Na poprzednich zdjęciach widać część wyposażenia "kabiny". To z tyłu to oparcie na nogi a to z przodu to miejsce na biodra pilota a równocześnie układ sterowania końcówkami górnych płatów. Taki odpowiednik sterowania lotkami
Pilot ruszając biodrami zaginał końce płatów. Aparat mógł zakręcać z równoczesnym pochyłem co zmniejszało znacznie promień zakrętu. Potem to zaginanie płatów stosowane było w wielu pionierskich konstrukcjach.
Do "kokpitu" wrócę później a teraz pora na silnik.
Nie mogłem liczyć na gotowego Taurusa
zresztą podobnie jak bracia Wright. Nikt im nie chciał zbudować tego co chcieli więc zbudowali taki silnik sami - chyba pierwszy z aluminiowym blokiem. Zbudował go właściwie zatrudniony w ich warsztacie rowerowym przyjaciel, mechanik Charles Taylor. Silnik nie miał pompy paliwa, gaźnika, świec ani pompy wody. Iskrę dawały iskrowniki z obracanego kołem zamachowym magneta. Początkowy rozruch na ziemi odbywał się za pomocą suchych baterii, które po uruchomieniu silnika były odłączane.
Zestawowy niby-silnik i ten który skleiłem widać poniżej. Dorobiłem koło zamachowe, iskrowniki, kółka rozrządu i napinacz.
Tutaj jeszcze surowy bez kolorków.
Zbudowałem magneto, założyłem łańcuszek rozrządu, połączyłem miedzianym paskiem iskrowniki.
A tak wyglada silnik z magnetem razem.
Teraz przyjdzie kolej na zamontowanie układów przeniesienia napędu. Pozdrawiam wszystkich.