Ostatnimi czasy pojawiło się na rynku wiele zestawów masek do oszklenia produkowanych przez firmę Montex.
Podczas prac nad ostatnim modele użyłem właśnie jednego z nich dedykowanego do Tempesta w skali 1/72.
Samo kładzenie ich było średnio trudne.
Same maski bardzo ciężko odrywały się podłoża i użycie ich wymagało nieco gimnastyki.
Nakleiłem je na "pudełkową" osłonę kabiny wykonaną metodą wtryskową.
Malowanie modelu zajęło mi mniej więcej 2 tygodnie.
Właśnie dzisiaj postanowiłem zdjąć te maski.
No i zaczęły się schody.
Bardzo mocno przykleiły się do podłoża.
Aby nie uszkodzić pokrywy lakierniczej zdejmując maskowanie posiłkowałem się drewnianymi wykałaczkami. Ale ich dość miękkie ostrza nie za bardzo radziły sobie z maskami. Jak tylko udało mi się kawałek podważyć to prawie natychmiast maska rwała się uniemożliwiając kompleksowe zdejmowanie całości.
W kilku miejscach musiałem użyć nieco więcej siły co spowodowało uszkodzenie lakiery przez ślizgającą się wykałaczkę.
Po uporaniu się z całością maskowania kabiny okazało się, że na powierzchni "szkła" pozostały nieprzyjemnie plamki kleju których nie wiem za bardzo jak usunąć. Może macie jakiś pomysł?
Ogólnie podoba mi się pomysł na maski do kabin. Mają niewygórowaną cenę i dostępne są w bogatym asortymencie.
Jednakże pierwsza próba użycia ich nieco zniesmaczyła mnie.
Konkurencyjne kalki z Czech, po wczesnych niewypałach z za twardym materiałem obecnie prezentują się o niebo lepiej.
Także użycie uniwersalnej taśmy Tamiy'i przysparza mniej zmartwień.
Chciałbym poznać wasze opinie o nowych produktach z Montexu.
Wiele pozytywów czytałem o maskach do kamuflażu ale są one wykonane chyba z nieco innego materiału niż te do maskowania oszklenia.
Możliwe, że moje złe doświadczenia są wynikiem popełnienia jakiś błędów, ale brak jakiejkolwiek instrukcji dołączonej do zestawów z serii mini wymaga uczenia się metodą prób i błędów.









