Tytułem wstępu.
Lee on the Solent. Miasto leżące 32 km na południowy wschód od Winchester i na południowy wschód od Londynu zyskało już swoją nazwę w 19 wieku. W czasie prób o rozwój obszaru na nadmorski kurort Charles Edmund Robinson, który przekonał swojego ojca (kuratora sztuki i kolektora) na sfinansowanie zakupu gruntów pod budowę. W latach 1884-1894 Miasto miało charakter Out of Marine Parade, molo, połączenie kolejowe wraz z szeregiem imponujących willi z czerwonej cegły
Le on Solent do dziś jest bardzo związane z lotnictwem. Próby z hydroplanami odbyły się już tam w roku 1915, natomiast baza dla wodno samolotów powstała w roku 1917. Miejsce to było jednym z głównych lotnisk na lądzie należącym do Fleet Air Arm. Mniej więcej w tym samym roku stała się głównym ośrodkiem szkolenia i centrum administracyjnym. RNAS ( Royal Naval Air Service) Pierwszym komendantem szkoły był dowódca eskadry Douglas Evill. 1 kwietnia 1918 roku została połączona z RNA w celu utworzenia RAF. Szkolenia kontynuowane były już przez RAF na samolotach Fairey IIID. W roku 1931 na zachód od miasta wybudowano lotnisko trawiaste, a główna przebudowa nastąpiła w roku 1936. W 1939 roku dowództwo RAF Costal Command przeniosło się do Nortwood, a Le on Solent otrzymało nazwę HMS Daedalus.
Le on Solent zasługuje na pamięć nie tylko z tego. Należy pamiętać iż 29 września 1931 roku porucznik GH Stainforth ustanowił nowy światowy rekord prędkości 407,5 mph na samolocie Supermarine S6B.
Fairey Swordfish stacjonowały w Lee on Solent w latach 1938-1940. Szkolono na nich pilotów którzy docelowo mieli trafić do jednostek zwalczających okręty podwodne, oraz jako załogi mające trafić na lotniskowce. 765 dywizjon został wyposażony także w samoloty Seafox I, Walrus itd.
Model
Model to jak wiecie Tamiya.
Jak na pierwszy latający szmatolot wyszło mi nawet całkiem całkiem. Chyba, bo to zostawiam waszej ocenie. Generalnie kalkomanie tragedia ! Mimo reklamacji i drugiego kompletu w dalszym ciągu rozpadały się już w wodzie. Sam model wytłoczony chyba dziesiątki tysięcy razy, bo w swoim miałem lekkie przesunięcia form. A za krótkie elementy to standard.
Malowany głównie Gunze a w mniejszej ilości innymi farbami. Jako dodatki poleciał zestaw Eduarda, oraz naciągi Tamiya.
Na pewno spartoliłem kilka elementów i się z tym nie kryję.
Galeria na szybko, aby was już nie trzymać. Gdy skończę podstawkę (to już niedługo) zrobię profesjonalną sesję.
Pracę zostawiam waszej ocenie.
Pozdrawiam
Krzysiu