Ten post wrzuciłem najpierw na forum Modelwork, ale pomyślałem sobie że może ktoś tam nie zagląda, a nie zaboli jak więcej osób sobie poczyta. Jako że nie wszyscy zainteresowani modelami związanymi z wodą zaglądają do samolotów, a to mój pierwszy post w tym dziale, to pozwolę się przedstawić podając linka do mojej pierwszej relacji (Jak-17 Amodel 1/72
http://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=12&t=5803), gdzie napisałem kilka słów o sobie.
Nie robiłem nigdy okrętów podwodnych, ale w skali 1/400 przypominają samoloty w 1/72, tyle że bez skrzydeł, więc nie mogą być aż takie straszne :)
Obie łódki robię równolegle, i moim głównym zmartwieniem jest nie mylić ich między sobą :). Faktem jest, że są do siebie mocno podobne - rozmiar i kształt...
Oba modele w pudełku wyglądają jak czarne wieloryby przkrojone na pół, z niewielkimi przyległościami umieszczonymi na osobnej ramce. Detal powierzchni jest wypukły i raczej oszczędny. Plastik w obu przypadkach jest bardzo miękki, Alfa ma gładką powierzchnię, Kilo jest chropowate. Kiosk Alfy jest odlany jako część połówki kadłuba, sam kształt, w porównaniu np. z modelem Dragona, wydaje się być bliższy oryginałowi. Kilo ma oddzielny kiosk. Jest troche nadlewek, ale nie jest to jakaś poważna przeszkoda, ot nożyk się nie zakurzy.
W obu wypadkach i tak trzeba po sklejeniu połówek kadłuba dobrze pomachać papierem ściernym, żeby zlikwidować ślad po łączeniu. Żmudny to proces, bo zawsze przy kontrolnym pryśnięciu Surface Primerem wyjdzie jeszcze jakaś szczelinka.
Na etapie szlifowania połączenia zacząłem wycinać otwory przelewowe zbiorników balastowych.
Alfa:
i Kilo
Mordercza robota jak się ma do dyspozycji wiertło i nożyk olfy (zacząłem poważnie marzyć o precyzyjnym pilniczku), ale (prawie)końcowy efekt wygląda ~tak:
(jeszcze niewyrównane).
Rozmiary otworów na Alfie są nieco nieskromne w porównaniu z tym co widać na zdjęciach oryginału, liczę na to że podkład i farba troche je zmniejszą. Po prostu w trakcie wycinania i wyrównywania tak sobie rosły i rosły i rosły... (wiosna?) :)
Alfie wyrósł też już ogonek, wklejany jako osobna sekcja (stąd znowu dużo szpachli)
Zająłem się przy okazji przerysowaniem zanikających linii podziału (na szczęście występują w znikomych ilościach, bo plastik jest tak miękki, że igła i rylec olfy robią sobie co chcą, i jest mnóstwo poprawek) - są jakieś śladowe linie na dziobie które wyznaczają obszary sensorów sonaru i cośtam na kiosku Alfy. Kiosku Kilo zdecydowalem się nie ruszać pod tym kątem, żeby nie spowodować globalnej katastrofy.
A tutaj wstępnie odtworzone pokrywy wyrzutni na dziobie Kilo:
(do przeszlifowania i wrównania)
I to na razie tyle, tó bi kontińjud.