"Krzywe" blaszki na łączeniu z "prostym" plastikowym kadłubem przylegają idealnie, nie są jeszcze do niego przyklejone. Zrobię to dopiero w późniejszym etapie prac i prawdopodobnie lekko "napuchnięte" będą odstawać na łączeniu z kadłubem.
Lub nie, jeśli uznam, że psuje to wygląd konstrukcji jeśli można tak powiedzieć.
Zostawiłem blaszanego zapasu do łączenia kadłub-skrzydło, jego naddatek zniweluje dopiero gdy będę pracował nad skrzydłem.
Na wysokości belki dźwigara widać lekkie złamanie kadłuba.
Zewnętrzna strona poszycia klejona punktowo, można powiedzieć lata luzem. Wewnętrzna zaś już blaszki klejone na "fest" do resztek plastikowych imitacji podłużnic, dzięki temu całość trzyma się dość sztywno. Z końcem prac ten plastikowy pasek imitujący podłużnice odetnę..teraz jeszcze jest mi potrzebny.
Prawą połówkę odarłem ze szmacianego poszycia zostawiając na wszelki wypadek blaszane...
...po spasowaniu obu połówek jest spora różnica w stosunku do lewej złamanej. Jako że tą cześć kadłuba chcę wykonać delikatnie zwichrowaną na prawo to muszę zostawić rant prawej prowadnicy kabiny w swym naturalnym położeniu, lewy rant prowadnicy po złamaniu kadłuba już poszedł w dół...
...prowadnicę muszę zostawić w spokoju..ale mogę odciąć zagłówek i tym detalem próbować wpasować się w krzywizny drugiej polówki...