c.d.n.
Pierwszy etap – rama, w oparciu o plany
Przednie resory będą prawie w całości schowane pod karoserią, więc nie przykładałem się zbytnio do ich mocowania
Po wyrzeźbieniu ramy zabrałem się za karoserię.
To mój pierwszy model samochodu więc postanowiłem nie bawić się w wyposażenie wnętrza. Na wszystko będzie czas...
Nadwozie mimo skomplikowanej konstrukcji powstawało szybko.
I kiedy już miałem zakończyć przedział silnika zdałem sobie sprawę, że...plany z Modelist Konstruktora, na których się oparłem są NIEPRAWIDŁOWE
Cóż ... gapowe kosztuje.
Podczas wstępnego porównywania planów wydrukowanych w Broniekolekcji z posiadanymi zdjęciami nie wychwyciłem istotnych różnic. Przyjąłem więc je jako podstawę do wykonania modelu.
Kiedy kilka tygodni później trafiły do mnie plany z Modelista zawierające rysunki ramy (których w Broniekolekcji nie było) – rzuciłem na nie tylko pobieżnie okiem, zakładając niefrasobliwie że są to TE SAME plany.
I nie zauważyłem przynajmniej jednej, istotnej różnicy – kształt blach osłaniających przedział silnikowy, który powinien przypominać trapez, w Modeliście wyrysowany był jako prostokątny.
BTW – plany z Modelista można odnaleźć nawet w najnowszych publikacjach, co oczywiście w żaden sposób mnie nie rozgrzesza..
W efekcie nadwozie musiało wrócić do blacharni....
Przy okazji zaczęły wychodzić kolejne kwiatki – układ ramy wzięty z Modelista nie pasował do nowego kształtu przodu karoserii.
Zacząłem więc jeszcze raz porównywać plany ze zdjęciami i okazało się, że o ile do zdjęć archiwalnych pasują całkiem przyzwoicie...o tyle do pojazdu z Kubinki... powiedzmy ... średnio....
Przy okazji zauważyłem, że egzemplarz z Kubinki ma inny kształt tyłu (dłuższy i z innymi kontami załamań blach) i inne wieże (o większej średnicy)
A to mogło oznaczać wszystko – od wykorzystania innego podwozia (znaczy nie Austina), przez różnice wynikające z montażu w różnych fabrykach po ... niechlujną powojenną rekonstrukcję.
U naszego wschodniego sąsiada nie jest to coś wyjątkowego. Swego czasu podczas budowy modelu czołgu T-18 zauważyłem z perwersyjną uciechą, że dokładnie ŻADEN z eksponowanych egzemplarzy czołgu nie miał poprawnie odtworzonego układu jezdnego.
Trzeba jednak było ostatecznie coś wybrać – założyłem więc, że będę się wzorował na planach z Broniekolekcji i pojeździe z St Peterburga. Według legendy – w 1918 przemawiał z niego Lenin, więc być może (poza oponami) nie został zbyt mocno „poprawiony”. Chociaż z drugiej strony Bariatinkij i Kolomyniec piszą, że pojazd z St Peterburga został wyprodukowany w sierpniu 1919 roku, więc nie mógł być leninowską trybuną rok wcześniej.
Tak więc nadwozie wróciło do blacharzy
po czym powędrowało do lakierników
Tyle na dobry początek.
Miłego i ciepłego maja.
ZzB