Model zrobiony niemal prosto z pudła z zestawu Miniart z amerykańskim MP-kiem. Od siebie dodałem trochę kabelków i linek oraz pominąłem kilka moim zdaniem niepotrzebnych części (sakwy i owiewkę). Model zrobiłem jako prezent dla kolegi, zapalonego motocyklisty, i miałem pewną presję czasu. Dodając do tego braki warsztatowe musiałem iść na pewne kompromisy pomiędzy tym co w zestawie a oryginalnym Harleyem oraz między chęciami a wiedzą i umiejętnościami.
Model robiło mi się całkiem fajnie, choć chyba tak filigranowego i delikatnego do tej pory jeszcze nie miałem. Sporym utrudnieniem były dla mnie minimalne powierzchnie klejenia elementów ramy i tych wszystkich płaskowników, profili, rurek i rureczek. Gięło się to przeokrutnie i pękało na łączeniach, ale po przyklejeniu ostatnich części, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nagle się wszystko usztywniło. Było też wiele drobnych detali, których nawet jubilerską pęsetką nie potrafiłem złapać. Trudne to było dla mnie do ogarnięcia co pewnie widać. Miniart jednak zrobił bardzo fajny zestaw, bardzo dobrze zdetalowany i dopasowany. Fachowcy na pewno wyczarują z niego cuda.
Model mi się jednak bardzo spodobał, pewnie jeszcze do niego wrócę, najchętniej z jakąś figurką. Po tym pierwszym nieszczęśniku teraz już wiem jak się lepiej zabrać do tej roboty.
Do malowania użyłem głównie farby Gunze - Olive Drab z aerografu oraz różnistych kolorów od Vallejo do pomalowania pędzelkiem całej reszty. Na to tradycyjnie lakier błyszczący pod kalkomanie a potem wash znowu z różnych farb Vallejo (light brown, mieszanka czarnego i brązów) itp itd. Pigmenty sobie darowałem tym razem. Całość zabezpieczyłem znowu matem Vallejo a elementy "szklane", takie jak szybka licznika czy oświetlenie, zalałem malutkimi kropelkami błyszczącego lakieru. Na koniec przetarłem pędzelkiem miejsca narażona na naturalne wycieranie (siedzisko, boki zbiornika paliwa, kanty) tak, aby zetrzeć trochę werniksu i nadać im lekkiego połysku.
Et voila, oddaję do oceny.