Focke Wulf FW-190D-9 W.Nr. 210194 ze Stab I./JG2, operacja "Bodenplatte", 1 stycznia 1945, pilot FW. Werner Hohenberg.
Trochę historii"Dowódca mojego dywizjonu I./JG2 Hptm. Hrdlicka, którego byłem bocznym, późnym popłudniem w Sylwestra 1944 roku przekazał mi do przeczytania tajny rozkaz opatrzony kryptonimem "Bodenplatte". Zgodnie z jego brzmieniem nasza jednostka miała zaatakować rankiem 1 stycznia 1945 roku samoloty alianckie stacjonujące na lotnisku St. Trond w Belgii. Do ataku na to lotnisko wyznaczono wszystkie sprawne samoloty JG2, które miały otrzymać wsparcie ze strony maszyn należących do SG4."
Werner Hohenberg jako niespełna 20-latek zgłosił się jako ochotnik do Luftwaffe 20 stycznia 1940. W przeciwieństwie do młodego narybku z ostatnich lat wojny przeszedł gruntowne przeszkolenie w kilku szkołach lotniczych (od kwietnia 1940 do czerwca 1942). Skierowany w lipcu 1942 do 8./JG52 miał też możliwość doszlifowania swoich myśliwskich umiejętności latając jako boczny Otto Deckera (40 zw.), Hermana Grafa (212 zw.) czy Gunthera Ralla (275 zw.).
Największy swój sukces Hohenberg osiągnął 5 lipca 1943 zaliczając 5 zwycięstw w jeden dzień. Jednak jego dobrze zapowiadająca się kariera została zastopowana już 4 dni później. Został ciężko ranny kiedy jego Bf-109 G-4 zapaliła artyleria plot. Spędziwszy wiele czasu w szpitalach do akcji wrócił dopiero w listopadzie 1944, kiedy przydzielono go do JG2.
"Po szybkiej porannej toalecie i lekkim śniadaniu pojechalismy na lotnisko. Dwaj pozostali piloci naszego roju już na nas czekali. Zupełnie przypadkowo otrzymałem maszynę z oznaczeniami "Major beim Stab". W tym czasie szeregowi piloci nie mieli juz zwykle własnych maszyn, przed lotem bojowym każdy otrzymywał samolot, który akurat udało się doprowadzic do użytku.
Omówiliśmy czekające nas zadanie i wystartowaliśmy około godziny 08:00. Za nami leciały samoloty należące do wszystkich czterech eskadr naszego dywizjonu. Jako boczny pilot dowódcy leciałem w składzie prowadzącego roju. Nieco później przyłączyły się do nas również samoloty II. i III. Gruppe oraz maszyny należące do SG4. W sumie na wysokości około 500 metrów leciało nas około 80 do 100.
Samoloty stacjonujące w St. Trond stały w długich, równych szeregach. Przeprowadziliśmy dwa ataki. Nasz pierwszy atak się powiódł, zaskoczenie było pełne. Podczas drugiego zainkasowałem trafienie w ogon mojego samolotu. Natychmiast przerwałem akcję i zawróciłem w stronę Niemiec. Zaraz po otrzymaniu pierwszego trafienia dostałem drugi raz. Lecąc z maksymalna prędkością przydusiłem maszynę do ziemi. Kiedy przelatywałem nad jakąś większą miejscowością minęły mnie serie pocisków. Ledwie zabudowania pozostawiłem za sobą, zostałem trafiony w silnik.
Natychmiast wyłączyłem zapłon i przygotowałem się do przymusowego lądowania. Pode mną rozpościerała się płaska przestrzeń przedzielona ogrodzeniami z drutu. Ogrodzenia te pozwoliły mojej maszynie wytracić prędkość, kiedy pędziła na brzuchu po zamrożonym i pokrytym śniegiem polu. Niemal natychmiast pojawił się Jeep. Tak trafiłem do niewoli."
Werner Hohenberg został zestrzelony w rejonie Dorff pod Stolberg, na południowy wschód od Aachen (Akwizgranu). Podczas wojny wykonał on przeszło 200 lotów bojowych, w których uzyskał 33 zwycięstwa powietrzne. Zmarł w roku 2004.
Zródło: relacja pilota (skrócona przeze mnie), zdjęcia, dane biograficzne i oznaczenia do modelu zaczerpnąłem z publikacji Kagero "Asy Lotnictwa 3", autorzy Marek J. Murawski i Peter Neuwerth, strony 22-26.
O modeluZestaw Dory Academy ma pewne braki merytoryczne, ale nie jest tak zły jak Anton tejże firmy. Choćby dlatego, że jest dobrze spasowany i składa się bardzo przyjemnie. Przypadkiem miałem do tego zestawu blaszkę zooma eduarda, także model ma drobne uzupełnienia (głównie w kokpicie, czego zresztą kompletnie nie widać!), ale poza tym nie ingerowałem zbytnio w bryłę i poprawki, skupiając się na wymalowaniu i wykończeniu. Ot taki zestaw treningowy. Dlatego też interpretacja maszyny jest dość luźna. Z wielu wariantów kolorystycznych sugerowanych przez różne źródła zdecydowałem się na malowanie RLM 81/82. Użyłem emalii Model Mastera z serii autentyków, do tego wash i bardzo delikatne okopcenia (samolot był praktycznie nowy, JG2 otrzymała Dory w połowie grudnia). Kalkomanie mieszane, oznaczenia z książeczki Kagero, krzyże z pozostałości ścinek, parę stencilsów z pudełkowych kalek Academy.
Mam nadzieję, że modelik przypadnie Wam do gustu!