Na coś przez ostatnie dwa tygodnie czekałem z podłodkami. Troszkę mnie zajął mig-9, ok. Ale głównie to owe "coś" co miałem w planie plątało mi się poza obrzeżami mózgownicy, aż stwierdziłem że najrozsądniej będzie to zignorować.
Zdjąłem z łódek maskowanie, pokazały się krzywe linie i ubytki i defekty, w sumie nic strasznego, wykorzystam to w dalszych etapach, jak przyjdzie do brudzenia.
warszawiankowo:
Pociągnąłem podwodną część kadłuba clear orange Tamiyi, na fotkach nie widać wyraźnie efektu, ale różnica na żywo jest - kolor zrobił się cieplejszy.
Następnie nałożyłem kalki - niewiele tego jest - drabinki, kółka. Jest też kalka biało-czerwona na boję ratunkową, ale za nic nie chciała się przytulić do kulistej boi, nawet Mr.Mark Setter jej nie przekonał. Trzeba będzie pomalować przy pomocy ręki.
Nie byłem za bardzo zadowolony z tego jak wyszło obrobienie tego wklejanego pasa okien, troszkę tam jeszcze poszlifuję.
lirycznie:
Podwodną część kadłuba pomazałem wstępnie mocno rozcieńczonym brązowym XF-72, głównie po to żeby zobaczyć jak to będzie wychodzić. Mazałem bezładnie fragmenty kadluba, i potem przed wyschnięciem wycierałem poklepując chusteczką do nosa.
Metoda ma przyszłość, ale zanim zabiorę się na całego do zużywania okrętu trzeba będzie podgonić walki na innym froncie.
Nakleiłem kalkomanie. Teoretycznie takie same kalki jak dla kilo. Tyle że pierwsza para drabinek jaką zmoczyłem rozpadła się na czynniki pierwsze. Dosłownie, mogłem sobie naklejać poszczególne szczebelki. Prawa burta za burtą. Lewą burtę prewencyjnie pomalowałem bezbarwnym, ale to nic nie dało. Obie burty za burtą, woda wlewa się, ale pompy działają. Dopiero druga warstwa bezbarwnego wzmocniła kalki na tyle że z ich resztą było mniej-więcej bez problemu.
Drabinki trzeba będzie domalować, cóż.... Może to i lepiej - te które były przedstawione na kalkach nijak się mają do rzeczywistości, bo mają za dużo szczebelków :P.
Dla wyznaczenia równej długości szczebelków nakleiłem sobie paski taśmy, ale żeby coś z tego wyszło, to dopiero początek drogi. Malowane najcieńszym możliwym pędzelkiem, trzy włosy na krzyż.
Nieregularności kresek będę teraz prostował farbką czarną, potem poprawiał znowu białą i tak w kółko aż mi się znudzi.