że to on pozuje przy elegancko załatanej (brytyjską kokardą!) przestrzelinie zostawionej przez Spitfire'y (zdjęcie nr 3).

(żródło zdjęć: 1, 2 - internet, 3 - Osprey Aviation Units "Stormo 53")
O modelu
Zestaw Italeri wygląda całkiem zachęcająco w pudełku. Sporo finezji w oddaniu detali jak na włoskiego producenta, ale sklejalność nie jest najlepsza. Szczególnie modułowy kadłub wymaga wiele spasowania i szpachlowania. Model powstawał przez długi czas, z wieloma przerwami i niestety z problemami. Zaważyło to na efekcie końcowym, także pasjonaci lotnictwa włoskiego zapewne wychwycą błędy. Poza tym tak się dziwnie złożyło, że to pierwszy "makaroniarz" w mojej niemałej przecież kolekcji modeli. Mam nadzieję że nie ostatni!
Wykonanie jak zwykle standard. Kalki też pudełkowe, za wyjątkiem łaty na przestrzelinie, którą sam dorobiłem. Malowanie Humbrolami aerografem, choć zielone "obważanki" pędzlowałem. Werniks akrylowy, wash olejny. Ślady eksploatacji minimalistyczne. W sumie jestem zadowolony, może nawet nie z samego modelu, ale z faktu że w ogóle go skończyłem!
Zdjęcia może ze słabą głebią, ale robiłem je w naturalnym świetle, a za oknem pochmurny, mglisty dzień... Tym niemniej, miłego oglądania życzę!























