Dziękuję za przychylne przyjęcie modelu. Obawiałem się, że będzie gorzej, bo... zdjęcia są za dobre.
Model na żywo wygląda całkiem fajnie, za to powiększony i wyostrzony na fotkach wyszedł tak, że się zastanawiałem: utajnić go, czy podpicować Photoshopem? Ostatecznie ograniczyłem się do odrzucenia zdjęć, na których największe babole były zbyt wyeksponowane, a Photoshop posłużył tylko do wyretuszowania uchwytu w sekwencji "w locie".
Co nieco na temat wykonania modelu:
Na płacie przetestowałem nową dla mnie metodę robienia pokrycia płóciennego. Najpierw zeszlifowałem wypukłe linie, jakimi Plastyk zaznaczył żebra. Celowo zostawiłem ich ledwo widoczne ślady, żebym nie musiał wszystkiego potem zaznaczać wg planów. Następnie niebieską taśmą 3M okleiłem fragmenty kryte sklejką (keson i końcówki) oraz lotki. Teraz nastąpiła najnudniejsza część pracy - taśmę 3M naklejałem wzdłuż dwóch sąsiednich żeber i papierami ściernymi szorowałem pole między nimi. Efekt był trudny do oceny "na oko", ale już po zrobieniu kilku "zwisów płótna" wyczułem palcem nierówności zachęcające do kontynuowania pracy. Specjalnie też nie starałem się wygłaskać powierzchni na wysoki połysk - rysy po szlifowaniu mogłyby dać fakturę dodatkowo odróżniającą powierzchnię "swobodnego" płótna od naklejonego na sklejkę.
Kadłub (po odcięciu silnika i sklejeniu połówek) i usterzenie również oszlifowałem na gładko. Na kadłubie udało mi się nie zaokrąglić "kantów" na podłużnicach. Od elementu z dolnymi zastrzałami podwozia odciąłem owe zastrzały, a pozostałą płytkę wkleiłem w dziurę w kadłubie. W kabinie dorobiłem parę rurek konstrukcji i tablicę przyrządów - z tego wszystkiego tylko "V" nad tablicą jest widoczne. Od przodu kabinę zamknąłem płaskimi płytkami, oddzielającymi ją od przestrzeni silnikowej.
Osłony silnika mają w zestawie zbyt płaskie boki, więc klejem CA nakleiłem tam płytki plastiku. Zeszlifowałem je potem, tworząc łukowaty przekrój. Tylne krawędzie blach pocieniłem od wewnątrz, powierciłem otwory, naciąłem linie, zrobiłem zawiasy z pręcika plastiku. Do środka wkleiłem uproszczoną (bo i tak prawie jej nie widać) makietę silnika. Rury wydechowe zrobiłem z metalowych rurek 1 mm. Jakoś dało się to wszystko spasować z kadłubem...
Po zmontowaniu większości części i pomalowaniu Gunze SM01 (dla oceny jakości powierzchni), dokładnie w 80 rocznicę przelotu przez Atlantyk (7 maja wieczorem) wyglądało to tak:
Stwierdziłem, że imitacja płótna wymaga jednak wygładzenia, czego dokonałem Surfacerem i drobnymi papierami ściernymi i polerkami. Następnie części "metalowe" (osłony silnika i kół, ramki okien) dostały ponownie SM01, a reszta - Gunze C008. Kolejnych kilka dni spędziłem na maskowaniu wszystkiego, co nie było "swobodnym płótnem" - krawędzi natarcia płata, żeber, podłużnic itp. Krawędzie powstałych pól przyciemniłem mieszanką Gunze Smoke Gray z lakierem bezbarwnym. Po odmaskowaniu efekt był zbyt mocny, ale zraszając model mgiełką C008 sprowadziłem kontrast do ledwo widocznego minimum.
Kalki Alberta (użyte przeze mnie po raz pierwszy) nakładały się świetnie i brzeg przezroczystego nośnika jest całkowicie niewidoczny. Niestety daje się zauważyć lekko przesunięty biały poddruk, ale tylko przy naprawdę dokładnym przyglądaniu się (albo na powiększonych zdjęciach). Ostatecznie części kryte płótnem pokryłem lakierem "3/4-matowym", czyli mieszanką półmatowego i matowego lakieru Gunze. Metalowe pozostały w nielakierowanym Super Metallicu. Zrezygnowałem z odtwarzania efektu polerowania blach, widocznego na niektórych zdjęciach oryginału - obawiałem się, że zepsuję tym model, który chciałem już wreszcie skończyć.
Na koniec nieco zmodyfikowane śmigło wraz z tulejkami umożliwiającymi mu obracanie się wkleiłem w rozwiercony otwór. Nie obraca się od dmuchnięcia (jak np. w niedawnym Mustangu), ale "jednak się kręci".