Dziękuję Wam wszystkim za miłe komentarze, maile, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że to w jaki sposób uprawiam swoje modelarstwo może się podobać. Wspaniale też zachęcają do wprowadzania innych nurtów, zmian, dowolności wyrażeń technik. Bardzo też pomogą mi w tych zmianach wytrwać.
Artur
-nie, nie, tak często nie dłubię- poza uprawianiem modelarstwa znajduje też kilka chwil na malarstwo (akwarela)
Jarkowi
za mistrza nie daruję-chyba, że.. postawi jakiegoś browara.
Też tak ociupinkę prowokacyjnie.. dziś stawianie jakiejkolwiek sztuki (modelarstwo ja do nich zaliczam) na krawędzi kiczu trąci raczej wyrazem arogancji kulturowej niż obiektywną oceną artystyczną. Przejaw mojego podejścia, do tego akurat modelu określiłbym jako dadaizm. Czystym tego przykładem jest ta fotografia (opis w warsztacie) - torba, koce to tylko jedne z kilku detali.
Oczywiście fotografia oryginału spalonego Abramsa tylko jako materiał pomocniczy, moje malowanie modelu zaś czysto spekulacyjne wcale nie musiało być identyczne jak na oryginalnym pojeździe. Jest kilka fotografii innych Abramsów tak białych jakby rzeczywiście gaszone był przez młynarzy. Czarnej sadzy również będzie sporo o tym wspominał Czarek, który te pojazdy okazje ma oglądać prawie codziennie.
Piotrek.