Dolne poszycie skrzydeł...
Zaślepkę wnęki lotki ukształtowałem wstępnie przy pomocy maszynki do rolowania...
...i przykleiłem klejem CA do górnego poszycia od dołu, dzięki czemu mam tam ładną ostrą krawędź.
W wolne przestrzenie przy pomocy wykałaczki poupychałem masę MS.
Element docisnąłem pozwoliwszy nadmiarowi masy swobodnie wypłynąć...
...i całość po ściśnięciu odstawiłem do utwardzenia się masy.
Na drugi dzień, po utwardzeniu się masy, przeszlifowałem wnękę papierem ściernym.
Metoda lutowania brzechw przetestowana poprzednio na poszyciu steru kierunku niestety zawiodła w przypadku poszycia skrzydła.
Poszycie o dużej powierzchni zaczęło się podczas nagrzewania falować i nie byłem w stanie spowodować, aby wszystkie brzechwy wystawały tyle samo. Niestety przy tak niewielkiej wysokości brzechw (ok. 0,4 mm) było to już bardzo widoczne.
Musiałem zatem obmyśleć inny sposób...
Między żebra konstrukcji skrzydła powtykałem masę MS kładąc dodatkowo gdzie niegdzie małe kęsy.
Po położeniu fragmentu poszycia, dzięki kęsom masy, mogłem poszycie dociskać do żeber i w pewnym zakresie jeszcze pozycjonować.
Pozwoliłem, aby masa wypływała szczelinami.
Po ustaleniu właściwej pozycji poszycia zacisnąłem skrzydło między patyczkiem i kawałkiem grubej tektury na ok 1,5 godziny.
Po tym czasie masa była już twarda ale jeszcze w pewnym zakresie plastyczna. Przy pomocy kawałka ażuru z elementów fototrawionych nagniotłem rowki w miejscach gdzie mają znajdować się brzechwy.
Po następnych kilku godzinach, gdy masa była już utwardzona, przy pomocy "czeskiej żyletki" ponacinałem rowki...
..., w które następnie wklejałem brzechwy. Użyłem do tego kleju CA...
..., a jego nadmiar zmyłem debonderem.
Po wklejeniu wszystkich brzechw zlicowałem je przy pomocy kostki z papierem ściernym.